– Wiesz, ludzie opowiadają kawały o głupocie policjantów. Ja czasem myślę, że jest w tym odrobina prawdy… Żeby pomóc mojemu staremu, kupiłam leksykon.
– Ja też bym kupiła, ale nie wiem czy on to będzie jadł…
-
-
Dziadek przychodzi do spowiedzi i mówi:
– Proszę księdza, w czasie wojny ukrywałem człowieka w piwnicy.
– To nie jest zły uczynek.
– No ale proszę księdza, on mi płacił 100 złotych dziennie.
– To nic, ryzykowałeś życiem.
Dziadek odchodzi, ale po chwili wraca i mówi:
– To może powinien mu powiedzieć, że wojna się już skończyła? -
Przychodzi baba do apteki:
– Ma pani jakiś odpowiednik viagry dla kobiet?
– Ja nie, ale obok jest jubiler i z pewnością coś pan u niego znajdzie. -
-
Kopałem dół w ogrodzie.
Nagle łopata zatrzymała się na starej, drewnianej skrzyni.
W środku znalazłem setki starych, złotych monet.
Z podniecenia i ekscytacji chciałem zawołać żonę i pokazać jej te skarby, ale wtedy w samą porę przypomniałem sobie, po co kopałem ten dół… -
Jasiu dzwoni do dyrektora i mówi:
– Jasiu nie przyjdzie dzisiaj do szkoły, bo zachorował.
– A kto mówi?
– Mój tata… -
Przychodzi baba do lekarza:
– Co pani dolega?
– Nic.
– A jakie ma pani objawy?
– Nie mam żadnych.
– To po co pani tu przyszła?
– Czuję, że jestem chora bezobjawowo. -
-
Pewnego razu sołtys spogląda na ręce Antka i pyta:
Gdzieś stracił palce u prawej ręki? – A no ze dwa roki temu włożyłem rękę koniowi do pyska, żeby zobaczyć ile ma zębów. Wtedy koń zamknął pysk, żeby zobaczyć ile ja mam palców.
-
Mąż do żony:
– Wiosna przyszła, taka piękna pogoda, a ty męczysz się myciem podłóg. Wyszłabyś lepiej na dwór i umyła samochód…
-
Rozmawia dwóch kolegów:
– Robiono mi test na narkotyki i nie wykryto ani śladu.
– To chyba dobrze?
– Częściowo, co my mamy za dilera do cholery? -
-
Dzwoni jąkała do strażaków i mówi:
– Poo…poooo!
– Że co? – pyta naczelnik
– Poooo.. poooo…
– Wyraźniej proszę!
– Spłoo…spłoo… Spłonęło… -
Mąż wieczorem po pracy wyciągnął z barku butelkę whisky.
– Jeżeli wypijesz choć kropelkę, dzisiaj nici z przyjemności! ostrzega żona.
Mąż usiadł za stołem w milczeniu.
– No i o czym myślisz? ? pyta żona.
– Myślę, co lepsze: 12-letnia whisky czy 50-letnia baba. -
Skąpiec zwraca się do studenta:
– Czy to pan wyłowił wczoraj mojego synka z rzeki?
– Tak, ja. Ale nie ma o czym mówić.
– Jak to nie ma o czym mówić? A gdzie się podziała jego czapeczka?