Pierwszy mówi, głosem beznamiętnym:
– Na torach leży człowiek…
– Jezus Maria! Gdzie? ! – wrzeszczy drugi ze zgrozą spoglądając przez szybę.
Tamten chłodno:
– Za nami. Przed nami to on biegł.
-
-
Pytanko, miałeś na studiach analizę, algebrę itd.?
– Tak.
– Przydało Ci się to do czegoś w życiu?
– Tak.
– Do czego?
– Rozumiem dowcipy o całkach. -
-
Dlaczego na liniach wysokiego napięcia do Wąchocka druty wymienia się na kolczasty?
– Bo Wąchock leży na górce i po zwykłych prąd się ślizgał.
-
Nauczycielka pyta jasia:
– Jasiu dlaczego twoje wypracowanie jest bezbłędne?
– Bo akurat wtedy taty nie było w domu. -
Lasem idzie brudny, hałaśliwie i chamsko zachowujący się dzik.
Po drodze depcze wszystkie kwiatki, kopie napotkane zwierzęta. Wreszcie trafił na polankę. Na środku polanki stoi ładniutki, czyściutki domek. Dzik wchodzi na werandę, racicami bezczelnie wali w drzwi. Otwiera mu Mama Kubusia Puchatka. Dzik na to zacharczał:
– Jest Kubuś?
– Nie ma. Ale może coś mu przekazać?
– To proszę mu powiedzieć, że prosiaczek wyszedł z wojska. -
-
Panie Doktorze, mam kłopoty z zaśnięciem.
-Proszę brać te czopki, są bardzo mocne.
Przy następnej wizycie pacjent prosi:
-A mógłbym dostać coś słabszego? Bo jak się budzę to mam jeszcze palec w tyłku -
Polak, Rosjanin i Niemiec byli w hotelu, w którym straszy.
Niemiec wszedł do hotelu i duch mówi:
– Jestem duszek Białe Oczko.
Niemiec uciekł. Później wszedł Rusek.
Duch powiedział:
– Jestem duszek Białe Oczko.
Rosjanin uciekł z krzykiem. Polak wszedł do hotelu i przespał się parę godzin.
W końcu duch mówi:
– Jestem duszek Białe Oczko.
A Polak odpowiada:
– A chcesz mieć zaraz fioletowe? -
Patolog spojrzał w dokumentację i powiedział:
– Pana żona umarła pomiędzy drugą trzydzieści, a trzecią nad ranem, ale z badań wynika, że miał pan z żoną stosunek około ósmej rano. Może pan to wyjaśnić?
– Niespecjalnie, choć faktycznie była bardziej uprzejma niż zwykle. -
-
Jasio spóźnił się do szkoły.
– Bo mój dziadek, ten co lubił żartować, nie żyje. – wyjaśnił Jasio na pytanie nauczycielki o powód spóźnienia.
– Ojej, jak to się stało? – zmartwiła się nauczycielka.
– Paliło się u nas.
– I co, zginął w pożarze?
– Nie, on taki figlarz był, wyskoczył. – odpowiedział Jasio.
– Zabił się?
– Przecież mówię, że on żartowniś był. Strażacy rozciągnęli taką płachtę, on na nią zeskoczył i wskoczył z powrotem.
– I co, zginał w pożarze?
– Nie, figlarz był, wyskoczył z powrotem.
– I wtedy się zabił?
– Mówię przecież, płachta była, zeskoczył na nią i wskoczył z powrotem.
– I zginął w pożarze?
– Ojej, pani nic nie rozumie, on taki figlarz był, znowu wyskoczył!
– No to czemu nie żyje?
– Bo się w końcu strażacy zdenerwowali i go zastrzelili. -
Nie wiem, jak to robisz – mówi biznesmen do biznesmena
– ale zauważyłem, że chociaż zaczynacie pracę o 8.00, pracownicy przychodzą dużo wcześniej.
– To proste! Mam 30 pracowników, a kazałem zrobić parking na 15 samochodów. -
Siedzą dwa zające i pogryzają marchewki.
– Słyszałeś, Żubrzyca się ocieliła…
– No, to fajnie, dziecko pewnie ładne?
– Hmm, różnie mówią… Kwestia gustu.
– ?
– Zęby mocno wystające i uszy za długie… Jednym słowem: przez jakiś czas nie ma co się pchać Żubrowi przed oczy… -