– Podobno codziennie intensywnie uprawiasz gimnastykę?
– To prawda.
– A możesz już dotknąć prawą ręką lewej stopy?
– Jeszcze nie, ale już zaczynam ją widzieć.
-
-
-
Jak odróżnić łabędzia od łabędzicy?
– Trzeba rzucić kawałek chleba. Jak zjadł to on, a jak zjadła to ona.
-
Zawody lotniczo – spadochronowe.
Spadochroniarze postanowili zrobić dowcip i zrzucić z samolotu kukłę.
Wyskakują: pierwszy spadochroniarz, drugi, trzeci, kukła, piąty, szósty. Po chwili otwierają się spadochrony: pierwszy, drugi, trzeci, piąty, szósty, a czwarty nie. Ludzie z przerażeniem obserwują jak czwarty ”spadochroniarz” wpada w krzaki nie otworzywszy spadochronu. Po chwili z krzaków wychodzi spadochroniarz, który od godziny siedział tam w ukryciu, otrzepując liście mówi:
– Cholera, znów się nie otworzył. -
Jedzie facet samochodem.
Nagle patrzy w lusterko, a tu jedzie za nim policjant i zatrzymuje go syreną.
Na ten widok dodaje gazu.
Niestety policjant go dogania i mówi tak do niego:
– Panie, jeśli pan wytłumaczy się tak jak jeszcze nikt się nie wytłumaczył, to puszczę pana wolno.
Więc facet mówi:
– No bo wie pan… moja żona uciekła z policjantem i myślałem, że on goni mnie aby ją zwrócić. -
-
-
-
Studenci wybrali się na egzamin.
Czekają pod drzwiami sali, nudziło im się, więc zaczęli się bawić indeksami – czyj indeks zatrzyma się bliżej ściany. Tylko, że jednemu to nie wyszło zbyt dobrze, bo zamiast w ścianę trafił indeksem pod drzwi do sali, w której siedział egzaminator.
Przeraził się okrutnie, ale za chwilę indeks wyleciał z powrotem. Otwiera, patrzy, a tu ocena z egzaminu: 4.0 Ucieszył się, no, więc koledzy postanowili wrzucać dalej. Kolejny dostał 3.5, następny 3.0. W tym momencie zaczęli się zastanawiać… Kolejna ocena wydawała się dosyć jednoznaczna (2.5 nie wchodziło w grę).
Wreszcie jeden postanowił zaryzykować. Wrzuca indeks… Czeka… Nagle otwierają się drzwi, staje w nich egzaminator:
– Piątka za odwagę! -
-
Armstrong ląduje na Księżycu.
Wysiada z lądownika i mówi:
– To jest mały krok dla człowieka, ale duży dla … Zaraz, co to?
Patrzy, a parę metrów dalej pali się ognisko, przy którym siedzi troje ludzi i pieką kiełbaski. Okazuje się, że są to Rosjanin, Egipcjanin i Polak.
– A wy co tu robicie? – pyta Armstrong.
– No, ja akurat doiłem krowę i jak pieprznęło w Czarnobylu to aż tu doleciałem. – mówi Rosjanin.
– A ja – mówi Egipcjanin. – chodziłem po piramidach i tak jakoś mnie przerzuciło.
– No a ty? – pyta Polaka.
– Nie wiem, z wesela wracam. -
Trzecia nad ranem, wiejskie wesele w remizie.
Wstaje świadek i bełkocząc wrzeszczy:
– Kto jeszcze… eep… nie r*chał Panny… eep… Młodej???
Głos spod stołu:
– Jaa!!
– A ktoś ty??
– Pan… eep… Młody… -
Rozmowa dwóch polaków:
– Oglądałem manifestację i myślę, że ludziom już niczego nie brakuje.
– Skąd pan wysnuł taki wniosek?
– Krzyczeli „MAMY DOŚĆ!” -
-
Juhas widzi bace prowadzącego duże stado owiec.
– Dokąd je prowadzicie?
– Do domu. Będę je hodował.
– Przecie nie macie obory, ani zagrody! Gdzie będziecie je trzymać?
– W mojej izbie.
– Przecież to straszny smród.
– Cóż, będą się musiały przyzwyczaić.