– Kurde, dopiero co usiadłem!
– A co do tej pory robiłeś?
– Leżałem.
-
-
-
Złodziej włamał się do cudzego domu i szpera w poszukiwaniu łupu.
Nagle odzywa się głos:
– Paweł cię widzi…
Złodziej zbladł, choć nie widział w ciemnościach, kto mówi.
– Przecież dom miał być pusty do końca tygodnia – pomyślał sobie.
– Paweł cię widzi… – odzywa się znowu. Złodziej zaświecił w końcu latarką w kierunku głosu. Na drążku siedziała papuga. Odetchnął z ulgą.
– Cześć, jestem Maria – powiedziała papuga.
– Maria? To to głupie imię dla ptaka – zaśmiał się złodziej.
– Może i tak, ale jeszcze głupsze jest Paweł dla dobermana. -
Uczeń pyta nauczycielki:
– Proszę pani, co to znaczy ”nothing”?
– Nic.- odpowiada nauczycielka.
– Jak to nic? Przecież musi coś znaczyć! -
Turysta zabłądził w górach.
Spotyka Bacę niosącego owieczkę.
– Gdzie jest Dolina Kościeliska? – pyta.
– Potrzymajcie ponocku owiecke.
Turysta bierze owieczkę… Baca rozkłada ręce i mówi:
– Pojęcia ni mom. -
-
Żona do męża:
– Wiesz, dziś jak przechodziłam w przedpokoju, to zegar spadł tuż za mną.
– Zawsze się cholera spóźniał. -
Idzie Policjant i prowadzi pingwina za łapę.
Spotyka go kolega i pyta:
– Co ty robisz z tym pingwinem?
– A przyplątał się i nie wiem co z nim zrobić.
Kolega na to:
– Zaprowadź go do ZOO.
Po paru godzinach spotykają się ponownie a policjant nadal z pingwinem. Kolega pyta:
– No i co?
– Zaprowadziłem go do ZOO, a teraz idziemy do kina. -
Dwaj jaskiniowcy spotykają się na polowaniu.
– Słyszałem, że kupiłeś na targu młodego mamuta.
– To prawda.
– Ile waży?
– Niedużo, pięćset kilo.
Po dwóch tygodniach jaskiniowcy spotykają się znów.
– Jak tam twój mamut?
– W porządku.
– A ile teraz waży?
– Czterysta kilo.
– Przecież dwa tygodnie temu ważył pięćset!
– Tak, ale wczoraj musiałem go wykastrować, bo dobierał się do wszystkich mamucic w okolicy. -
-
Jest zakończenie roku szkolnego.
Każde dziecko przyniosło prezent z własnego zakresu możliwości. Pani wiedząc, gdzie pracują rodzice dzieci próbuje zgadnąc, co dostała bez otwierania prezentu. Najpierw prezent daje Ania. Pani wiedząc, że jej rodzice pracują w kwiaciarni, potrząsa pudełkiem i mówi:
– Aniu, czy to są kwiaty?
– Skąd pani wiedziała?
Później prezent daje Waldek. Pani wie, że jego rodzice pracują w sklepie ze słodyczami. Potrząsa pudełkiem i mówi:
– Waldku, czy to są czekoladki?
– Skąd pani wiedziała?
Sytuacja powtarza się kilkanaście razy. Pani zawsze bez problemu zgaduje co dostała. Jako ostatni daje prezent Jasio. Pani wie, że jego rodzice pracują w branży monopolowej. Nim potrząsnęła pudełkiem zauważyła, że z pudełka coś wycieka. Postanowiła to polizać.
– Jasiu, czy to jest szampan?
– Nie…
Pani postanowiła jeszcze raz „skosztować”:
– No to może ajerkoniak?
– Nie…
– Poddaję się, Jasiu. Co to jest?
– Świnka morska! -
Idą dwa skunksy przez las, kopią szyszki, łypią na wszystkich spode łba, od czasu do czasu przewracają jakiś paśnik.
Zajączek widząc ich spluwa na ziemię i cedzi przez zęby:
– Cholera! Jak nie lew, to ja zrobię porządek z tymi dresami! -
Dlaczego szkoccy szpiedzy są najlepsi?
– A słyszałeś kiedykolwiek o szkockich szpiegach?
– No właśnie -
-
Rozmawia dwóch mężczyzn.
Jeden stary, doświadczony i drugi młodziak, który ma właśnie brać ślub, ale nie ma pewności co do dziewictwa swojej przyszłej żony. Pyta więc starca jak to sprawdzić.
– Musisz użyć najlepszego, sprawdzonego sposobu określania dziewictwa
– Znaczy się co?
– Weź czerwoną farbę, niebieską farbę i szpadel.
– Farby, szpadel? Ale po co?
– Przed nocą poślubną malujesz sobie jedno jajo na niebiesko, drugie na czerwono i kładziesz szpadel obok wyra. Jak przyjdzie i powie „To najdziwniejsze jaja jakie w życiu widziałam” to zapie*dol jej w łeb szpadlem.