I wiecie jak to jest: innym zawsze biorą, tylko nie nam. Tak było i tym razem. Oczywiście żaden rybak drugiemu nigdy nie zdradzi przyczyny swych powodzeń, ale spytać zawsze można. Spytał więc:
– Jak pan to robi, że panu tak ryby biorą??
I ten, o dziwo powiedział mu:
– Zawsze przed wyjściem na połów daję żonie w tyłek.
Długo nie myśląc, pechowy wędkarz poprosił tamtego:
– Niech mi pan popilnuje wędkę, zaraz wrócę.
I biegiem popędził do domu. Żona akurat zmywała podłogę klęcząc na niej tyłem do drzwi. Mąż zaś wymierzył jej klapsa w wypiętą część ciała. Ona zaś na to:
– Ooo, co tak wcześnie dziś, panie listonoszu?!
-
-
Spotkał policjant znajomego, ten opowiada mu kawał.
– Wiesz, w którym miesiącu najczęściej rodzą się dzieci? W dziewiątym .
Policjantowi się spodobało i poszedł opowiedział to na komendzie.
– Wiecie w którym miesiącu najczęściej rodzą się dzieci? We wrześniu. -
-
Śmiechłem Co to jest? Parskłem
Stoi dwóch górali po dwóch brzegach Dunajca
Jeden krzyczy do drugiego:
– Głęboka?!
A że było słabo słychać bo szum wody i w ogóle, drugi się drze:
– To nie Oka, to Dunajec
Tamten wchodzi i po chwili wpada po szyje i porywa go nurt wody. Jakimś
cudem się ratuje, przepływa na drugi brzeg, podchodzi do tamtego:
– Ja ci k** dam „do jajec”! -
-
Rozmowa przedszkolaków:
– Skąd się wziąłeś na świecie?
– Mama powiedziała, że bocian mnie rzucił w kapustę.
– To pewnie dlatego jesteś głąbem… -
-
Leci samolot.
Nagle jakaś awaria, kupa dymu, ogień ludzie panikują. Jeden z pasażerów podbiega do kapitana i pyta:
– Co z kobietami?
– Pie*rzyć kobiety!
– A zdążymy? -
Wraca mąż z pracy do domu i mówi:
– O jak ładnie posprzątane mieszkanie!
Żona:
– Bo Internet nie działał. -
Polak wybrał się raz do restauracji w towarzystwie Szkota.
Zjedli dobry obiad i gawędzą. Szkot mówi:
– Naucz mnie jakiegoś zdania po polsku.
– W Szczebrzeszynie chrząszcz brzmi w trzcinie…
– To za trudne. Daj coś łatwiejszego.
– Dobra, to krzyknij głośno: kelner, rachunek proszę!!!
Szkot:
– W Szczebrzeszynie chrząszcz brzmi w trzcinie… -
-
Poranek. Ponury jak chmura gradowa programista wchodzi do kuchni na śniadanie po nocy spędzonej przy komputerze.
Żona jak to żona, natychmiast zauważyła, że coś nie w porządku:
– Co się stało Maniuś, program nie zadziałał?
– Zadziałał.
– No to może się wieszał?
– Chodził jak burza!
– Więc czemu jesteś taki ponury?
– Zdrzemnąłem się na Backspace. -
Spotykają się dwaj koledzy.
– Wyglądasz na bardzo wyczerpanego. Co się stało?
– Byłem wczoraj na Służewiu. Ledwo schyliłem się żeby zawiązać sobie sznurowadło, zaraz poczułem, że ktoś zakłada mi siodło na grzbiet…
– Co było dalej?
– Na mecie byłem trzeci. -
Polak, Rosjanin i Niemiec dostali od diabła zadanie, wytresować psa.
Każdy dostał worek kiełbasy, psa i dwa tygodnie na tresurę. Po tym czasie odbywa się sprawdzian. Wchodzi Niemiec, chudy jak patyk, wymęczony, niewyspany, pies nażarty jak bania. Niemiec podaje komendy:
– Siad, łapa, proś, leżeć…
Pies wykonuje pięknie każde polecenie. Diabeł chwali Niemca. Po chwili wchodzi Rosjanin w podobnym do Niemca stanie. Wychudzony, wycieńczony. Pies gruby jak świnia, posłusznie wykonuje wszystkie polecenia:
– Siad, łapa, proś, leżeć…
Diabeł chwali Rosjanina. Wreszcie wchodzi Polak. Nażarty, wypasiony, wyluzowany. A pies, szkoda gadać… skóra i kości. Diabeł z pyskiem na Polaka:
– Ty durniu, zeżarłeś całą kiełbasę!!! No i czego nauczyłeś psa?
A Polak tylko wycelował palcem w psa i mówi:
– Proś!
A pies:
– Prooooooszeeeee… -