– Zapakowałam ci chleb, masło i kilogram gwoździ.
– Po co?
– Jak to po co? Posmarujesz chleb masłem i zjesz.
– A gwoździe!?
– Tu są. Przecież spakowałam.
-
-
Mamo, a kto to jest ten pan?
– Święty Mikołaj.
– A co on robi?
– Raz w roku daje ludziom odrobinę szczęścia.
– A kto to jest ta pani?
– To Wiosna.
– A co ona robi?
– Raz w roku daje ludziom nadzieję.
– A kto to jest ten pan?
– Kaczyński.
– A co on robi?
– W pozostałe dni roku odbiera ludziom to co tamci dali. -
-
Do kierownika zgłasza się Marian i mówi:
– Niech mnie pan przyjmie do pracy.
– A co pan umie?
– Wszystko!
– To znaczy, że pan nic nie umie!
– A co trzeba u pana umieć?
– Wszystko! -
Na targu jaskiniowiec sprzedaje dorodnego brontozaura
Podchodzi do niego drugi jaskiniowiec, ogląda zęby brontozaura i pyta:
– Ile chcesz za niego?
– Trzy garście muszelek.
– Pewnie go sprzedajesz, bo ma robaki, zeza i próchnicę?
– Nie. Sprzedaję go, bo nie mieści się już w mojej jaskini. -
W szpitalu psychiatrycznym…
…idzie pacjent ze szczoteczką do zębów na smyczy. Przechodzący lekarz mówi do niego:
– O…jaki ładny piesek, panie Nowak.
– Co pan, panie doktorze, zwariował pan? Przecież to szczoteczka do zębów!
Lekarz trochę zmieszany poszedł do gabinetu, a świr na to (do szczoteczki na smyczy):
– Widzisz Azor, jak żeśmy pana doktora w konia zrobili? -
-
Poproszę befsztyk.
– Nie ma.
– Poproszę kotlet schabowy.
– Nie ma.
– To może jajecznice.
– Nie ma.
– W takim razie poproszę mój płaszcz!
Kelner spogląda na wieszak i mówi:
– Przykro mi, ale już też nie ma. -
Dziewczyna zwraca się do swego chłopaka – marynarza:
– Czy to prawda, że marynarz ma w każdym porcie narzeczoną?
– Nie wiem, nie byłem jeszcze we wszystkich portach. -
Na progu domu staje żebrak i pyta się:
– Czy łaskawa pani nie ma jakiś starych butów?
– Przecież ma pan na nogach zupełnie nowe.
– No właśnie i psują mi one interes … -
-
Jedzie gazda z gaździną furmanką.
Nagle niebo się zachmurzyło, rozszalała się burza. Znienacka 20 metrów przed furmanką uderzył piorun. A gazda patrzy w niebo, palec podnosi i mówi:
– Nooooooo…
Jada dalej. Po chwili następny piorun uderzył 5 metrów za furmanką. Gazda znów podnosi palec i mówi: – Noooooooooooooo…
Znowu jadą dalej. Nagle kolejny piorun uderza w gazdzinę jadącą na furmance, a gazda zadowolony: – No!!! -
-
-