– O jakąż to, jakąż wybrankę serca pan sobie wymarzył? – pyta swatka.
– Panna, 20-30 lat, blondynka, 175 cm wzrostu, wymiary 100-60-90, samodzielna, tzn. mieszkanie, samochód, dobra praca.
– A może panu, 55-letniemu mężczyźnie o wzroście 160 cm przypasuje brunetka 45 lat i niewielkim biuście?
– Nie! Koniecznie musi mieć rozmiar E!
Po długich negocjacjach szefowa biura nie wytrzymuje:
– Kuźwa, tylko idi*tka może wyjść za mąż za małego, łysego, biednego nieudacznika!
– OK, niech będzie idi*tka.
-
-
-
Do Nowaków przyjechała w odwiedziny babcia:
– Wnusiu, dobrze się chowasz?
– Staram się, – wzdycha Pawełek – ale mama i tak zawsze mnie znajdzie i wykąpie. -
Delegacja nauczycieli zostaje wpuszczona do gabinetu Ministra Edukacji
– Panie Ministrze! Nie mamy pieniędzy!
– Trudno. Jakoś przeżyję. Wchodźcie proszę, wchodźcie… -
Kobieta w sklepie spożywczym podchodzi do kasy:
wykłada z koszyka: małą wytłoczkę jajek, sok pomarańczowy, główkę kapusty, słoik kawy i wędlinę. Rozpakowuje tak te rzeczy, kiedy z ciekawością zaczyna jej się przyglądać pijak. Patrzy tak i mówi:
– Pani to musi nie mieć faceta.
Kobieta trochę zszokowana taką uwagą od nieznajomego, ale jednocześnie zaintrygowana intuicją czy dedukcją. Popatrzyła na wszystkie rzeczy które kupiła, ale żadna z nich nie wydawała jej się zbyt wyjątkowa czy sugerująca stan cywilny. Zaciekawiona powiedziała więc:
– Wie pan co, ma pan rację, ale skąd do cholery pan wiedział?
– A, bo brzydka pani jak noc. -
-
Na stadionie dziecko pyta się ojca:
– Tato, po co oni biegną?
– Pierwszy na mecie dostanie nagrodę.
– A reszta po co biegnie? -
Żona blondynka telefonuje do męża astronoma:
Kochany właśnie popatrzyłam przez twój teleskop na słoneczko.
– Jezu! – krzyczy mąż – Którym okiem?
– Prawym.
– To szybko zasłoń dłonią lewe oko. Czy prawym coś widzisz?
– Widzę – odpowiada żona blondynka.
– Uff! Dzięki Bogu! – uspokaja się mąż – A co widzisz?
– Słoneczko. -
-
-
Jasiu, jeśli przed sobą masz północ,
po lewej ręce zachód, a po prawej wschód, to co masz z tyłu? – pyta nauczyciel geografii.
– Powiedziałbym, ale się wstydzę – odpowiada Jasiu. -
Podczas wizyty w szpitalu psychiatrycznym gość pyta ordynatora jakie kryteria stosują, aby zdecydować czy ktoś powinien zostać zamknięty w zakładzie czy nie.
Ordynator odpowiedział:
– Napełniamy wannę, a potem dajemy tej osobie łyżeczkę do herbaty, kubek i wiadro i prosimy, aby opróżnił wannę.
– Aha, rozumiem ? powiedział gość ? normalna osoba użyje wiadra, bo jest większe niż łyżeczka czy kubek.
– Nie – powiedział ordynator – normalna osoba pociągnęłaby za korek. Chce pan pokój z widokiem czy bez? -
Pewnego pięknego dnia spotkał się koń z osłem. Koń zaproponował:
– Może jutro przyjdziesz do mnie na kawę?
– Z miłą chęcią. – odpowiedział osioł.
Następnego dnia osioł przychodzi do konia. Koń idzie robić kawę. Osioł się rozgląda po całym pokoju. Widzi same złote medale, puchary za ominięcie przeszkód czy też za wyścigi. Po wypiciu kawy osioł proponuje:
– To Ty jutro przyjdź do mnie.
Kolejnego dnia, osioł patrzy na swoje puste ściany i myśli:
– Koń miał tyle zwycięstw za sobą co ja mu u siebie pokażę?
Wziął gazetę i wyciął z niej zebrę, powiesił na ścianie. Przyszedł koń, wszedł i rozgląda się. Nagle patrzy, a na ścianie zebra wisi. Pyta:
– A te zdjęcie to co?
– A no wiesz grało się i tu i tam, nawet w Juventusie. -
-
Są święta Bożego Narodzenia.
Nagle Jasiu przychodzi do mamy i mówi:
-Mamo, choinka się pali.
-Synku, nie mówi się „pali” tylko „świeci”.
Po chwili Jasiu znów przychodzi:
-Mamo, a teraz firanka się świeci.