poprosiłem syna, żeby powiedział mi, kiedy dojadę do ściany.
– BUM!
– Dokładnie o 14:20
-
-
Jasiu mówi do mamusi:
– Mamo, ja chcę kotka na wigilię!
– Nie wydziwiaj, jak zwykle będą dzwonki z karpia w galarecie. -
Rozmawiają dwie blondynki:
– Patrz, jednorożec.
– Och daj spokój, wszyscy wiedzą, że jednorożce żyją tylko w Australii. -
-
Już nigdy nie pójdę z mężem łowić ryb.
– A co się stało?
– Już początek był fatalny! Za głośno rozmawiałam, nie umiałam założyć przynęty, za wcześnie podcięłam rybę.
– A co było potem?
– Zupełny skandal! Złowiłam trzy razy tyle co on! -
Godzina 10, dzwonek do drzwi
Facet odsypiający zakrapianą imprezkę z trudem otwiera oczy, wstaje z łóżka w pośpiechu się ubiera i otwiera drzwi. Patrzy, a tam listonosz zwija się ze śmiechu.
– czego?? – pyta rozespanym głosem facet
listonosz ciągle się śmieje.
– czego, kurde!!
– pierwszy raz widzę, żeby ktos zapiął szlafrok na dwa guziki i jajo – odpowiada listonosz, ledwo powstrzymując śmiech. -
Ślepawy Krecik bardzo chciał iść na dz**ki
ale się wstydził iść sam, wiec poprosił zająca, aby ten go zaprowadził do burdelu. Wiec idą aż tu nagle zając wywalił się na ziemie i zaklął brzydko:
– O k***a!
A Ślepawy Krecik na to:
– Dzień dobry! -
-
Wczesna zima. Dwaj młodzi geolodzy, tuż po studiach wyjechali na praktyki w Bieszczady.
Chodzą, mierzą, badają, aż zabłądzili. Nagle, patrzą, pieczara. – Co to może być?
– Nie wiem. Może zadzwonimy do bazy?
Zadzwonili, podając koordynaty i wygląd jamy. Po kwadransie telefon zwrotny:
– Geolodzy? Tu Baza.
– Tak.
– Dwóch?
– Tak.
– Mamy dla was dwie wiadomości: dobrą i złą.
– Zacznijcie od złej, Bazo.
– Ta jama to gawra niedźwiedzia, co żeśmy go namierzali całe lato.
– A ta dobra?
– Dwa miesiące temu porzuciła go samica. Tak więc misio Was nie zeżre. -
Wyjeżdżając na wczasy, facet zostawił swojemu bratu pod opieką kota.
Dzwoni po tygodniu z Mazur i pyta, jak tam jego kot.
– Niestety, przykro mi, ale kot zdechł.
– Ech, musiałeś tak walić prosto z mostu? Przez ciebie będę miał zepsutą resztę urlopu. Mogłeś mi powiedzieć, że kot siedzi na dachu i nie chce zejść. Później zadzwoniłbym za dwa dni, a ty powiedziałbyś, że kot spadł z dachu i leży u weterynarza, a kiedy zadzwoniłbym za kolejne dwa dni, usłyszałbym, że mimo wysiłków weterynarza mój kociak zdechł. No ale cóż, stało się, powiedz mi lepiej, co tam u mamy?
– No więc mama siedzi na dachu i nie chce zejść. -
Mąż wraca do domu i mówi do żony:
– Dzisiaj nie rób mi obiadu, bo kupiłem na wynos obiad z siedmiu dań.
– Co przyniosłeś kochanie?
– Hot doga i sześciopak… -
-
-
-
Świeżo upieczony trener mówi do prezesa klubu:
– Potrzeba nam dwóch dobrych obrońców, już sobie ich wypatrzyłem, kosztują razem 3 miliony.
Prezes się zastanawia i po chwili mówi do trenera:
– Widzisz Włodek, za 3 bańki to ja mam 9 punktów w lidze.