Przechodzący turysta pyta zdziwiony:
– A co to baco, zegarek na sznurku ciągniecie?
– Ja go wreszcie nauczę chodzić!
-
-
-
Szeff do spóźnionej pracownicy:
– Znowu się Pani spóźniła do pracy o godzinę!
– Ależ skąd Panie dyrektorze! Przybyłam punktualnie, tylko parkowałam. -
Premier Izraela usiadł do pokojowych negocjacji z Arafatem.
Premier zapytał czy na początek negocjacji może przytoczyć pewną historię, na co Arafat się zgodził. Premier zaczyna opowiadać:
– Lata przed tym, jak Izraelici przybyli do Ziemi Obiecanej i osiedlili się w niej, Mojżesz wiódł ich przez czterdzieści lat poprzez pustynię. Izraelici zaczęli narzekać na pragnienie i wtedy stał się cud. Przed nimi pojawiło się źródło i strumień. Napili się więc, by zaspokoić pragnienie, a żeby w pełni wykorzystać możliwość, również się wykąpali. Mojżesz także się wykąpał. Kiedy wyszedł z wody, okazało się, że jego ubrania zniknęły.
– Kto zabrał moje ubrania? – zapytał Mojżesz.
– To byli Palestyńczycy. – odpowiedzieli Izraelici.”
– Chwila, chwila… – przerywa mu Arafat – Nie było Palestyńczyków w czasach Mojżesza!
– No dobrze… – odpowiada premier Izraela – Skoro to już ustaliliśmy to możemy rozpocząć negocjacje. -
Jasiu po wakacjach przychodzi do szkoły. Pani się pyta:
– No, Jasiu …
– Nie Jasiu, tylko John!
– Więc dobrze, John, gdzie spędziłeś wakacje?
– W Ameryce.
– O, ładnie, a co ty tam robiłeś?
– Ano, leżałem na werandzie, szedłem na śniadanie, znowu leżałem na werandzie, szedłem na obiad …
– Ale to chyba było nudno?
– Ależ skąd?
– No dobrze … A może ty, Weroniko, powiesz nam gdzie …
– No, no. Ja nie jestem Weronika, tylko weranda. -
-
Zorganizowano konkurs, który polegał na przepłynięciu angielskiego kanału stylem klasycznym.
Do wyścigu podeszła blondynka, ruda i brunetka. Wyścig rozpoczął się. Po 14 godzinach do brzegu dopływa brunetka. Zostaje uznana zwyciężczynią. Około 40 minut później do brzegu dopływa ruda, która zostaje uznana drugą. Po 4 godzinach do brzegu dopływa blondynka. Pada ze zmęczenia na oczach gapiów.
– Dlaczego zajęło Ci to aż tyle czasu? – pytają ciekawi.
– Nie chcę brzmieć jak obolały przegrany, ale myślę, że tamte dziewczyny używały do poruszania się swoich rąk. -
Lekarz robi obchód u psychicznie chorych.
– Jak się nazywasz pyta pacjenta?
– Napoleon Bonaparte.
– Kto ci tak powiedział?
– Pan Bóg.
– Ja mu nic nie mówiłem oznajmia pacjent lezący obok… -
Mężczyzna w żółtych slipkach ma natychmiast opuścić teren pływalni – wrzeszczy ratownik.
– A dlaczego mam wyjść ?
– Bo pan sika.
– Przecież wszyscy to robią…
– Ale tylko Pan z trampoliny. -
-
Aneta ucięła sobie drzemkę w sylwestrowe popołudnie.
– Śniło mi się, że dzisiejszego wieczoru dałeś mi pierścionek z brylantem – zwierzyła się mężowi, gdy się obudziła. – Jak myślisz, co to może oznaczać?
– Dowiesz się dziś wieczorem – odpowiedział mąż.
Gdy zegar wybił północ, mąż wręczył Anecie malutki pakunek. Zachwycona i podekscytowana szybko go otworzyła. Znalazła w środku malutką książeczkę pod tytułem „Znaczenie snów”.
-
Grupa studentów ”nie zdążyła” na czas zgłosić się po wpis do wykładowcy, który wykładał gościnnie na ich uczelni, a mieszkał w innym mieście.
Pojechali więc do jego miejscowości i znaleźli go na macierzystym uniwersytecie. Profesor był jednak mało sympatyczny i postanowił ich ukarać za opieszałość odsyłając ich na jutro. Po przespanej w aucie nocy studenci znowu go odwiedzili i znów nie znalazł dla nich czasu. Dowiedzieli się jednak gdzie mieszka i odwiedzili go kolejnego dnie rano. Rozbudzony profesor usłyszawszy kto dzwoni, rzucił tylko:
– A ilu gnojków tu przyniosło?
– Razem z Tobą będzie sześciu! – wypalił jeden ze studentów. -
Jedzie facet ferrari sto kilometrów na godzinę.
Dogania go facet maluchem i pyta:
– Panie znasz pan malucha?
– Nie!
Facet od ferrari się wkurza i dodaje gazu. Jedzie dwieście na godzinę. Dogania go facet w maluchu i znów się pyta:
– Panie znasz pan malucha?
– Nie!
Facet w ferrari jedzie trzysta. Dogania go facet w maluchu i znów się pyta:
– Znasz pan malucha?
Znudzony facet w ferrari odpowiada:
– Tak …
– To powiedz mi pan jak się wrzuca dwójkę. -
-
Córka do matki :
– Mamo ! Co to jest impotencja ?
– Hmm… Widzisz… to jest tak, jak byś grała w bierki ugotowanym makaronem .