Nagle kłania się jakiemuś obcemu mężczyźnie.
– Kto to jest? – pyta zdumiony ojciec.
– To pan z zakładu oczyszczania.
– Skąd wiesz?
– Zawsze jak wychodzisz do pracy, puka w szybę w kuchni i pyta się mamy, czy teren jest już czysty.
-
-
-
Na wykładzie w akademii medycznej.
– Sperma oprócz innych związków zawiera również glukozę konieczną plemnikom do życia.
Studentka:
– Panie profesorze, glukozę taką jak owoce?
– Jak najbardziej!
Studentka:
– To dlaczego nie czuć iż jest ona słodka?
– Albowiem receptory smaku znajdują się na czubku języka, a nie na migdałach! -
Dwóch kolesi widzi psa liżącego sobie przyrodzenie.
Jeden mówi do drugiego:
– Patrz jak zajebiście! Też bym tak chciał!
– E, lepiej nie próbuj człowieku, bo cię ugryzie… -
-
Chodzi facet po chodniku z niedźwiedziem polarnym na smyczy.
– Co pan robisz z niedźwiedziem na smyczy? – pyta przechodzień.
– Szukam faceta, który parę lat temu sprzedał mi malutkiego białego chomika. -
Mały Indianin pyta ojca:
– Tato dlaczego mój brat nazywa się ”Wschód słońca”?
– Bo robiliśmy go o wschodzie słońca.
– Tato dlaczego moja siostra nazywa się ”Zachód słońca”?
– Bo robiliśmy ją o zachodzie słońca.
– Tato mogę ci zadać jeszcze jedno pytanie?
– Nie ”Pęknięta gumo”! -
Ufoludki dowiedziały się, że na ziemi jest takie zwierze, które pije wodę i daje mleko.
Złapały więc krowę, zaprowadziły nad rzekę, jeden trzymał łeb krowy w wodzie, a drugi doił. Nagle krowa zaczęła robić kupę i ten, który doił krzyczy do drugiego:
– Wyżej łeb, bo muł bierze! -
-
Dwaj myśliwi przechwalają się:
– Czy wiesz, że ostatnio w Afryce z odległości 500 metrów jednym strzałem położyłem słonia?
– A ja ostatnio płynąc przez Morze Koralowe własnoręcznie udusiłem wieloryba!
– Tak, tak… A skoro już mowa o morzu… Czy słyszałeś cos o Morzu Martwym?
– Oczywiście.
– To moja robota! -
Poszli studenci na egzamin.
Profesor:
– Mam dwa pytania: Jak ja się nazywam i z czego jest ten egzamin?
Studenci spojrzeli po sobie:
– Cholera! A mówili, że z niego jest taki luzak! -
Pewien iluzjonista pracował na statku wycieczkowym na Karaibach.
Widownia się zmieniała, więc tydzień po tygodniu pokazywał te same sztuczki.
Jedynym problemem była papuga kapitana, która oglądała te numery tak długo,
że powoli zaczynała rozumieć, na czym polegają.
Raz zaczęła wołać w czasie pokazu: „Patrzcie! To nie ten sam kapelusz!”, „Patrzcie! Chowa kwiaty pod stół!”
Magik był wściekły, ale nie mógł nic zrobić, bo jednak była to papuga kapitana.
Pewnej nocy statek zderzył się z innym i zatonął.
Magik ocknął się sam, dryfujący na kawałku drewna, na którym siedziała również papuga.
Oboje się nienawidzili, więc nie odzywali się do siebie słowem.
I tak mijał dzień za dniem. Po tygodniu papuga wreszcie mówi:
– Dobra! Poddaję się! Gdzie jest statek?! -
-
-
Żona pyta męża:
– Czy ty mnie kochasz?
– Jak by ci to powiedzieć… Kochać, to ja kocham wódkę i papierosy. A między nami to jest coś poważniejszego.