Mąż mówi do żony:
– Przecież mówiłaś, że zrobisz dzisiaj indyka?
Żona podnosi głowę i mówi:
– Gulgulgul…
-
-
Żona wyjechała w delegację. Zostawiła mężowi karteczkę z wytycznymi.
Mąż wieczorem ubrał się w najlepszy garniak, patrzy a w kieszenie kartka:
– A Ty gdzie masz iść cwaniaczku? -
Lekarz mówi do męża pacjentki:
– Proszę się nie obawiać. Nerwica żony nie jest taka groźna. Nawet 100 lat przeżyje z uśmiechem.
– Ona tak, a co ze mną?! -
Zdenerwowani pasażerowie czekają na start opóźnionego samolotu.
Siedzą tak i czekają, mija 3,4 godzina, po chwili widzą pilotów. Pierwszy idąc pomaga sobie białą laską a drugi jest prowadzony przez psa przewodnika. Weszli do kokpitu. Odpalili samolot i zaczęli kołowanie. Po chwili ruszają, do końca pasa zostało 600 metrów, 400 metrów, 150 metrów i nagle pasażerowie zaczęli wrzeszczeć w panice ale samolot cudem przed końcem pasa się uniósł.
Zdenerwowani piloci mówią do siebie w kabinie: ty, jak kiedyś nie krzykną to się rozpie*****my. -
Mamusiu, czy możemy iść na Halloween?
– Absolutnie nie!
– No ale czemu?
– To nie jest nasze, polskie święto…
– No mamo prosimy!
– Emma, Dżesika odpuście sobie… Nie. -
Jasiu zbuntowany krzyczy na mamę: Kup mi rower!
– Jasiu, nie ma opcji. Rower jest bardzo drogi a poza tym byłeś strasznie niegrzeczny.
– Hm.. A możemy się chociaż razem pobawić?
– Oczywiście Jasiu, że możemy – w co chcesz się bawic?
– Pobawimy się w rodzinę. Ja jestem ojcem ty mamą – idź poczekać w sypialni.
– Mama lekko zszokowana przyszła w szlafroku i piżamie do sypialni.
– Jasiu wchodzi wkurzony, ręce założone i krzyczy:
– Przebieraj się do cholery. Idziemy Jasiowi rower kupić. -
Nad morzem młoda, zgrabna kobieta weszła na automatyczną wagę, wrzuca monetę i patrz z niezadowoleniem:
-Ściąga kurtkę, buty, znowu wrzuciła 2zł – znów niezadowolona z wyniku. Ściągnęła bluzkę, i nadal mina blada…
Stoi zrezygnowana na wadze i myśli co by tu jeszcze zrobić – po chwili podchodzi do niej starszy Pan, daje jej w ręce 20 monet po 2 zł i mówi:
– Prosze próbować dalej, ja stawiam! -
Jasiu zatrudnił się w tartaku. Podczas pewnej zmiany piła tarczowa pozbawiła go wszystkich 10 palców.
Jasiu szybko udał się do szpitala i mówi w nim:
– Panie, szybko, operuj Pan czy szyj. Bo się wykrwawiam!
– No dobrze ale o co chodzi? Co się stało?
– Krajzega mi ucieła palce!
– Wie Pan co.. Są takie technologie, że bym je Panu przyszył w ten sam dzień i wszystko by było okej…. Czemu Pan ich nie przyniósł?
– A jak je miałem k***a pozbierać? -
Doktorek pyta pacjenta w gabinecie:
– Panie Marku, tak szczerze. Czy ktoś w waszej rodzicie cierpiał kiedyś z powodu choroby psychicznej?
– Panie doktorze… W życiu. Wszyscy się świetnie bawimy. -
Przychodzi młoda babka do ginekologa:
– Niech Pan uważa! Jestem jeszcze dziewicą.
– Przyznam szczerze droga Pani, że ja tu żadnego dziewictwa nie mogę zauważyć.
– Cholera, musiała stracić od tamponu.
– To taka prośba, niech Pani powie swojemu szanownemu tamponowi, że nosi Pani dzidziusia. -
Podejrzany o zabójstwo siedzi na ławie oskarżonych. Prokuratura ma dowody pośrednie, ale nie znaleziono ciała.
Obrońca wstaje i zwraca się do ławy przysięgłych:
– Szanowni Państwo, mam dowód na niewinność mojego klienta. Za chwilę, w ciągu minuty, otworzą się drzwi tej sali i pojawi się przed nami ofiara, którą rzekomo miał zabić mój klient.
Wszyscy przerzucili wzrok na drzwi; odmierzała się minuta, potem dwie – nikt się nie pojawił. Po chwili obrońca mówi:
– Oczywiście, Ciało się nie zjawiło. Ale to, że oczekiwaliście na wtargnięcie „ofiary”, świadczy o tym, że jesteście pełni wątpliwości co do śmierci tej osoby. Wobec tego żądam uniewinnienia mojego klienta z powodu tych wątpliwości.
Przysięgli udali się na naradę. Po chwili wracają i wydają wyrok: winny. Zdumiony adwokat pyta przewodniczącego:
– Ale jak to? Wszyscy przecież wpatrywaliście się w drzwi!
Na to przewodniczący odpowiada:
– Owszem, ale nie on. -
Wchodzi gość do sklepu na osiedlu:
– Macie ser rokpol?
– A jaki to jest ser?
– No taki wie Pani, droższy, z pleśnią.
– A no to niestety nie… Ale mamy za to kiełbasę i chleb z rokpol. -
Osiemnastowieczny bal na zamku:
– Pan wybaczy, czy tamta Pani stojąca tam o to kuzynka Bacha?
– Zgadza, się kuzynka Bacha.
– A czy poznałby nas Pan? To dla mnie zaszczyt.
– Pewnie! Bacha, chodź no tutaj! -
Gość przyszedł do dentysty:
– Ile za wyrwanie ósemki?
– 5 stówek.
– 5 stówek? Za kilka minut pracy?
– Jak Pan sobie życzy, mogę wyrywać go 2 godziny. -
Żona pełna ekscytacji mówi do męża:
– Kotek, mam pomysł. Sprawmy sobie niezapomniany weekend!
– Też o tym myślałem. Widzimy się w poniedziałek!