Babcia siada przy stoliku, a dziadek idzie zamówić zestaw, napój, hamburger i frytki. Dziadek siada przy stoliku, bierze dwa kubeczki i nalewa do nich równiutko po połowie napoju, następnie bierze frytki i robi dwie równiutkie porcje, następnie wyjmuje nożyk i kroi równiutko hamburgera na pół. Całą tą sytuację obserwuje ze współczuciem pewien młody człowiek. Wreszcie żal mu się ich zrobiło, więc podchodzi i mówi:
– Przepraszam, że przeszkadzam, ale może kupić państwu drugi taki zestaw?
Babcia z uśmiechem:
– Bardzo Pan uprzejmy, ale dziękujemy. Jesteśmy małżeństwem od siedemdziesięciu lat i my się tak wszystkim po równo dzielimy.
Młodzieniec odchodzi. Ale zauważa, że babcia siedzi cichuteńko i nie je, a dziadek się zajada. Podchodzi, więc znowu i pyta:
– Przepraszam, ale dlaczego pani nie je?
– Bo czekam na zęby …
-
-
-
Żona do męża:
– Wychodzę na chwilę do sąsiadki. Rusz się i wykąp dziecko!
Po chwili w całym bloku rozlega się wrzask dziecka. Przerażona kobieta wbiego do łazienki i widzi męża trzymającego nad wanną dziecko za uszy.
– Co robisz, idioto! Urwiesz mu uszy!
– A co, mam sobie ręce poparzyć!? -
-
-
Wpada policjant do cukierni i mówi:
– Poproszę tort!
– Pokroić na sześć kawałków, czy na dwanaście?
– Na sześć, bo dwunastu nie zjemy. -
Idzie pijany Kowalski przez ulicę.
Raz się zaśmieje raz pomacha ręką. W końcu podchodzi do niego jakiś facet i pyta:
-Co pan sie tak śmiejesz?
-Opowiadam sobie dowcipy.
-A dlaczego machasz pan ręką?
-Bo niektóre już znam -
Wczoraj w trakcie obrad sejmu
na salę weszło dwóch uzbrojonych bandytów. Grzecznie przeprosili za spóźnienie i zajęli swoje miejsca.
-
-
Dzień dobry, cześć i czołem.
Pytacie skąd się wziąłem?
– Jestem wesoły Donek, marszałkiem zaś jest Bronek.
Zdrożała żywność, prąd i gaz, więc wam coś obiecam jeszcze raz… -
Okolice Lublina. Na wiejskiej drodze pijany miejscowy gospodarz jedzie wozem drabiniastym.
Nagle zza lasu wyskakuje policjant z drogówki, macha lizakiem i zatrzymuje wóz. Woźnica zaczyna prosić policjanta by mu karty woźnicy nie zabierał, bo go baba na dobre z chałupy wyrzuci. Policjantowi żal się zrobiło wieśniaka więc mówi:
– Opowiesz dowcip o policjancie, to puszczę wolno!
– Ależ Panie władzo! – przestraszył się resztką świadomości chłop. – Z policji mam się śmiać? Nie przystoi.
– No dobra. To opowiedz dowcip o drogówce.
– Jakże bym śmiał się z ukochanej drogówki naśmiewać. – oponuje nadal woźnica. – To nie przystoi…
– To opowiedz jakikolwiek dowcip i puszczę Cię wolno. – kapituluje policjant.
– A zna Pan, Panie władzo, jaki to nowy środek antykoncepcyjny wymyślili w Chinach? – pyta się chłopek.
– Nie znam. Opowiadaj!
– Spędzili wszystkich chłopów do miejscowego Domu Kultury… Kazali im wszystkim położyć się na podłodze, na plecach. Gaszą światło, a na suficie puszczają film dla dorosłych. Po pięciu minutach wchodzą po cichutku miejscowi policjanci z kosami i koszą wszystko co za wysoko.
– I co dalej?
– No dalej, Panie władzo, z tych większych robią pałki dla policji, a z tych mniejszych gwizdki dla drogówki. -
Teroz to wszędzie na całym świecie zamiast ludzi wprowadzają maszyny.
Jo nie wiem czy to dobre, ale tak ponoć jest. Roz też przyszła komisyjo zwiedzić taki nowy zakład i ten kierownik ich oprowadzo, pokazuje wszystko, a potem to pokozoł im blank nowe instalacje i pado:
– Ta instalacjo zastępuje aż sześć ludzi.
– Och! – godo komisyjo. _ A kto je obsługuje?
– Siedmiu specjalistów – pado kierownik. -
-
Jąkała spotyka kolegę. Kolega pyta:
– Jak tam Twoja sześciomiesięczna terapia u logopedy? Skończyłeś? Dało Ci to coś?
– Tak, tak – odpowiada dumny jak paw jąkała i nie czekając na zachętę mówi:
– W Szczebrzeszynie chrząszcz brzmi w trzcinie… W czasie suszy szosa jest sucha… Drabina z powyłamywanymi szczeblami…
Kolega przeciera oczy ze zdziwienia:
– Chłopie, toż to cud!!!
Na to jąkała z nadzieją w głosie:
– Myyyślisz sta…sta..stary, że miiiii się to… to kieeedyś przy…przy…przyda!? -