– Czy są gwoździe?
– Nie ma.
– A grabie?
– Też nie ma.
– A może wiadra?
– Nie, nie ma.
– To dlaczego nie zamkniecie sklepu?
– Nie mamy kłódek.
-
-
Co zrobić gdy blondynka rzuci w Ciebie granatem?
-Wciąć do ręki, wyjąć zawleczkę i rzucić z powrotem
-
Kochanie, nie smakuje ci ten bigos?
Zrobiłam specjalnie na dzisiejszy wieczór. Tak pysznie pachnie!
– Smakuje, ale… nie wiem, jak ci to powiedzieć – ludzie zwykle do kina noszą popcorn? -
-
Na akademii medycznej skacowani studenci mają zajęcia z anatomii i pierwszy raz mają być świadkami sekcji zwłok.
Stoją wokół łóżka z ciałem. Prowadzący zajęcia nagłym ruchem ściąga prześcieradło i oczom wszystkich ukazuje się topielec w drugim tygodniu rozkładu.
Dłonie studenciaków wędrują w kierunku ust, a profesor ze stoickim spokojem zaczyna wykład:
– Podczas tych zajęć dowiecie się jakie są dwie najważniejsze rzeczy cechujące lekarza. Po pierwsze: brak jakiegokolwiek obrzydzenia. Po tych słowach lekarz wpycha palec w d**ę topielca, po czym go wyjmuje i, ku obrzydzeniu studentów, oblizuje.
– Teraz – mówi – wszyscy, którym zależy na zaliczeniu mają to powtórzyć!
Studenci medycyny to sami twardziele. Podchodzą i robią co im profesor kazał: palec w d**ę, palec w buzię. Co drugi nie daje rady i po wszystkim wymiotuje. Gdy wszyscy skończyli profesor mówi:
– I tak dochodzimy, do drugiej istotnej cechy dobrego lekarza: umiejętność obserwacji. Ja wsadziłem środkowy palec, a oblizałem wskazujący.
Na przyszłość proszę o więcej uwagi. -
Kochanie, ja dzisiaj idę na wyścigi konne więc wrócę później.
– Nie fatyguj się. Dzwoniłam do tej klaczy. Dzisiaj nie pobiegnie.
-
Na przerwie meczu trener drużyny piłkarskiej mówi:
– Nie jestem przesądny, ale zaczynam mieć złe przeczucia co do końcowego rezultatu skoro przegrywamy trzynaście do zera.
-
-
Przychodzi mały Jasiu z przedszkola.
Mama z przerażeniem spostrzega, że dziecko ma podrapaną całą buzię.
– Co się stało, synku? ? pyta czule.
– A, bo tańczyliśmy wokół choinki, pani kazała się nam wziąć za ręce, ale dzieci było mało, a jodełka taka duża… -
Żona do męża:
– Kochanie, a wiesz, że mamusia była wczoraj u tego słynnego dentysty?
– Taak? A co, kanały jadowe jej udrażniał? -
Do lekarza przychodzi młody rolnik:
– Panie doktorze, moje małżeństwo się rozpada, moja żona ma za duży temperament.
– No to musi pan się bardziej starać, pieścić ją, całować… Kobieta wymaga zaspokojenia, bo inaczej rzeczywiście wasze małżeństwo może się znaleźć w opałach.
– Kiedy nie mam na to czasu. Od świtu do nocy w polu, a jak mi nawet przyjdzie tam ochota, to żony nie ma pod ręką.
– Na to jest prosty sposób. Niech pan zabiera w pole strzelbę. Jak pan będzie miał czas i ochotę wypali pan w powietrze, to żona będzie wiedziała, że ma przyjść.
Po paru tygodniach chłop z niewyraźną miną znów zjawia się u lekarza.
– No i co? Poskutkowała moja rada?
– Na początku to i owszem, ale tydzień temu zaczął się sezon łowiecki i to był ostatni raz kiedy ją widziałem… -
-
Jola z szefem romansują w biurze.
Nagle warkocz Joli dostał się do niszczarki.
– Warkocz Warkocz! -krzyczy Jola .
A szef na to:
– Wrrrrrrr, wrrrrrrr. -
-
Raz do rzeźni, rzeczki brzegiem
sześć prosiątek szło szeregiem.
Z drugiej strony szło dziewczęcie
i o dziwo też na rżnięcie.