– mówi wróżka do klientki.
– To wiem, mnie interesuje tylko czy będę uniewinniona?
-
-
Do komisariatu policji przychodzi facet i mówi:
– Skradziono mi rower.
– Czy miał dzwonek?
– Nie.
– A światło odblaskowe?
– Nie.
– W takim razie płacisz mandat. -
-
-
Listonosz z nadmorskiej miejscowości był wściekły, bo musiał dostarczyć pocztówkę dla latarnika, co wiązało się z wypłynięciem łódką i dużym nakładem czasu.
Kiedy dotarł do latarni, wyburczał do latarnika:
– Pocztówka.
– Dzięki. I nie bocz się tak, bo zaprenumeruję gazetę. -
Może dzisiaj udawanki wieczorem? – pyta mąż
– W sensie role? dopytuje żona.
– Dokładnie!
– Będę udawała martwą, może być?
– Myślałem o czymś nowym… -
Kochanie, co mi kupiłeś na urodziny?
– Wyjrzyj przez okno. Widzisz tego czarnego mercedesa?
– Jasne, że widzę! RANY!
– No to rajstopy w tym kolorze ci kupiłem.. -
-
Mówi Baca do żony:
– Pamiętasz tą Symborską co była u nas miesiąc temu?
– Jakoś nie pamiętam.
– To ta chuda i chorowita.
– A ta Symborska!
– Właśnie napisała, że dostała Nobla.
– Nie wiem co to takiego ale napisz jej, że najlepsze na to jest wywar z pokrzyw. -
-
Mały Jasio pyta się taty:
– Tatusiu, jak wygląda ”broszka” u kobiety?
Ojca zamurowało, ale Jasio nalega, żeby odpowiedział.
– Ale przed czy po stosunku?
– No, przed.
– A więc wyobraź sobie płatki róży delikatnie pokropione rosą …
– Aha. A po?
– Hmm … Jak by to wytłumaczyć … Widziałeś kiedyś pysk buldoga wysmarowany majonezem? -
-
Adwokat pyta swojego klienta:
– Dlaczego chce się pan rozwieść?
– Bo moja żona cały czas szwenda się po knajpach!
– Czy to znaczy, że pije?
– Nie, łazi tam za mną! -
Dwóch turystów zasypała lawina, ale przeżyli.
Nieco się wygramolili i wtedy widzą, że z daleka podchodzi ku nim pies – bernardyn z beczułką …
– Ty popatrz, zbliża się najlepszy przyjaciel człowieka!
– Fakt! A niesie go pies! -
Przychodzi facet do restauracji, siada przy stoliku. Podchodzi kelner i pyta:
– Co podać?
– Chciałbym prosić o pieczoną kaczkę, ale z żeby była z Krakowa.
Klener przyjmuje zamówienie, idzie do kuchni i woła do kucharza:
– Słuchaj przyszedł jakiś gość i chce pieczoną kaczkę z Krakowa… Dawaj co masz i niech nie pieprzy!
Kelener wraca z przyrządzonym daniem do klienta.
– Proszę.
Facet wkłada w kuper kaczki palec wskazująjący, oblizuje go i mówi.
– Kur..a, ta kaczka jest z Poznania. prosiłem o kaczkę z Krakowa? Tak?! Proszę to zabrać!
Kelener wraca ogłupiały do kuchni.
– Ty, Józek gość twierdzi że ta jest z Poznania. dawaj drugą.
Z wymieniona kaczką wraca do klienta. Ten robi dokładnie to samo czyli palec w tyłek, oblizuje i krzyczy:
– No nie przecież to kaczka z Warszawy!!! panie czy ja się nie wyraźnie wypowiadam? Z KRAKOWA !!!
Klener biegnie do kuchni.
– Wsiadajcie w samochód jedźcie do Krakowa kupić kaczkę bo kur…a oszaleję.
Po jakimś czasie kelner wraca z uśmiechem.
-Proszę!
Gość ładuje palucha w kaczy tyłek, oblizuje i mówi uradowany:
– No nareszcie kaczka z Krakowa! dziękuję.
I bierze się do jedzenia. Całej tej sytuacji z boku przyglądał się kompletnie nawalony facet. Wstaje od swojego stolika, chwiejnym krokiem podchodzi do gościa jedzącego kaczkę, ściąga spodnie, wypina tyłek i mówi:
– Panie…,piję już trzy tygodnie… mógłbyś pan sprawdzić gdzie ja mieszkam?