Ostatnie treści

  • Postanowiłem pójść na krótki urlop.

    Uzmysłowiłem sobie jednak, że przecież wszystko już wykorzystałem. Ba! Chyba nawet zalegam szefowi dzień (lub dwa?). Pomyślałem, że najszybciej zmiękczę bosowe serce, gdy zrobię coś tak głupiego, że ten zacznie się nade mną litować! No, bo przecież przemęczony jestem, przepracowany i… zaczyna mi odbijać.
    Samo życie…
    Następnego dnia przyszedłem trochę wcześniej do pracy. Rozejrzałem się dookoła i… Mam! Odbiłem się od podłogi i poszybowałem w kierunku żyrandola, złapałem go mocno i wiszę! Wchodzi kolega zza biurka obok i rozdziawia gębę patrząc na mnie (drewniany wzrok ma koleś, czy co?).
    – Ciiiii – szepczę konspiracyjnie. – Udaję psychola, bo chcę kilka dni wolnego. Gram żarówę, rozumiesz?
    Kilka sekund później wchodzi szef. Już od progu huczy basem, co ja tam robię u góry.
    – Ja jestem żarówka! – wypiszczałem.
    – No co ty? Pogrzało cię! Weź lepiej kilka dni wolnego, niech Ci główka odpocznie!
    Wdzięcznie sfrunąłem na podłogę i zaczynam się pakować. Kątem oka widzę, że kolega też zaczyna się pakować! Szef zainteresowany pyta go:
    – A pan dokąd?
    Kolega odpowiada:
    – No do domu… Przecież po ciemku nie będę pracował.

  • Podczas wizyty w szpitalu psychiatrycznym gość pyta ordynatora jakie kryteria stosują, aby zdecydować czy ktoś powinien zostać zamknięty w zakładzie czy nie.

    Ordynator odpowiedział:
    – Napełniamy wannę, a potem dajemy tej osobie łyżeczkę do herbaty, kubek i wiadro i prosimy, aby opróżnił wannę.
    – Aha, rozumiem ? powiedział gość ? normalna osoba użyje wiadra, bo jest większe niż łyżeczka czy kubek.
    – Nie – powiedział ordynator – normalna osoba pociągnęłaby za korek. Chce pan pokój z widokiem czy bez?

  • Leci samolot z wariatami.

    Stewardesa przynosi im coś do picia, a gdy później wraca nikogo nie ma, został tylko jeden.
    Pyta się go:
    – Co się z resztą stało?
    – Wyszli oddać do sklepu butelki z kaucją.
    – A ty, czemu za nimi nie poszedłeś.
    – A bo ja nie jestem taki głupi. W niedzielę sklepy są zamknięte.

  • Podczas wizyty w szpitalu psychiatrycznym gość pyta ordynatora jakie kryteria stosują, aby zdecydować czy ktoś powinien zostać zamknięty w zakładzie czy nie.

    Ordynator odpowiedział:
    – Napełniamy wannę, a potem dajemy tej osobie łyżeczkę do herbaty, kubek i wiadro i prosimy, aby opróżnił wannę.
    – Aha, rozumiem – powiedział gość – normalna osoba użyje wiadra, bo jest większe niż łyżeczka czy kubek.
    – Nie – powiedział ordynator- normalna osoba pociągnęłaby za korek. Chce pan pokój z widokiem czy bez?

Kawały o psychiatryku – na wesoło z dystansem

Kawały o psychiatryku, stanowiące swoisty rodzaj humoru, często posługują się ironią oraz absurdalnym podejściem do rzeczywistości, aby ukazać komiczne aspekty związane z miejscem, gdzie ludzie zmagają się z problemami psychicznymi. Humor tego rodzaju bazuje na sytuacyjnych przerysowaniach, które wprowadzą odbiorców w świat pełen groteskowych zdarzeń i nieoczekiwanych zwrotów akcji. Głównym elementem takich dowcipów jest zestawienie powagi i profesjonalizmu, który towarzyszy instytucjom medycznym, z absurdalnymi sytuacjami, jakie mogą mieć tam miejsce.

Kawały o wariatach – pozytywnie zakręceni

Humor w tych kawałach często czerpie z kontrastu między rzeczywistością a percepcją pacjentów, co prowadzi do komicznych dialogów i zabawnych interakcji. Postacie w tych opowieściach, mimo swej nietypowości, ukazują ludzki aspekt doświadczeń związanych z problemami psychicznymi, co dodaje dowcipom głębszego wymiaru.

Dowcipy o wariatach – śmiech przez łzy

To specyficzna forma humoru, która poprzez ironię, przerysowanie i sytuacyjne komizmy ukazuje zabawne aspekty związane z życiem w instytucjach medycznych zajmujących się zdrowiem psychicznym. Ważne jest by wszystko zachować w umiarze i z dystansem.