– No, Jasiu …
– Nie Jasiu, tylko John!
– Więc dobrze, John, gdzie spędziłeś wakacje?
– W Ameryce.
– O, ładnie, a co ty tam robiłeś?
– Ano, leżałem na werandzie, szedłem na śniadanie, znowu leżałem na werandzie, szedłem na obiad …
– Ale to chyba było nudno?
– Ależ skąd?
– No dobrze … A może ty, Weroniko, powiesz nam gdzie …
– No, no. Ja nie jestem Weronika, tylko weranda.
-
-
Dresiarz wyrywa blondynkę.
Na siłowni pokazuje jej bicepsy i widząc wrażenie, jakie zrobił dodaje:
– Te mięśnie to sto kilo dynamitu!
W domu zdejmuje spodnie. Blondynka podziwia mięśnie na jego nogach. Dresiarz komentuje:
– Te mięśnie to sto kilo dynamitu!
W końcu zdejmuje spodnie. Blondynka patrzy przez chwilę na jego diamenty i nagle zrywa się do panicznej ucieczki.
– Te, szmula, co się stało?
– Jak to co? Dwieście kilo dynamitu i dwa centymetry lontu!? -
Idzie wędkarz wkurzony po błocie
nic nie złowił, bo myśliwi polowanie sobie urządzili. Nagle coś spadło przed nim na ziemię. Podchodzi, patrzy, kaczka. Podniósł, dalej poszedł. Podbiega myśliwy:
– Hej, chłopcze, oddaj kaczkę!
– Nie, nie oddam, ja ją znalazłem.
– Oddaj, ja cały dzień na nią polowałem!
– Nie, nie oddam …
Spierają się bitą godzinę. Nareszcie, wędkarz mówi:
– Dawaj tak, kto kogo mocniej po jajkach kopnie ten i kaczkę zabierze.
– No, dawaj.
Rozpędził się wędkarz, jak nie kopnie myśliwemu!
– Och …
Po piętnastu minutach wydusił
– Dawaj teraz ja Ciebie kopnę.
– A po co? Zabieraj swoją kaczkę i spadaj. -
-
Na parkingu stoi beemka.
W pewnym momencie podbiega do niej kolo w dresie, wywala szybę, ładuje się do środka, rwie kable, odpala „na krótko” i z piskiem odjeżdża ! Tak jedzie ale rozgląda się po wnętrzu auta, wali się w łysy łeb i mówi:
– O żesz k**wa, to mój. -
Rozmawiają dwie przyjaciółki o swoich mężach.
– Zuza? A ty byś się przespała z moim Adrianem?
– A w życiu! A w czym on niby lepszy od mojego Pawełka?
– Hm… no masz rację. -
Są ludzie, którzy niosą w sobie szczęście.
W ich otoczeniu czuję się dobrze.
Przy nich dostaję zastrzyku energii i jestem gotów przenosić góry.
Kiedy mam ich obok siebie, to wszystko staje się kolorowe, a życie nabiera sensu!
Ale moja żona nazywa ich pijakami… -
-
W szpitalu psychiatrycznym…
…idzie pacjent ze szczoteczką do zębów na smyczy. Przechodzący lekarz mówi do niego:
– O…jaki ładny piesek, panie Nowak.
– Co pan, panie doktorze, zwariował pan? Przecież to szczoteczka do zębów!
Lekarz trochę zmieszany poszedł do gabinetu, a świr na to (do szczoteczki na smyczy):
– Widzisz Azor, jak żeśmy pana doktora w konia zrobili? -
Siedzi Kopciuszek nad miską soi i płacze. Pojawia się wróżka.
– Czemu płaczesz?
– Aaaaaaaa! A boo bo siostry idą na baaaal a jaaaaaa nieeeee!
– Nie płacz! Mam tu dla ciebie prezent – mówi wróżka – wspaniałą suknię!
– Huuuuuuurrraa! Ale nie mam powozu…
Wróżka machnęła różdżką!
– Oto i powóz..
– Ale.. ale mam okres!
Wróżka znowu machnęła różdżką i wyczarowała tampon!
Kopciuszek uchachana pędzi na bal, a wróżka krzyczy za nią:
– Tylko wróć przed północą bo czar pryśnie!!!
Kopciuszek bawi się na balu, królewicz jest nią oczarowany i nagle spostrzega, że zegar zaraz wybije północ… ruszyła w kierunku ogromnych schodów… pędzi, pędzi… zegar bije po raz szósty, a Kopciuszek jest w połowie schodów… siedem… osiem… już zbliżała się do powozu, kiedy zegar po raz dwunasty wybił godzinę… i wtedy… Tampax zamienił się w dynię… -
Idzie sobie chrześcijanin przez dżungle , widzi lwa.
Zaczyna się modlić:
– Boże spraw aby ten lew miał chrześcijańskie zamiary!
Lew:
– Boże pobłogosław ten posiłek! -
-
Jasio sika na kwiaty
Nagle ktoś do niego podchodzi.
– Co ty robisz?
– Podlewam kwiatki w ten sposób bo nie mam konewki. -
Podczas lotu nad oceanem w czasie okropnej burzy pasażerowie usłyszeli głos pilota:
– Panie i panowie! Proszę zapiąć pasy i przygotować się na lądowanie awaryjne… Musimy wodować, postaramy się jak najdelikatniej posadzić nasz samolot na powierzchni oceanu…
Słysząc to pewna starsza pani z przerażeniem w głosie zapytała stewardessę:
– Czy w tym oceanie są rekiny?
– Niestety, obawiam się, że są… Ale proszę się nie martwić, pod siedzeniem znajdzie pani specjalny żel przewidziany na tego typu awaryjne sytuacje. Proszę wetrzeć go w ręce i nogi…
– I jeśli to zrobię, to rekiny mnie nie zjedzą?
– Cóż, pewnie zjedzą panią i tak, ale nie będzie im pani smakować… -
Pacjentka siedzi u dentysty, w ustach ma gaziki, lekarz dłubie jej w zębach.
Nagle dzwoni telefon. Dentysta odbiera:
– Halo, kto mówi?
– Jak to, kto mówi?! Mąż!
– A, mąż… Już kończymy. Żona tylko wypluje i zaraz oddzwoni.