– Wychodzę na chwilę do sąsiadki. Rusz się i wykąp dziecko!
Po chwili w całym bloku rozlega się wrzask dziecka. Przerażona kobieta wbiego do łazienki i widzi męża trzymającego nad wanną dziecko za uszy.
– Co robisz, idioto! Urwiesz mu uszy!
– A co, mam sobie ręce poparzyć!?
-
-
-
Co trzeba zrobić, żeby blondynka miała zajęcie na cały dzień?
– Włożyć ją do okrągłego pokoju i powiedzieć, żeby usiadła w kącie.
-
Wyjeżdżając na wczasy, facet zostawił swojemu bratu pod opieką kota.
Dzwoni po tygodniu z Mazur i pyta, jak tam jego kot.
– Niestety, przykro mi, ale kot zdechł.
– Ech, musiałeś tak walić prosto z mostu? Przez ciebie będę miał zepsutą resztę urlopu. Mogłeś mi powiedzieć, że kot siedzi na dachu i nie chce zejść. Później zadzwoniłbym za dwa dni, a ty powiedziałbyś, że kot spadł z dachu i leży u weterynarza, a kiedy zadzwoniłbym za kolejne dwa dni, usłyszałbym, że mimo wysiłków weterynarza mój kociak zdechł. No ale cóż, stało się, powiedz mi lepiej, co tam u mamy?
– No więc mama siedzi na dachu i nie chce zejść. -
-
Siedzą trzy wiewiórki i mają po jednym orzechu.
Pierwsza rozłupuje, a tam diament, druga robi to samo a tam szafir, trzecia też a tam zlotu. Nagle ta pierwsza mówi:
– Jak tak dalej pójdzie to zdechniemy z głodu. -
Młody, niedoświadczony człowiek dostał pracę w pewnej wielkiej, bardzo znanej firmie.
Pracował przez tydzień, radził sobie średnio, a tu nagle wzywa go dyrektor biura:
– Szanowny Panie – mówi – zdecydowaliśmy się przenieść pana na wyższe stanowisko. Teraz będzie pan kierownikiem działu.
Tak też się stało. Po tygodniu dość marnej pracy, młodego człowieka wzywa szef koordynacji działów:
– Szanowny Panie – mówi – zdecydowaliśmy się pana awansować, teraz będzie pan szefem filii w naszym mieście.
I tak mija kolejny tydzień takiej sobie pracy – ale oto główny szef, czyli najważniejszy boss, wzywa młodego człowieka do siebie.
– Postanowiłem Cię awansować. Teraz będziesz szefem naszej firmy na całą Polskę. Twoja pensja będzie dziesięciokrotnie większa niż dotychczas. Będziesz miał do dyspozycji służbowe auto, własny gabinet, będziesz wyjeżdżać na wiele zagranicznych delegacji.
– Dziękuję! – mówi ucieszony młody człowiek.
– I tylko tyle? – mówi boss. – Taka propozycja, a tu tylko „dziękuję”?
– Dziękuję, tato! -
Koń w pełnym galopie ucieka przed stadem wygłodniałych wilków.
Co chwilę obraca się za siebie i widzi, że wilki są coraz bliżej. W pewnym momencie zdaje sobie sprawę, że nie zdoła im uciec i jedynym ratunkiem będzie ucieczka na drzewo. W ostatniej chwili udaje mu się wdrapać. Zdyszany siedzi na gałęzi, a tu ku jemu zdziwieniu obok siedzi krowa. Więc pyta:
– Co Ty tutaj robisz?
– Wisienki sobie jem.
– Jak to? Przecież to jest grusza?
– No wiem, ale ja sobie w słoiczku przyniosłam. -
-
Spotykają się na golfie prezesi dwóch firm.
Jeden pyta:
– Słuchaj, Ty tym swoim, to coś płacisz?
– Nie. Od trzech miesięcy nic im nie płaciłem.
– I przychodzą?
– No, przychodzą cały czas.
– Dziwne. To tak jak u mnie. A może by zacząć brać od nich pieniądze za wejścia? -
Do biura wchodzi szef i mówi do sekretarki:
– Dla mnie herbata, a dla tych trzech zagranicznych dupków kawa.
Po chwili zza drzwi dobiega głos:
– Dla dwóch dupków, ja jestem tłumaczem. -
Raz mój ojciec nakrył mnie z dziewczyną w moim pokoju.
Ale powiedział:
– Dobra, nic mamie nie powiem, to będzie nasz mały sekret.
Następnego dnia jemy całą rodziną śniadanie, nagle matka mnie pyta:
– Synu, skąd masz malinkę na szyi?
– To jest nasz mały sekret z ojcem – odpowiedziałem. -
-
W Warszawie, na rogu ulicy stoi dwóch policjantów z psem.
Podchodzi do nich facet i z uwagą ogląda psa. Ogląda go z boku, z tyłu, zagląda mu pod brzuch, pod ogon. Wreszcie policjanci zainteresowali się gościem.
– Panie, co pan tu tak tego psa prześwietla?
– Znów mnie kumple w maliny wpuścili. Powiedzieli, że tu na rogu stoi pies z dwoma c***ami. -
Na chodniku leży pijany facet, podchodzi do niego policjant i mówi:
– Nie wolno leżeć na chodniku.
– A części od roweru to mogą leżeć?
– Tak.
– No to ja jestem jak dętka…