– Mamo, czy ja na pewno jestem smokiem?
– Ależ oczywiście synku. Masz ciało pokryte łuskami jak ja. Masz ostre kły i pazury jak ja i zioniesz ogniem. Dlaczego pytasz?
– Bo właśnie poczułem wilczy apetyt …
-
-
Rozmowa dwóch polaków:
– Oglądałem manifestację i myślę, że ludziom już niczego nie brakuje.
– Skąd pan wysnuł taki wniosek?
– Krzyczeli „MAMY DOŚĆ!” -
Z pamiętnika kosmicznego turysty:
10 sierpnia:
Przylecieliśmy na Międzynarodową Stację Kosmiczną. Powitanie z rosyjskimi astronautami.
11 sierpnia:
No i gdzie ta obiecana nieważkość?! Głowy podnieść nie mogę! -
-
Kontrola Legalności Pracy wypytuje w Holandii Polaka:
– Mówi pan po holendersku?
– Tak, trochę.
– A ma pan pozwolenie na prace?
– Oczywiście mam.
– A pana kolega tam w pomidorach tez ma?
– Naturalnie tez ma.
– Mógłby pan go zawołać?
– Oczywiście. JOZEEEEK!!! SPI**DALAJ!!! -
-
Siedzi sobie wędkarz nad brzegiem rzeki.
Przychodzi babka, rozebrana do goła, z kolczykiem w intymnym miejscu i wchodzi do wody. Wędkarz do niej flegmatycznie:
– Pani majtki nałoży, tu szczupaki dobrze na błystki biorą… -
-
Co to jest? Parskłem Śmiechłem
Rzecz się dzieje w lesie.
Czerwony Kapturek idzie przez las do babci. Nagle zza drzewa wychodzi wilk i mówi:
– I co, Czerwony Kapturku, boisz się?
– O tak, bardzo się boję. Straszno tak samemu po ciemnym lesie chodzić. Poza tym chyba zabłądziłam.
– Nic się nie martw, Kapturku, złap mnie za ogon, a ja cię wyprowadzę z lasu.
Czerwony Kapturek łapie wilka za ogon. Idą, idą już jakiś czas. Nagle stają na skraju lasu, gdzie słońce prześwituje przez gałęzie drzew. Wtedy wilk zamienia się w pięknego młodzieńca.
– I co, Czerwony Kapturku, nadal się boisz?
– Nie, teraz już się nie boję.
– To dlaczego wciąż trzymasz mnie za ogon…? -
Do szkoły podstawowej przychodzi prezydent
Pozwala dzieciom na zadawanie pytań. Zgłasza się mały Michaś.
– Ja mam trzy pytania:
Po pierwsze:
– Jak się pan czuje po wygraniu wyborów, które pan sfingował?
Po drugie:
– Czy nie uważa pan, że zakazanie Parady Równości było zamachem na polską demokrację?
Po trzecie:
– Czy to prawda, że chce pan przejąć całą władzę w Polsce?
Pan prezydent zaczął się namyślać, gdy wtem zadzwonił dzwonek. Po przerwie dzieci wróciły do klasy, usiadły, Piotruś podniósł rękę.
– Ja mam pięć pytań do pana prezydenta.
Po pierwsze:
– Jak się pan czuje po wygraniu wyborów, które pan sfingował?
Po drugie:
– Czy nie uważa pan, że zakazanie Parady Równości było zamachem na polską demokrację?
Po trzecie:
– Czy to prawda, że chce pan przejąć całą władzę w Polsce?
Po czwarte:
– Dlaczego dzwonek na przerwę zadzwonił dwadzieścia minut wcześniej?
I po piąte:
– Co się stało z małym Michasiem? -
Premier Izraela usiadł do pokojowych negocjacji z Arafatem.
Premier zapytał czy na początek negocjacji może przytoczyć pewną historię, na co Arafat się zgodził. Premier zaczyna opowiadać:
– Lata przed tym, jak Izraelici przybyli do Ziemi Obiecanej i osiedlili się w niej, Mojżesz wiódł ich przez czterdzieści lat poprzez pustynię. Izraelici zaczęli narzekać na pragnienie i wtedy stał się cud. Przed nimi pojawiło się źródło i strumień. Napili się więc, by zaspokoić pragnienie, a żeby w pełni wykorzystać możliwość, również się wykąpali. Mojżesz także się wykąpał. Kiedy wyszedł z wody, okazało się, że jego ubrania zniknęły.
– Kto zabrał moje ubrania? – zapytał Mojżesz.
– To byli Palestyńczycy. – odpowiedzieli Izraelici.”
– Chwila, chwila… – przerywa mu Arafat – Nie było Palestyńczyków w czasach Mojżesza!
– No dobrze… – odpowiada premier Izraela – Skoro to już ustaliliśmy to możemy rozpocząć negocjacje. -
-
Idzie Jaś z tatą przez park.
Przed nimi idzie kobieta o sporych gabarytach. Na ten widok Jasio mówi:
– Tato, tato ale duża jest ta baba.
– Tak nie można Jasiu, to nie wypada. – odpowiada tata,
Po jakimś czasie Jasiu:
– Tato, tato ona ma tyłek jak stodoła.
– Jeszcze raz obrazisz tą panią, a Ci wleje. – mówi tata.
Idą dalej… Nagle tej pani zaczyna dzwonić komórka w torebce:” pi,pi, pi, pi”
Na co Jasiu:
– Tata, spierniczamy, będzie cofać!!! -
Są święta Bożego Narodzenia.
Nagle Jasiu przychodzi do mamy i mówi:
-Mamo, choinka się pali.
-Synku, nie mówi się „pali” tylko „świeci”.
Po chwili Jasiu znów przychodzi:
-Mamo, a teraz firanka się świeci. -
Jadą dwie blondynki maluchem.
Po chwili samochód się sam zatrzymuje. Po czym jedna z nich idzie do przodu, a druga do tyłu samochodu.
I ta z przodu krzyczy:
– Ej chyba ukradli nam silnik.
A ta z tyłu krzyczy:
– Nie bój się mamy zapasowy.