– Jasiu, dlaczego nie byłeś wczoraj w szkole?
– Bo dwa dni temu siedziałem w parku na ławce, a pani przechodziła z koleżanką. Za wami szło dwóch facetów, którzy mówili: ”Ja będę rąbał tą z prawej a Ty tą z lewej!”. No i myślałem, że pani nie żyje.
-
-
W pewnej amerykańskiej bazie wojskowej postanowiono w dość ciekawy sposób wypłacać weteranom wojen pieniądze za zasługi, a mianowicie według obranej przez nich długości.
Wchodzi postawny żołnierz.
– Dzień dobry, panie kapralu, jak pan chce, abyśmy pana mierzyli?
– Od stóp do głowy.
– All right, metr dziewięćdziesiąt czyli sto dziewięćdziesiąt tysięcy dolarów.
Wchodzi kolejny.
– Dzień dobry poruczniku, jak mierzyć?
– Od stóp do wyciągniętej ręki.
– Ok, dwa dwadzieścia czyli dwieście dwadzieścia tysięcy dolarów.
Wchodzi zgarbiony dziadzio z laską, może metr pięćdziesiąt wzrostu.
– Dzień dobry panie pułkowniku, jak mamy pana mierzyć?
– Wiesz synu … Od czubka członka do końca jąder .
– Pułkowniku … Pan taki zasłużony, nie chcemy tak mało pieniędzy panu wypłacać …
– Róbcie jak mówię, mnie tyle wystarczy.
Mierzą, przykładają metr i od czubka do …
– Pułkowniku, a gdzie pan ma jaja?!
– W Wietnamie synu, w Wietnamie. -
-
Rozmawiają koledzy po pracy:
– Jak minęły święta?
– Wspaniale! Żona serwowała mi same zagraniczne dania.
– A jakie?
– Barszcz ukraiński, fasolkę po bretońsku, pierogi ruskie i sznycle z kapustą włoską. -
Przychodzi facet ze złotą rybką do onkologa.
Wchodzi. Milczy.
Onkolog również milczy.
Patrzą na siebie pytająco:
– Kicha. – wydusza z siebie wreszcie facet.
– Słucham?
– Kicha.
– Jaka znowu kicha?
– Rybka kicha. Chora jest znaczy się.
– Panie, coś pan! Jak rybka może panu kichać? A w ogóle ja jestem onkologiem, czemu przynosi pan do mnie z chorą rybkę?
– Kolega pana polecił. Podobno raka pan wyleczył. -
Mama wybrała się z Jasiem na spacer:
– Zobacz synku pająk je biedronkę.
– Mamusiu, a co to jest dronka? -
-
Proces sądowy:
– Jest pan oskarżony o to, że uderzył pan poszkodowanego dwa razy w twarz. Czy chce pan coś dodać?
– Nie Wysoki Sądzie, to mu wystarczy. -
Jednostka wojsk pancernych.
Młodzi żołnierze stoją przy czołgu. Podchodzi do nich dowódca.
– Nazywam się kapitan Dyszel. Od dzisiaj jestem waszym dowódcą.
– Tak jest panie kapitanie!
– Żeby nie było niejasności – co jest najważniejsze w czołgu?
– Działo – mówi jeden.
– Nie,najważniejszy jest pancerz – rzuca drugi.
– Radiostacja jest najważniejsza – krzyczy trzeci.
– Bzdura, głupoty gadacie! Zapamiętajcie! Najważniejsze w czołgu, to nie pierdzieć! -
Biega, krzyczy pan Hilary:
„Gdzie podziały się dolary!?”
Bowiem z racji stanowiska,
Musi dbać, by koncern zyskał.
A tymczasem forsy rzeka,
Gdzieś na boki mu wycieka.
Szuka zatem oszczędności,
W Dystrybucji, w Księgowości.
Budżet obciął już Ha-eR-om,
Normy zwiększa Presellerom.
Skraca produkcyjne linie,
Zwęża ściany w magazynie.
Likwiduje Dział Vendingu,
Tnie etaty w Marketingu.
Co się da centralizuje
Albo też outsoursinguje.
Już zamykać chce depoty,
Już sprzedawać chce pół floty,
Nagle – spojrzał do lusterka,
Nie chce wierzyć, znowu zerka,
I już wie, że zyski zżera
Jego pensja menedżera… -
-
Dzwoni telefon. Mała dziewczynka odbiera:
– Halo?
– Cześć kochanie, jest mamusia?
– Jest.
– A co robi?
– Jest z jakimś facetem w sypialni.
– To powiedz jej, że ja wcześniej wyszedłem z pracy i już wracam.
Dziewczynka odeszła od telefonu, powtórzyła wszystko mamie i wróciła do telefonu.
– Powiedziałam.
– I co mama zrobiła?
– Najpierw ten facet, z którym była przestraszył się i wyleciał za okno. Potem mama krzyknęła ”kochanie zaczekaj” i też wyleciała przez okno i wpadła plackiem do pustego basenu.
– Basenu? A to pomyłka! My nie mamy basenu. -
Zdenerwowana mama zwraca się do córeczki:
– Czy wiesz, co się dzieje z dziewczynkami, które nie chcą jeść?
– Wiem. Jak dorosną, są szczupłe, zostają modelkami i zarabiają kupę forsy. -
Izrael, Fąfara stawia się przed komisje wojskową:
– Wyobraź sobie taką sytuacje poborowy, znaleźliście się na polu walki, a przed wami stoi Arab, co robicie?
– Odbezpieczam karabin i zabijam go.
– Dobrze, druga sytuacja. To samo pole walki, ale przed wami pojawia się dwóch Arabów.
– Odbezpieczam karabin i zabijam ich.
– Dobrze, trzecia sytuacja, ale teraz macie Araba z prawej, z lewej i przed sobą. Co robicie?
– Też odbezpieczam karabin i strzelam do nich krótkimi seriami.
– Dobrze, a teraz macie przed sobą całą drużynę Arabów i czołg, co robicie?
– Strzelam, a jak ich zabiję odbezpieczam granat i likwiduję czołg.
– Świetnie!
– A czy ja mogę zadać pytanie?
– Tak.
– To ja sam będę służył w tej armii? -