– Spokojnie, ja tę trasę znam na pamięć, teraz będą dwa be … be … betonowe słupy.
-
-
-
Pewien rybak złapał złotą rybkę.
– Wypuść mnie, a spełnię twoje trzy życzenia.
– A więc chcę być bogaty, po drugie chcę mieć piękną żonę i po trzecie spełnij trzy życzenia mojego sąsiada, jak tylko się obudzi. Rankiem sąsiad budząc się mówi:
– Sto peni**w tyłek i kotwica w plecy, byle był ładny dzień! -
Inżynier umarł i poszedł do piekła.
Szybko zaczął mu przeszkadzać niski poziom życia w piekle i zaczął projektować oraz budować usprawnienia. Po jakimś czasie mieli klimatyzację, spłukiwane toalety i ruchome schody a inżynier stał się bardzo popularnym facetem.
Pewnego dnia Bóg dzwoni do Szatana i pyta drwiąco:
– No i jak tam u was na dole?
– Zajebiście, mamy klimę, spłukiwane kibelki, ruchome schody i nikt nie wie, z czym inżynier jeszcze wyskoczy – odparł Szatan
– Co?!? Macie inżyniera?!? To pomyłka, nigdy nie powinien trafić na dół, wyślijcie go do nas.
– Zapomnij. Podoba mi się inżynier w załodze. Zatrzymuję go.
– Wysyłaj go na górę albo cię pozwę!
Szatan zaśmiał się szyderczo:
– Taa, jasne. A skąd ty weźmiesz prawników? -
Mama pyta się Jasia:
– Co będziesz robić zanim wrócę?
– Będę bawić się kolejką albo z nianią.
– Od czego to zależy?
– Co wybierze tata. -
-
Poproszę piękny bukiet kwiatów dla pewnej uroczej damy.
– Ma pan coś konkretnego na myśli? – pyta kwiaciarka.
– Tak. I dlatego potrzebne są te kwiaty. -
Rozprawa w sądzie.
Na ławie oskarżonych myśliwy opowiada swoją wersje wydarzeń:
Idę sobie przez las z moją strzelbą i patrzę na drzewie kukułka, a że jako nic nie upolowałem to strzeliłem.
Na to oskarżyciel jąkała:
Wysoki sssssądzie iiiiide przzzzez llllas i wiiddzzze pppijanego mmmmyśliwego więc wbiegłem nnna drzewo i kkkkrzycze „kukukukukukurwa nie strzelaj!”. -
Raz mój ojciec nakrył mnie z dziewczyną w moim pokoju.
Ale powiedział:
– Dobra, nic mamie nie powiem, to będzie nasz mały sekret.
Następnego dnia jemy całą rodziną śniadanie, nagle matka mnie pyta:
– Synu, skąd masz malinkę na szyi?
– To jest nasz mały sekret z ojcem – odpowiedziałem. -
-
Leci sobie orzeł. Macha majestatycznie skrzydłami.
Rozkoszuje się pięknem przyrody. Nagle spostrzega w dole zająca. Śmiga za szarakiem… Szuuuu… A tam okazuje się, że zając cały we krwi. Żal się orłu zrobiło zajączka:
– Co ci się stało mój mały?
– Słonica mnie użyła, jako tamponu.
– Żesz, kurffa…
I odleciał orzeł, majestatycznie machając skrzydłami, kontemplując naturę. Następnego dnia biegnie sobie zajączek. Już czyściutki, bielutki, mięciutki. Strzyże uszkami, obserwuje przyrodę. Patrzy, a tam w górze leci orzeł. Cały we krwi umazany.
– Co ci się stało o wielki ptaku?
– Co się stało? Co się kurffa, stało? Szukam tego gnoja, co powiedział słonicy, że podpaska ze skrzydełkami jest lepsza od tamponu! -
Do koła myśliwskiego dołączył nowy członek.
Koledzy postanowili oprowadzić go po klubie. W trakcie zwiedzania napotkali śpiącego przy kominku staruszka.
– Widzisz tego staruszka? To najstarszy członek klubu. Obudzimy go, on na pewno opowie Ci jakąś ciekawą historię.
Jak powiedział tak zrobił. Staruszek przeciągnął się i przystąpił do opowiadania.
– Pewnego dnia wybraliśmy się na polowanie. To było polowanie na lwy w Afryce. Chodziliśmy od trzech dni i nie mogliśmy złapać tropu. Byłem bardzo zmęczony więc postanowiłem odpocząć. Znalazłem powalone drzewo, oparłem się o nie i zasnąłem. Nie wiem ile spałem ale nagle obudził mnie przeraźliwy ryk: Rooooaaaaarrrrrr!!!
Aż się zesrałem.
Młodzieńcy spojrzeli zdziwieni. Jeden z nich odzywa się:
– Nie ma się co dziwić. W końcu zaatakował Cię lew. Każdy by się zesrał.
– Nie, nie… Zesrałem się jak mówiłem: Rooooaaarrrrr!!! -
Siedzi pijak nad jeziorkiem i łowi ryby.
Wyciąga haczyk z wody a tu złota rybka mówi:
– Wypuść mnie a spełnię Twoje 2 życzenia
– A dlaczego tylko 2?
– No jesteś lumpem muszą Ci wystarczyć 2
– Zgoda dobre i to
– Mów pierwsze życzenie
– Chcę całą ciężarówkę wina
– Do przewidzenia ale dobra
Siedzi pijak nad brzegiem pije wino, zastanawia się nad kolejnym życzeniem, podpływa do niego łódką facet, pijak do niego;
– eee! Chcesz wina
– Nie
– To ch*j Ci w dupę!!
– Ałałała!! -
-
Idzie chłop łotewski przez pole.
Zbiera do parcianego wora kamienie. Widzi chłop przed sobą ziemniaczaną łodygę. Przeciera oczy ze zdumienia. Myśli, że ma halucynacje. Ale nie. Ziemniaczana łodyga nadal w ziemi stoi. Rzuca chłop wór o ziemię. Biegnie co tchu. Buta ostatniego zgubił. To nieważne. Będzie miał zimnioka. Będzie miał święta. Naje się na zaś. Szarpie chłop łodygę i wyrywa ją z ziemi. No końcu łodygi nie ma bulwy. Jest tylko małe, metalowe kółeczko. Nie ma zimnioka. Nie ma świąt. Jest tylko granat i otchłań rozpaczy. Politbiuro bywa dowcipne.