– No to odchodzę.
– To super.
– Nie trafisz na drugą taką jak ja.
– I ta nadzieja pozwala mi żyć…
-
-
Rozmawia dwóch znajomych:
– Podobno szukasz żony.
I to przez biuro matrymonialne. Ile ofert już dostałeś?
– Setki!
– I co piszą?
– Weź pan moją… -
Andrzej miał grubego i starego jamnika.
Pewnego dnia ten jamnik przychodzi do niego i mówi:
-Słuchaj Andrzej, weź mnie wystaw na wyścigi chartów.
-Zdziwiony patrzy na jamnika…
-No stary, weź mnie wystaw, wygram.
-Gościu myśli, kurde zwariowałem jamnik do mnie gada…
-No weź mi zaufaj, mówię ci, wygram na bank. No uwierz we mnie.
W końcu po paru przemyśleniach doszedł do wniosku, że skoro jamnik do niego gada to musi być wyjątkowy, wiec postawił na niego wszystkie oszczędności i dom w hipotekę.
Przyszedł dzień wyścigu.
Charty popędziły do przodu, zostawiając skundlonego jamnika w tyle.
Kiedy charty dobiegły do mety, jamnik po przeczłapaniu kilku metrów rozpłaszczył się zasapany na ziemi.
Facet wku*wiony na maksa podbiega do swojego jamnika i pyta:
-Jamnik!? Co się do cholery stało???
-Nie wiem Andrzej… naprawdę nie wiem… -
-
Do niewidomego chłopczyka przychodzi wieczorem jego matka i mówi:
– Synku, jutro będzie wielki dzień w Twoim życiu, rano odzyskasz wzrok!
– O mamusiu, naprawdę?!
– Tak, a teraz śpij już.
Chłopiec nie mógł jednak zasnąć. Modlił się i cieszył z tego jak wielkie ma szczęście, obiecywał sobie również, że nigdy nie będzie oglądał rzeczy niedozwolonych, będzie zawsze dobry itp. Rano matkę obudził krzyk i płacz chłopca. Wbiega do pokoju:
– Co się stało?! – zapytała.
– Już rano, a ja dalej nic nie widzę!
– Prima Aprilis! -
-
W Morskim Oku w przerębli kąpie się baca.
– Baco, nie zimno wam? – pytają się turyści.
– Ni.
– Ciepło?
– Ni.
– A jak wam jest?
– Jędrzej. -
-
Trójka dzieci przechwala się które z nich ma ważniejszą mamę:
– Moja mama jest historykiem w IPN, ona to ma władzę!
– A tam, historykiem, moja obsługuje w IPN niszczarkę
– To jeszcze nic… moja obsługuje ksero. -
Na Sacharze wyczerpany turysta spotyka Beduina i pyta:
– Jak dojść do Kairu? – pyta Araba.
– Najpierw cały czas prosto, a w środę w lewo… -
Tyle się złego naczytałem na temat alkoholu
– mówi Antek do kolegi
– że wreszcie sobie powiedziałem: czas raz na zawsze z tym skończyć!
– Z piciem?
– Nie, z czytaniem. -
-
Kobieta wchodzi do baru i widzi kowboja siedzącego z nogami położonymi na stole.
Ma on na sobie największe buty, jakie widziała. Spytała go, czy to prawda, co mówią o tym, że mężczyźni z dużymi stopami są dobrze wyposażeni. Kowboj uśmiechnął się szeroko i powiedział:
– Pewnie, proszę pani. Może przejdziemy się do mojego pokoju hotelowego i udowodnię to pani?
Kobieta chciała przekonać się na własnej skórze i spędziła z nim noc. Następnego ranka dała mu 100 dolarów. Rumieniąc się, kowboj powiedział:
– Dziękuję! To mi naprawdę pochlebia. Jak dotąd nikt nie zapłacił mi za noc ze mną.
– Nie ma się z czego cieszyć. Kup sobie za to buty, które pasują. -
-
Na egzaminie na uczelnię o profilu informatycznym pytają się kandydata:
– Jakie Pan zna komendy jakiegoś języka programowania?
– Góra, dół, lewo, prawo i fajer.