Uzmysłowiłem sobie jednak, że przecież wszystko już wykorzystałem. Ba! Chyba nawet zalegam szefowi dzień (lub dwa?). Pomyślałem, że najszybciej zmiękczę bosowe serce, gdy zrobię coś tak głupiego, że ten zacznie się nade mną litować! No, bo przecież przemęczony jestem, przepracowany i… zaczyna mi odbijać.
Samo życie…
Następnego dnia przyszedłem trochę wcześniej do pracy. Rozejrzałem się dookoła i… Mam! Odbiłem się od podłogi i poszybowałem w kierunku żyrandola, złapałem go mocno i wiszę! Wchodzi kolega zza biurka obok i rozdziawia gębę patrząc na mnie (drewniany wzrok ma koleś, czy co?).
– Ciiiii – szepczę konspiracyjnie. – Udaję psychola, bo chcę kilka dni wolnego. Gram żarówę, rozumiesz?
Kilka sekund później wchodzi szef. Już od progu huczy basem, co ja tam robię u góry.
– Ja jestem żarówka! – wypiszczałem.
– No co ty? Pogrzało cię! Weź lepiej kilka dni wolnego, niech Ci główka odpocznie!
Wdzięcznie sfrunąłem na podłogę i zaczynam się pakować. Kątem oka widzę, że kolega też zaczyna się pakować! Szef zainteresowany pyta go:
– A pan dokąd?
Kolega odpowiada:
– No do domu… Przecież po ciemku nie będę pracował.
-
-
Przesłuchanie policyjne na Grenlandii.
W pewnym momencie pytają Eskimosa:
– Co Pan robił w nocy z dwudziestego października na piętnastego marca? -
Tata jaskiniowiec ogląda świadectwo szkolne synka:
– Wiesz, rozumiem, że masz trzy z myślistwa, ponieważ jesteś jeszcze młody, ale z historii? – pyta tata. -Przecież to były tylko dwie kartki do wykucia?
-
-
-
Żona do męża przed wyjściem na plażę:
– Chiałabym założyć coś, co zadziwi wszystkich!
– To załóż łyżwy… -
Słuchaj, jak nazywa się zupa z wielu kur?
– Nie mam pojęcia.
– Rosół, z kur wielu.
– Dobre! Dobre! Musze opowiedzieć szefowi.
Facet idzie do pracy, spotyka szefa i mówi:
– Szefie, jak się nazywa zupa z wielu kur?
– Nie wiem.
– Rosół, Ty ch*ju. -
-
Dwaj nastolatkowie dzień przed Wigilią śpią u swojej babci:
-modlę się: o nowe zabawki oraz dużo słodyczy
-ej, ale wiesz, że Bóg cię słyszy i tak?
-Bóg tak, ale babcia nie! -
Baco, jakie owce zjadają mniej trawy: czarne czy białe?
– Czarne!
– Dlaczego?
– Bo czarnych jest mniej! -
W szpitalu psychiatrycznym raz na rok odbywa się przegląd ludzi.
No i zrobili sztuczny sklep. Posadzili wszystkich i pytają:
– Kto kupi litr chleba?
Wyrywa się jeden podchodzi i mówi:
– Poproszę litr chleba.
– Eee tam zostajesz jeszcze na rok co najmniej.
Pytają dalej:
– Kto kupi litr chleba?
Sytuacja się powtarza.
Jeden z opiekunów widzi, że w rogu sali śmieje się jeden z pacjentów i mówi:
– Ee ty tam w rogu z czego się śmiejesz?
– Ahahahah bo poszedł po chleb, a nie wziął butelki. -
-
Syn mleczarza poszedł do wojska.
Po tygodniu ojciec dostaje list:
– Tatusiu! Tu jest rewelacyjnie! Można się wylegiwać do szóstej rano! -
Pan Bóg i Św. Piotr ogłosili przetarg na budowę bramy niebiańskiej.
Pierwszy zgłosił się Arab.
– Masz projekt? – pyta Bóg.
– Mam. – odpowiada Arab.
– Masz kosztorys?
– Mam.
– To ile Ci wyszło?
– Dziewięćset milionów.
– A dlaczego aż tyle?
– No cóż, trzysta milionów na materiały, trzysta na robociznę i trzysta zysku.
– Dobra, dziękujemy, odezwiemy się jak podejmiemy decyzję. – mówi św. Piotr.
Następny wchodzi Niemiec.
– Masz projekt? – pyta Bóg.
– Mam. – odpowiada Niemiec.
– Masz kosztorys?
– Mam.
– To ile Ci wyszło?
– Półtora miliarda.
– A dlaczego aż tyle?
– No cóż, pięćset miliardów na solidne niemieckie materiały, pięćset na rzetelną niemiecką robociznę no i pięćset zysku.
– Dobra, dziękujemy, odezwiemy się jak podejmiemy decyzję. – mówi św. Piotr.
Następny wchodzi Polak.
– Masz projekt? – pyta Bóg.
– Nie. – odpowiada Polak.
– Masz kosztorys?
– Nie.
– A ile chcesz za robotę?
– Trzy miliardy dziewięćset milionów.
– Skąd Ty wziąłeś taką kwotę?!?!?!?!
– No cóż, miliard dla Pana Boga, miliard dla Św. Piotra, miliard dla mnie, a za dziewięćset milionów arab zrobi bramę. -
Idzie totalnie zmasakrowany zając przez las.
Cały zakrwawiony, bez ręki i oka. Pyta go jeż:
– Co się stało?
– Nic, tylko założyłem się z niedźwiedziem o oko, że mi ręki nie urwie.