-PorANNA
-
-
Przed świętami św. Mikołaj rozdaje prezenty na ulicy.
Jasio po otrzymaniu jednego z nich mówi:
– Święty Mikołaju, dziękuję ci za prezent.
– Głupstwo – odpowiada święty Mikołaj. – Nie masz mi za co dziękować.
– Wiem, ale mama mi kazała. -
Pewne małżeństwo ogląda film przyrodniczy.
Żona pyta męża:
– Kochanie, czy płazy mają rozum?
– Nie, żabciu… -
-
U proktologa:
– Proszę się nie krępować. Opuszczone spodnie to standard przy tego typu badaniu.
– Rozumiem, doktorze. Czy swoje też powinienem zdjąć? -
Kosiłem trawę. Poszedłem do sąsiada pożyczyć worek na trawę.
Po chwili wrócił z małym woreczkiem celanofononym z zapięciem. Do dzisiaj się przyjaźnimy… Jak miło mieć normalnych sąsiadów…
-
Rozmawia dwóch facetów:
– Jestem ostatnio tak napalony, że rżnę wszystko co się rusza.
Drugi na to:
– Ja tam nie stawiam sobie takich ograniczeń. -
-
Wrócił mąż z wędkowania i mówi do żony:
– Ty wiesz, nawet nie sądziłem, że mam takich skąpych kolegów! Jak jechaliśmy nad rzekę, to się dogadaliśmy, że ten, który złowi pierwszą rybę, stawia wódkę, a drugi zakąskę. Siedzimy, patrzę, a Michała spławik poszedł pod wodę. A on nic! U Mariusza też jak szarpnęło, to aż się wędka zgięła. A ten siedzi i jakby nic nie widział …
– No, a ty miałeś branie?
– Nie ma głupich! Ja nawet przynęty nie zakładałem … -
-
Jasiu biegnie do babci i krzyczy:
– Babciu, babciu, a dziadek poszedł utopić kota!
– Jasiu i bardzo dobrze, ten kot był nieuleczalnie chory.
– Tak wiem, ale kot już wrócił, a dziadek jeszcze nie! -
-
Idzie Jasiu do jasnowidza.
Puka do jego drzwi:
– Kto tam? – pyta jasnowidz.
A Jasiu mówi:
– A do dupy z takim jasnowidzem. -
Mąż pojechał na delegację do Paryża i żona poprosiła go o kupienie ekskluzywnej bielizny.
Podała rozmiar i kolor.
Mąż poszedł do eleganckiego butiku z bielizną, podał rozmiar, wybrał fason i ekspedientka pyta:
– Jaki model miseczek Pan sobie życzy? Jabłko, gruszka, kropla wody?
Mąż długo myśli, wreszcie mówi:
– A macie Państwo model „uszy jamnika”? -
Mówi dyrektor do sprzątaczki:
– Pani Jadziu, gdzie się podział kurz z mojego biurka?
– Starłam panie dyrektorze. Coś nie tak?
– Cholera, miałem tam zapisane ważne telefony!