– No i jak tam na przepustce?
– Wspaniale, panie Generale. Przez cały tydzień się kochałem.
– No siadajcie i opowiadajcie.
– Niestety nie mogę, panie Generale …
-
-
Spotykają się dwaj koledzy.
– Wyglądasz na bardzo wyczerpanego. Co się stało?
– Byłem wczoraj na Służewiu. Ledwo schyliłem się żeby zawiązać sobie sznurowadło, zaraz poczułem, że ktoś zakłada mi siodło na grzbiet…
– Co było dalej?
– Na mecie byłem trzeci. -
-
Ktoś dzwoni do drzwi.
Otworzyłem i serce skoczyło mi do gardła. To mój ojciec. Ledwo go poznałem! Ostatni raz widzieliśmy się, kiedy zaczynałem liceum…
– Cześć – mówi.
– Cześć? – pytam – ku*wa, piętnaście lat temu wyszedłeś z domu po papierosy, teraz wracasz i tyle masz mi do powiedzenia? Tato?!
– O ku*wa, masz rację! Papierosy! Czekaj, zaraz wracam. -
Wiosna, las, ptaszki.
Gawędzi student (po nieudanej sesji) z dziewczyną:
– Nie wiem, co się ze mną dzieje? Chciałbym ulecieć daleko – daleko, schować się głęboko – głęboko, zaszyć się gdzieś cicho – cicho. Czyżby to miłość?
– Nie, kolego. To zaczął się wiosenny pobór do wojska. -
-
-
-
Na ulicy stoi żebrak.
Zatrzymuje się przed nim elegancko ubrany przechodzień i mówi:
– Cześć Rysiek! Chciałem ci pogratulować. Wszyscy w biurze nie znajdujemy słów podziwu dla twojej odwagi. Wspaniale wygarnąłeś szefowi, co o nim myślisz. -
Po latach spotykają się koledzy z klasy:
– Hej, Heniek, jak ci się powodzi?
– Bardzo w porządku, Józku, mam sieć sklepów i nieźle zarabiam.
– Jak tego dokonałeś? Przecież przez matmę siedziałeś parę razy w tej samej klasie.
– Wiesz, kupuję w Chinach duperele po złotówce i sprzedaję tutaj po cztery złote. No i z tych trzech procent jakoś żyję. -
-
Mąż został wezwany do szpitala, bo jego żona miała wypadek samochodowy.
Zdenerwowany czeka na lekarza. Wreszcie lekarz się pojawia ze współczującą miną.
– I co?! Co z nią, panie doktorze?
– Cóż… Żyje. I to jest dobra wiadomość. Ale są i złe. Żona, niestety będzie musiała przejść skomplikowany zabieg, którego NFZ nie refunduje. Koszt to dwadzieścia pięć tysięcy złotych.
– Oczywiście, oczywiście. – mówi mąż.
– Potem potrzebna jej będzie rehabilitacja. NFZ nie refunduje. Jej koszt to około pięć tysięcy miesięcznie.
– Tak, tak… – kiwa głową mąż.
– Konieczny będzie pobyt w sanatorium, który zajmuje się tego typu urazami, plus ta rehabilitacja cały czas. NFZ nie refunduje, a koszt sanatorium to dziesięć tysięcy złotych.
– Boże…
– Tak mi przykro…To nie koniec złych wiadomości. NFZ nie refunduje również leków, które przepiszemy pańskiej żonie, a to bardzo drogie leki.
-Ile? – blednie mąż.
– Miesięcznie od dwunastu do piętnastu tysięcy złotych.
-Jezu…
– Plus pielęgniarka całą dobę. Na pana koszt. Tu już się może pan dogadać. Myślę, że znajdzie pan kogoś za dziesięć złotych za godzinę…
Cisza. Mąż chowa twarz w dłoniach. Nagle lekarz wybucha serdecznym śmiechem, klepie męża po ramieniu:
– Żartowałem! Nie żyje… -
Wyścigi konne:
– Stawiam na tego jeźdźca, o tego z czerwonym krawatem!
– To nie krawat, idioto, to język! -
W celi siedzi dwóch skazanych.
– Za co siedzisz? – pyta jeden.
– Za morderstwo. A ty?
– A ja za kurę.
– Za kurę?
– Tak, łaziła po ogrodzie i wygrzebała teściową. -