Stary, średni i bardzo młody i rozmawiają o tym jak spędzały ostatni tydzień.
– Ja uszczęśliwiałem staruszków w Krakowie ? mówi stary.
– Ja uszczęśliwiałem trzydziestolatków w Warszawie ? mówi średni.
A najmłodszy:
A ja straszyłem studentów w Poznaniu.
-
-
-
Zajączek miał ochotę na s*ks
Idzie przez las i szuka partnerki. Spotyka zwiniętego w kłębek jeża. Obchodzi go dookoła i zupełnie nie może się zorientować, gdzie jest przód, a gdzie tył. Wreszcie mówi:
– Ty, jeż mógłbyś chociaż puścić bąka, to miałbym jakiś punkt odniesienia. -
Idzie zajączek przez las i niesie pod pachą teczkę.
Spotyka go wilk i pyta:
– Co tam niesiesz?
– Swoją pracę magisterską.
– Ha! A jaki temat?
– „Zając najgroźniejszym zwierzęciem w lesie”
– No! Ty chyba sobie kpisz!
– To chodź za krzaczek!
Wpadają za krzaczek, słychać straszliwy łomot, skowyt. Po chwili zza krzaczka wypada wilk z obłędem w oczach, sierść z niego prawie zdarta… Po chwili wychodzi zając, a za nim niedźwiedź. Misio poklepuje zająca po plecach i mówi:
– Widzisz zajączku! Nie jest ważny temat pracy magisterskiej, tylko promotor. -
Zwierzęta dostały powołanie do wojska.
Pierwszy na komisje poszedł niedźwiedź.
– I co? I co?! – pyta się go zając gdy wyszedł.
– A mam przydział do kampanii budowlanej.
– Oj, to nie jest złe, powiedz jak to zrobiłeś, to pójdziemy tam razem.
– Pokazali mi karabin, spytali co to jest, ja odparłem, że nie wiem. Pokazali granat, powiedziałem, że nie wiem. Pokazali cegłę, powiedziałem ”cegła” i mnie przydzielili.
Wszedł zając na komisje.
– Co to jest? – pytają, pokazując karabin.
– Nie wiem!
– A co to jest? – pytają pokazując granat.
– Nie wiem!
W tym momencie pytający schylił się pod stół po cegle i zanim ją podniósł zając wrzasnął:
– Cegła!
– Do kontrwywiadu! -
-
Szedł facet ulicą i zobaczył nowy sklep.
Myśli sobie: „Wpadnę”. Wita go uśmiechnięty sprzedawca:
– Dzień dobry. W czym możemy pomóc, co chciałby pan kupić?
Facet się zastanawia i mówi:
– Rękawiczki.
– To proszę podejść do tamtego działu.
Facet idzie do wskazanego działu i mówi:
– Chcę kupić rękawiczki.
– Zimowe czy letnie?
– Zimowe.
– To proszę podejść do następnego działu.
Facet poszedł.
– Dzień dobry. Potrzebne mi zimowe rękawiczki.
– Skórzane czy nie?
– Skórzane.
– To proszę podejść do następnego działu.
Facet podenerwowany podchodzi do wskazanego stoiska:
– Chcę kupić zimowe, skórzane rękawiczki.
– Z klamerką czy bez?
– Z klamerką.
– Proszę podejść do następnego stoiska.
Facet jest już wkurzony, z trudem powstrzymuje się żeby nie wybuchnąć i mówi:
– Poproszę rękawiczki, zimowe, skórzane i z klamerką.
– Klamerka na zatrzask czy na rzepy?
– Na rzepy.
– Zapraszam do stoiska naprzeciwko.
Facet nie wytrzymuje i wrzeszczy:
– Proszę przestać się nade mną znęcać!!! Dajcie mi te rękawiczki i pójdę sobie!!!
– Proszę pana, proszę o cierpliwość, chcemy panu sprzedać dokładnie takie rękawiczki, jakie są panu potrzebne.
Facet idzie dalej.
– Poproszę rękawiczki zimowe, skórzane, z klamerką i na rzepy.
– A jaki kolor?
Nagle otwierają się drzwi i do sklepu wchodzi jakiś facet z sedesem świeżo wyrwanym z podłogi, od którego odstają kawałki glazury. Niesie go na wyciągniętych rękach, podchodzi do lady i krzyczy:
– Taki mam sedes i taką glazurę!!!!!! Tyłek już wam wczoraj pokazałem, więc sprzedajcie mi wreszcie JAKIKOLWIEK papier toaletowy!!!!!!!! -
Spotyka się dwóch Ukraińców i jeden mówi do drugiego:
– Stary, tam w Polsce to jest prawdziwe życie, nie to co u nas. Wstajesz rano i podają ci pyszne śniadanko do łóżka, potem sex do południa. Po południu wykwintny obiad, szampanskoje, desery i sex do kolacji. Kolacja – palce lizać, a po kolacji do późnej nocy sex ile tylko pragniesz.
– No, no brzmi nieźle. A skąd ty to wszystko wiesz, byłeś w Polsce?
– Ja nie, ale moja siostra była. -
Mężczyzna idzie ulicą dźwigając telewizor.
– Zepsuty? – zagaduje znajomy.
– Nie, niosę go do kościoła.
– A to dlaczego?
– Bez przerwy kłamie i kłamie, czas, żeby się wyspowiadał. -
-
Baco, co robicie żeby wam wilk owiec nie porwał?
– Ano stucek takich zem je ponaucał.
– Jakich sztuczek, baco?
– Naucyłech je, ze jak wilka wyczujom, to majom po całej łące jak te kangury skakać. Cały rok je ucyłem!
– Dość oryginalny pomysł.
– Potem mają się jedne drugim kolejno na grzbiet wdrapać, coby utwozyć takom wielką górę. Dwa lata treningu!
– Niesamowite.
– A na samej górze jedna owiecka umie tak przednimi kopytkami jedno o drugie stukać, że snopy iskier krzesze.
– Nie do wiary! I co, skutkuje?
– A nie wiem, w tych lasach nie ma wilków. -
Pani syn nie powinien chodzić na lekcje gry na skrzypcach.
On nie ma za grosz słuchu. – mówi nauczycielka.
Na to mama:
– On nie ma słuchać, on ma grać! -
-
-
Dwóch turystów jedzie przez Wisconsin.
Przejeżdżając przez Oconomowoc zaczęli się kłócić jak to się wymawia. W pewnym momencie postanowili nawet zawrócić i zjeść tam obiad przy okazji pytając jakiegoś miejscowego o prawidłowa wymowę. Gdy stoją już przy ladzie proszą sprzedającą babkę:
– Przepraszam, ale założyliśmy się o pewna rzecz. Czy mogłabyś nam pomoc i powiedzieć gdzie się znajdujemy, ale bardzo powoli.
– Oczywiście. To jest Burrrrrr gerrrrrr Kiiiing.