– Wysoki sądzie, jak zobaczyłem to, to mi włosy dęba stanęły!
– Przypominam, świadek miał mówić prawdę i tylko prawdę.
-
-
W warsztacie samochodowym klient siedzi w fotelu i czyta gazetę, a na kanale stoi samochód.
Przychodzi mechanik i zabiera się za auto. Po chwili mówi do klienta:
– Przydałoby się wymienić świece.
– To wymieniaj pan, tylko szybko.
No to mechanik czuje, że złapał frajera i nawija dalej:
– Pasek rozrządu też do wymiany. Klocki i tarcze też. I płyn hamulcowy, i w chłodnicy, i wycieraczki…
– Wymieniaj pan, tylko szybciej, bo nie mam czasu.
Mechanik skończył, odstawił samochód i mówi:
– No, gotowe.
Na to klient pokazując na samochód stojący przed warsztatem:
– No to bierz się pan teraz za mój! -
Rozmowa dwóch znajomych:
– Wiesz zostałem unijnym ekspertem w dziedzinie identyfikacji ptaków.
– Chodź tutaj! Co powiesz o tych dwóch na tamtym drzewie?
– Tak, to są ptaki… -
-
Hrabina przyjmuje do pracy nową służącą – dziewczynę z dalekiej wsi.
Okazuje się, że dziewczyna jest czysta, skromna i pracowita.
– Przyjmuję cię. Aha, a czy lubisz kanarki i papugi?
– Ja tam, pani hrabino, jadam wszystko. -
Policjant wysłał swoją żonę i dziecko na wakacje nad morze.
Po tygodniu dołączył do nich. Chciał szybko uprawiać seks ze swoją żoną.
– Nie, kochanie, nie możemy, dziecko patrzy.
– Masz rację, chodźmy na plażę.
Po chwili uprawiają seks na pustej plaży. Nagle pojawia się policjant.
– Natychmiast włóżcie swoje ubranie, wstydźcie się, nie możecie tego robić publicznie!
– Racja – powiedział mąż – to był moment słabości. Nie widzieliśmy się przez tydzień. Widzisz, jestem policjantem i byłoby bardzo dziwnie, gdybyś mnie ukarał.
– Nie martw się, jesteś kolegą po fachu i to jest twój pierwszy raz. Ale tą dziwkę to już trzeci raz w tym tygodniu złapałem i tym razem zapłaci! -
W mieszkaniu dzwoni telefon. Babcia podnosi słuchawkę.
– Wnuka nie ma w domu. – mówi.
– Niech pani będzie mu uprzejma powiedzieć jak wróci, że dzwonił Nowak.
– Nie rozumiem.
– Przeliteruję pani: Nikodem, Olek, Wacek, Adam, Kazimierz. Zapamiętała pani?
– Imiona tak, ale niech mi pan teraz podyktuje nazwiska. -
-
Turysta chodzący po górach natrafia na malutki drewniany domek. Puka w drzwi i słyszy dziecięcy głosik:
– Kto tam?
– Dziecko, jest tam twój tata?
– Taty nie ma.
– A jest twoja mama?
– Mamy też nie ma.
– A spotykasz się ze swoimi rodzicami?
– Tak, ale nie w wychodku. -
-
Urolog do pacjenta:
– I to żona pana tak urządziła widelcem? A jak pan oddaje mocz?
– A wie pan panie doktorze znam parę chwytów na flet. -
-
Pan Bóg i Św. Piotr ogłosili przetarg na budowę bramy niebiańskiej.
Pierwszy zgłosił się Arab.
– Masz projekt? – pyta Bóg.
– Mam. – odpowiada Arab.
– Masz kosztorys?
– Mam.
– To ile Ci wyszło?
– Dziewięćset milionów.
– A dlaczego aż tyle?
– No cóż, trzysta milionów na materiały, trzysta na robociznę i trzysta zysku.
– Dobra, dziękujemy, odezwiemy się jak podejmiemy decyzję. – mówi św. Piotr.
Następny wchodzi Niemiec.
– Masz projekt? – pyta Bóg.
– Mam. – odpowiada Niemiec.
– Masz kosztorys?
– Mam.
– To ile Ci wyszło?
– Półtora miliarda.
– A dlaczego aż tyle?
– No cóż, pięćset miliardów na solidne niemieckie materiały, pięćset na rzetelną niemiecką robociznę no i pięćset zysku.
– Dobra, dziękujemy, odezwiemy się jak podejmiemy decyzję. – mówi św. Piotr.
Następny wchodzi Polak.
– Masz projekt? – pyta Bóg.
– Nie. – odpowiada Polak.
– Masz kosztorys?
– Nie.
– A ile chcesz za robotę?
– Trzy miliardy dziewięćset milionów.
– Skąd Ty wziąłeś taką kwotę?!?!?!?!
– No cóż, miliard dla Pana Boga, miliard dla Św. Piotra, miliard dla mnie, a za dziewięćset milionów arab zrobi bramę. -
Łoś z koniem siedzą na drzewie.
Patrzą, a tu leci inny łoś. Zatrzymał się pod drzewem i pyta:
– Łosiu, Koniu, a jak ja dotrę do Afryki?
– Ano, polecisz tydzień prosto, a potem w lewo. – informuje go łoś.
Ten podziękował koledze i poleciał. Za chwilę leci następny i pyta:
– Łosiu, Koniu, którędy do Afryki?
Łoś na to:
– Polecisz tędy tydzień prosto, a potem w lewo.
Ten podziękował i popędził dalej… i tak przeleciało jeszcze ze dwie setki łosi, aż tu kolejny na to samo pytanie otrzymuje od Łosia wskazówkę:
– Ano miły, leć no dwa tygodnie prosto, a potem w prawo.
Ten podziękował i zniknął. Na co koń nie wytrzymał i pyta łosia:
– Ty, a dlaczego tego posłałeś inną drogą?
– A na cholerę tyle łosi w Afryce? -
Dwóch Polaków podchodzi do niemca i się go pyta:
– Cześć, podwieziesz nas?
– Was?
– No nas
– Warum?
– Wrum, wrum nas na dworzec…