Bardzo zniesmaczyło to studentki przychodzące na zajęcia. Pewnego razu zebrały się wszystkie razem przed salą i uzgodniły, że jeśli profesor znów skieruje w ich stronę jakiś seksistowski komentarz, wszystkie wstaną i wyjdą z klasy w ramach protestu.
Następnego dnia profesor rozpoczął kolejny wykład i powiedział:
– Panie pewnie chętnie usłyszą, że średnia długość członka u plemiennych afrykańskich mężczyzn wynosi 32 centymetry.
W tym momencie studentki wstały i kierowały się w stronę drzwi.
Widząc to profesor powiedział:
– Drogie Panie, powoli! Następny lot do Kenii dopiero jutro rano.
-
-
Do domu wpada uradowany mąż.
Mówi do żony:
– Kochanie wygrałem w totka.
Żona siedzi cicho i nagle mówi:
– Mamusia nie żyje.
Na to mąż krzyczy z radości:
– Ja pie**olę kumulacja! -
Jedzie trędowaty tramwajem. Wchodzi kanar, podchodzi do niego:
– Bilet proszę.
Ten spanikowany zaczyna przetrząsać kieszenie. Odpada mu ręka. Przeprasza, podnosi ją i wyrzuca przez okno. Zdenerwowany, jeszcze gwałtowniej przeszukuje kieszenie. Odpada mu noga. Przeprasza, podnosi I wyrzuca. Już w kompletnej panice traci druga nogę. Za okno. Kanar przygląda mu się i mówi spokojnie:
– My tu gadu gadu, a ja widzę, ze pan mi powoli ucieka. -
-
Do lekarza przychodzi kobieta.
W poczekalni zastaje mężczyznę.
– Czy pan jest ostatni? – Zagaduje.
– Nie proszę pani, taki ostatni to ja nie jestem! Widziałem gorszych!
– Ale czeka pan w kolejce?
– Nie, proszę pani, w poczekalni….
– Pytam, czy stoi pan na końcu.
– Skąd pani to przyszło do głowy? Stoję na nogach!
– Cham! – Woła zdenerwowana kobieta. – Niech mnie pan w d… pocałuje!
– Proszę pani… – Wzdycha mężczyzna. Ja tu przyszedłem po receptę dla żony, a nie żeby się z panią pieścić… -
Jedzie blondynka w wełnianej czapce na motorze.
Policjant zatrzymuje motor się pyta:
– Czemu pani ma wełnianą czapkę, a nie kask?
– Proszę pana, ja zrobiłam taki eksperyment. Z dwunastego piętra zrzuciłam wełnianą czapkę i kask. Kask się połamał, a czapka była cała. -
Poproszę 50 prezerwatyw!
– Mam tylko 48
– Dobra niech będą, ale muszę pani powiedzieć, że popsuła mi pani cały wieczór! -
-
Przychodzi baba do lekarza:
– Co pani dolega?
– Nic.
– A jakie ma pani objawy?
– Nie mam żadnych.
– To po co pani tu przyszła?
– Czuję, że jestem chora bezobjawowo. -
Do Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej przyjechał raz Niemiec z NRD.
Chciał zapolować na jakiegoś grubego zwierza. Udał się więc do koła łowieckiego, aby dostać pozwolenie na odstrzał.
– Chciałbym zapolować na żubra. – powiedział
– Ale żubry są u nas pod ochroną.
– To może jakaś sarna albo łoś?
– No niestety, okres ochronny się zaczął
– Może chociaż jakaś kaczka, czy coś?
– Tego też nie możemy panu załatwić. Ale możemy panu dać zezwolenie na odstrzał jednego Rumuna.
– Ale jak to? To przecież będzie zabójstwo!
– Niech się pan nie martwi, tu jest zezwolenie na odstrzał jednego Rumuna.
Facet lekko zdziwiony, ale co tam. Nie po to jechał tyle kilometrów, żeby wrócić z pustymi rękami. Niech będzie Rumun. Udał się do miasta. Jedzie ulicą, patrzy, a tam jakiś Rumun grzebie w śmietniku. Długo się nie zastanawiając wyciągnął giwerę, jeden celny strzał i Rumun padł jak długi. Nagle zewsząd wypadają policjanci, rzucają Niemca o glebę.
– Jesteś aresztowany!
– Ale jak to? Przecież miałem zgodę na odstrzał jednego Rumuna. Tu są dokumenty
– No tak, pozwolenie na odstrzał było, ale nie przy paśniku! -
Samolot pasażerski spada na ziemie.
Do kolizji zostało parę minut. Kobieta wstaje z fotela i mówi:
– Jeśli mam umrzeć to chce się wtedy czuć kobietą!
Rozbiera się do naga i pyta:
– Jest w tym samolocie ktoś na tyle męski ze sprawi bym poczuła się jak kobieta?
Z fotela obok wstaje facet, ściąga koszule i mówi:
– Masz, wyprasuj! -
-
Żona krzyczy do męża z kuchni:
– Wynieś śmieci!
– Nie słyszę!
– Śmieci wynieś!
– Nie słyszę!!!
– Śmieci!!!
– Zamknij się, głupia babo. Telewizora nie słyszę. -
Dlaczego w Wachocku pchły nie świecą?
– Bo jakby świeciły, to Wąchock byłby lepiej oświetlony od Nowego Jorku.
-
Jedzie bezdomny w autobusie i śpi, nagle oprzytomniał i woła:
– Kurde, gdzie jesteśmy?!
Na to kierowca:
– W Łodzi.
Bezdomny:
– A dokąd płyniemy?