Mają trafić na rynek jak tylko skończą się formatować.
-
-
-
Do pośrednictwa pracy przychodzi pewien facet pytając, czy znajdzie się praca dla jego syna?
Pracownik pyta go:
– A co syn umie i jakie ma wykształcenie?
Ojciec powiada, że nic i bez wykształcenia. W takim razie pracownik proponuje, że ma dla niego pracę jako pomocnik murarza.
– Płatna tysiąc pięćset zł za miesiąc.
Ojciec myśli i mówi:
– A coś innego? Bo za dużo by mu zostało na wódkę.
W takim razie pracownik proponuje pomocnika murarza trochę cięższa praca za osiemset zł miesięcznie.
Ojciec myśli i mówi:
– Nie … Jeszcze za dużo!
Na to pośrednik wstaje, nerwowo zamyka książki i podniesionym głosem mówi!
– Proszę Pana, żeby zarabiać pięćset zł to trzeba studia skończyć! -
Jest rok 1896.
Wojna. Pierwsza armia wystawia swojego lidera, trzymetrowego kolosa z wielkim toporem. Druga armia wystawia na bitwę staruszka z mieczem. Trzymetrowy kolos biegnie w stronę staruszka.
Armia krzyczy do starca:
– W nogi! W nogi!
Trzymetrowy kolos jest już koło niego, już zamachnął swój topór, już uderza w staruszka … Nagle stary zamachnął swój mały mieczyk i odciął kolosowi nogi.
– Gdybyście nie krzyczeli ”w nogi”, to bym mu głowę odciął! -
Rozmawiają dwaj emeryci:
– Tak patrzę na ciebie i widzę, że jesteś bardziej łysy niż ja.
– Ale przecież obaj nie mamy ani jednego włosa?
– No tak, ale ty masz znacznie większą głowę … -
-
Przychodzi facet do psychiatry i upiera się, że umie latać.
Psychiatra mu oczywiście nie wierzy, ale klient się upiera, że umie latać. Psychiatra już zdenerwowany otwiera okno i każe facetowi lecieć. Facet bierze rozbieg, wylatuje. Robi parę kółek i wraca do gabinetu.
Lekarz zachwycony pyta się czy on też mógłby tak polatać. Na co facet, że i owszem tylko trzeba szybko machać rękami.
Lekarz wyskakuje i się oczywiście zabija. Na co facet:
– Jak na anioła stróża to ze mnie niezły kawał drania. -
Dzień dobry, cześć i czołem.
Pytacie skąd się wziąłem?
– Jestem wesoły Donek, marszałkiem zaś jest Bronek.
Zdrożała żywność, prąd i gaz, więc wam coś obiecam jeszcze raz… -
Facet domyślił się, że żona go zdradza.
Pewnego wieczoru zaczekał, aż wyjdzie z domu, po czym wskoczył do taksówki nakazał kierowcy ją śledzić.
Chwilę później wszystko było jasne – żona pracowała w agencji towarzyskiej!
Zszokowany facet mówi do taksówkarza:
– Chcesz pan zarobić stówę?
– Jasne! Co mam robić?
– Wejść do agencji, zabrać moją żonę, wsadzić ją do taksówki i zawieźć nas oboje do domu.
Taksówkarz zabrał się do pracy. Kilka minut później drzwi agencji otworzyły się z hukiem i pojawił się taksówkarz trzymający za włosy wijącą się kobietę. Otworzył drzwi samochodu, wrzucił ją do środka i powiedział:
– Trzymaj pan ją!
A facet krzyknął do taksówkarza:
– To nie jest moja żona!
– Wiem, to moja! Teraz idę po pańską! -
-
Podczas nocy poślubnej młody małżonek po wejściu do łóżka odwrócił się tyłem do żony i ułożył do snu.
– Wiesz – mówi żona – a moja mama to mnie zawsze przed snem trochę popieściła…
– No, przecież nie będę w środku nocy leciał po twoją mamę! -
Niedźwiedź z wilkiem spotkali się w lesie.
Niedźwiedź mówi:
– A ty co taki rozradowany skaczesz po lesie?
– Bo wiesz, tam na polance, lisica utknęła w rozgałęzionym pniu drzewa. To zasunąłem jej drąga raz i drugi…
– O! To pójdę i ja! Też zasunę.
Minęła godzina, znów się spotykają:
– No i jak tam, misiu, zasunąłeś?
– Ty wiesz, żadnego drąga na polanie nie znalazłem, to jej całą dupę szyszek napchałem. -
Do Nowaków przyjechała w odwiedziny babcia:
– Wnusiu, dobrze się chowasz?
– Staram się, – wzdycha Pawełek – ale mama i tak zawsze mnie znajdzie i wykąpie. -
-
Dom starców, dyskusja przy porannej herbatce:
– Wiecie, mam już tak słabe ręce, że ledwo trzymam tę filiżankę.
– Ja to mam tak słaby wzrok, że nawet nie widzę tej filiżanki.
– No, ja też. Nie wiem nawet, na kogo ostatnio zagłosowałem, nie widziałem nazwisk na tej karcie.
– Co? Mów głośniej!!!
– A ja to mam taki reumatyzm, że nawet nie mogę się do was obrócić.
– Ja to jestem ciśnieniowiec. Jak tylko wstanę, to tak mi się kręci w głowie, że nie mogę zrobić ani kroku.
– Ta? Ja to mogę, ale nigdy nie pamiętam, dokąd miałem iść.
– Ech, taka jest cena naszego podeszłego wieku.
– No, ale nie jest tak źle, panowie – przynajmniej mamy jeszcze wszyscy prawa jazdy.