– Chciałbym kiedyś kochać się w najgorszy sposób z możliwych…
Drugi spuszcza wzrok i mamrocze:
– Spróbuj na stojąco w hamaku…
-
-
-
Profesor egzaminuje blondynkę.
Kiedy na kolejne pytanie nie otrzymuje żadnej odpowiedzi zaczyna przeglądać jej indeks:
– Widzę, że z innych egzaminów też ma pani same niedostateczne. Jaki jest właściwie pani ulubiony przedmiot?
– Lokówka. -
Turysta podwozi do miasta Bacę Mercedesem.
Ciekawy Baca pyta o wszystko po kolei:
– A to do czego, panocku?
– To klimatyzacja.
– A to?
– Do otwierania szyb i ustawiania lusterka.
– A to? – pyta Baca pokazując znaczek Mercedesa na masce.
– A to – odpowiada znudzony turysta – celownik na ludzi.
– A jak to działa?
Turysta jedzie prosto na przechodnia i w ostatniej chwili skręca. Po dłuższej chwili Baca się odzywa:
– Gdybym drzwi nie otworzył to byśmy go nigdy nie trafili. -
Podczas obrad Samoobrony
w czasie przemowy przewodniczącego, jeden z polityków co pewien czas głośno cmoka. Zniecierpliwieni sąsiedzi zwracają mu uwagę, że tak nie wypada. Na co cmokający odpowiada:
– Nie lubię pieprzenia bez całowania. -
-
Profesor: Samolot przewoził 500 cegieł. Jedna cegła wypadła z samolotu.
Ile cegieł pozostało na pokładzie??
Student: Cóż, to proste! 499!
Profesor: To prawda. Następne pytanie. Jak umieścić słonia w lodówce w trzech krokach??
Student: 1. Otwórz lodówkę, 2. Umieść słonia 3. Zamknąć lodówkę.
Profesor: Następne. Jak umieścić jelenia w lodówce w czterech krokach?
Student: 1. Otwórz lodówkę. 2. Wyciągnij słonia. 3. Wsadź jelenia. 4. Zamknij lodówkę.
Profesor: Doskonałe! Następne pytanie. Król zwierząt lew ma urodziny. Przyszły na nie wszystkie zwierzęta, z wyjątkiem jednego. Którego?
Student: Jeleń. Bo jest w lodówce!
Profesor: Super! Następne. Czy babcia może przejść przez bagna na których żyją krokodyle?
Student: Oczywiście, że może. Krokodyle są na urodzinach u lwa.
Profesor: Doskonale. A teraz ostatnie pytanie. Babcia przechodząc przez bagna niestety zginęła. Jak?
Student: Yyy? eee? utonęła?
Profesor: No i oblałeś synku. Cegła coś ci mówi? -
Przychodzi Asystent ds. Personalnych do swojego szefa z pokaźnym plikiem dokumentów:
– Zrobiłem wstępną selekcję. To są dokumenty osób, z którymi warto się spotkać, spełniają wszystkie kryteria.
Szef bierze plik dokumentów, odmierza połowę i wyrzuca do kosza. Drugą część oddaje podwładnemu:
– Z tymi ludźmi się spotkamy.
Oniemiały Asystent pyta:
– Jak to? Ależ oni wszyscy spełniają kryteria …
– Proszę Pana, – przerywa szef – nam tu nie potrzeba ludzi, którzy mają pecha. -
Wpada baca do domu i od progu woła:
– Hejdla, idę na wojnę!
– O Jederkusie, dyć cię zabiją!
– Coś ty, jo chwycę karabin i trtrtr… wszystkich pozabijom!
– A jeśli jednak ktoś ciebie zabije?
– Ale za co? Czy jam komu co zrobił? -
-
Siedzi dwóch policjantów w radiowozie i nagle jednemu z nich zachciało się dwójke.
-Słuchaj Franek,grubsza sprawa, muszę skoczyć na ubocze daj mi kilka bloczków mandatowych.
-Powaliło cię?Z tych bloczków rozlicza nas komendant.
-To co ja mam teraz zrobić?
-Weź podetrzyj tyłek 10 zł i sprawa załatwiona.
-Ok.
Poszedł w krzaki, mija 5 minut…mija kwadrans…po pół godzinie wraca do radiowozu, ale cały upaćkany w kupie. Kumpel patrzy na niego i krzyczy:
-Stachu, a co ci się k***a stało?!?!
-A nic takiego, miałem tylko 8,50 zł… -
Podniecony policjant wpada do domu i opowiada żonie:
– Wiesz, zlikwidowałem dziś groźną bandę!
– Jednego rzuciłem chwytem judo, drugiego walnąłem ciosem karate, a trzeciemu tak przyłożyłem, że aż mu kredki z tornistra wypadły. -
Rozmowa w sprawie pracy:
– A jak wygląda u Pana sprawa języków obcych?
– Znakomicie… Poza polskim wszystkie języki są mi obce. -
-
Babcia żydówka pilnuje na plaży swojego wnuka.
Nagle o brzeg uderza wielka fala i zabiera wnuczka ze sobą. Babcia w rozpaczy zaczyna wzywać na pomoc Boga i modli się błagalnie:
– Boże miłosierny! Oddaj mi wnuka! Spraw, żeby morze wyrzuciło go całego i zdrowego! Ty jesteś dobry i wspaniałomyślny, spraw, żeby dziecko się uratowało!
Za chwilę o brzeg udzerza kolejna większa fala i wyrzuca dzieciaka na piasek. Babcia patrzy, dzieciak żywy i cały, oddycha i patrzy przytomnie. Babcia patrzy z wyrzutem i oburzeniem w niebo i pokazuje oskarżycielsko na leżącego chłopczyka:
– Ale on miał na głowie kapelusz!