– Spokojnie, ja tę trasę znam na pamięć, teraz będą dwa be … be … betonowe słupy.
-
-
-
Teściowa, która przyjechała ze wsi, pyta zięcia:
– Co to było w rondlu? Ledwie doszorowałam.
– Powłoka teflonowa, mamo… -
Już nigdy nie pójdę do tego jasnowidza. To jakiś oszust.
– A skąd wiesz?
– Bo jak zapukałem, to się spytał ”Kto tam?”. -
-
-
Na dachu pałacu prezydenta Polski odbywał się remont.
Uwijali się dekarze wymieniający poszycie. Nagle jednemu z nich zachciało się do łazienki.
– Panie majster! Muszę szybko do kibla na dużą stronę!
– Nim zejdziesz po rusztowaniu na dół, będziesz miał w portkach. Kucnij tu za kominem i rób, a ja Ci poszukam jakiegoś papieru w moim notesie ze zrealizowanymi zamówieniami.- doradził majster.
Robotnik zrobił, podtarł się kartkami od majstra. Niestety, silniejszy podmuch wiatru poniósł jedną z nich i przez otwarte okno wpadła na biurko prezydenta.
– Cholera jasna! – zaklął majster. Leć szybko i weź tą kartkę z biurka póki tam nikogo nie ma, bo będziemy mieli przerąbane!
Dekarz w szalonym tempie pobiegł wykonać polecenie. Po kilku minutach wrócił.
– No i jak? Zdążyłeś?
– Nie zdążyłem! Podpisana! -
W straży pożarnej dzwoni telefon.
– Dzień dobry, czy to ZUS?
– ZUS spłonął.
Po pięciu minutach znowu dzwoni telefon.
– Dzień dobry, czy to ZUS? – ZUS spłonął.
Po następnych pięciu minutach znowu dzwoni telefon.
– Dzień dobry,czy to ZUS?
– Ile razy mam panu powtarzać, że ZUS spłonął!
– Wiem, ale jak przyjemnie tego posłuchać… -
-
Żona pokłóciła się z mężem i nie odzywali się do siebie tylko pisali karteczki typu ”wynieś śmieci”, ”wyprasuj ubranie”.
Raz mąż napisał żonie karteczkę: ”Obudź mnie o szóstej, bo muszę wcześnie wstać”. Mąż budzi się rano, patrzy, godzina dziewiąta. Zaspał! Nie obudziła go! Rozgląda się wściekły i widzi na szafce kartkę: ”Wstawaj, szósta”.
-
-
-
-
Jasiu chce popływać i pyta ratownika o zgode
– Czy mogę popływać w tym basenie?
– Musisz mi najpierw pokazać jak pływasz.
Jasiu zaczyna. Robi fikołki, pływa, nurkuje. Wreszcie ratownik pyta:
– Gdzie ty nauczyłeś się tak pływać?
– Tata wyrzucał mnie na środek jeziora.
– To pewnie trudno było dopłynąć do brzegu?
– Nie – mówi Jasiu. Najtrudniej było wydostać się z worka. -
Kelnerka nalewa gościowi kawę i mówi:
– Wygląda na deszcz, prawda?
– Nic nie szkodzi! – odpowiada gość. – Przynajmniej pachnie jak kawa