Całe szczęście nikomu nic się nie stało.
Wysiadają z wraków i polak mówi:
– Trudno stało się! Wypijmy żeby ukoić nerwy – podaje ukraińcowi półlitrówkę.
Ten ochoczo wypija i oddaje ją polakowi.
– No a co ty nie pijesz?
– Nie ja najpierw poczekam na policję.
-
-
-
-
Policja zatrzymuje samochód delikwenta.
Jakoś im się nie spodobał, więc mówią:
– Proszę otworzyć bagażnik. Co pan tam wiezie?
– Pszczoły luzem.
– A to proszę nie otwierać. -
Konferencja prasowa w Białym Domu:
– Panie Prezydencie, czy mamy dowody na istnienie broni masowego rażenia w Iraku?
– Oczywiście, zachowaliśmy przecież wszystkie faktury. -
-
Małżeństwo z dwudziestoletnim stażem leży w łóżku.
– Marian, a może sobie urozmaicimy trochę nasze łóżkowe sprawy, hę?
– OK.
– Więc … Ty jesteś taksówkarzem, a ja młodą, zgrabną i sympatyczną dziewczyną. Dowiozłeś mnie, ale ja nie mam pieniędzy, aby zapłacić Ci za kurs.
– OK.
– Panie taksówkarzu, nie mam pieniążków. Niech mnie pan puści, proszę!
– Dobra tym razem Ci daruję – w*****laj z samochodu! -
Facet przychodzi do kolegów i mówi:
– Wczoraj spadłem z czterdziestostopniowej drabiny.
– I wciąż żyjesz?- dziwią się koledzy.
– No tak. Stałem na pierwszym stopniu. -
-
-
Karolinko, czemu płaczesz?
– Bo wujek spadł z drabiny i połamał szafkę i stłukł wazon….
– I co, żal Ci wujka? Stało się coś wujkowi?
– Niee, ale mój brat to widział, a ja nieee….. -
W pewnym miasteczku w Stanach mieszkał sobie mały Icek.
Koledzy z podwórka cały czas się z niego naśmiewali, wyzywali go od półgłówków i co jakiś czas, żeby udowodnić, że brak mu piątej klepki dawali mu do wyboru dwie monety, pięcio i dziesięciocentówkę. Icek zawsze wybierał pięciocentówkę, jak mówili robiący sobie z niego żarty, ponieważ jest większa. Pewnego dnia właściciel miejscowego sklepiku, który miał już dość tych ciągłych naśmiewań się z małego Icka, wziął go do siebie i powiedział:
– Słuchaj Icek, Ci chłopcy robią Cię w balona. Przecież musisz wiedzieć, że dziesięciocentówka jest więcej warta niż pięciocentówka. Powiedz mi czemu zawsze wybierasz pięciocentówkę?
Icek z uśmiechem na twarzy odpowiedział:
– Jakbym choć raz wziął dziesięciocentówkę, to przestali by to robić, a tak już zarobiłem ponad dwadzieścia dolarów… -
Słuchaj stary
wczoraj, gdy akurat nie było mojej ślubnej, bzykam sobie elegancko lalę, którą poderwałem na ulicy i nagle wchodzi moja teściowa!
– I co? I co?
– Bardzo pozytywnie mnie kobita zaskoczyła. Bardzo pozytywnie.
– Co zrobiła? No co?
– A, no kulturalnie wzięła i zeszła.
– Na dwór?
– Nie, na zawał. -
-