– Całowałem się z dziewczyną!
– I co mówiła?
– Nie słyszałem bo uszy mi zatkała udami.
-
-
-
Kupował facet od rolnika chałupę nad jeziorem. I pyta go:
– Panie, a jak tutaj z komarami?
– Noooo… czasem są, ale my znaleźliśmy sposób!
– Tak? Jaki?
– Nooo… sadzamy teściową na ławeczce przed chałupą i smarujemy jej twarz miodem. I te komary lecą do niej i jest spokój.
– Ale ona się przecież zadrapie na śmierć!
– Nieeeee… jest sparaliżowana… -
Kiedy ty zaczniesz lepiej gotować?!
Wszystko takie mdłe, że nie da się tego jeść – pyta mąż z obrzydzeniem odsuwając talerz z zupą.
– No tak, zapomniałam, że nawet zupę ktoś musi za ciebie dopieprzyć – odpowiedziała żona. -
-
Zatłoczona plaża w popularnym kurorcie.
Dzwoni komórka. Facet podnosi telefon i słyszy kobiecy głos:
– Kochanie, to ja. Nie gniewaj się, że ci przeszkadzam, ale właśnie widziałam w salonie pięknego mercedesa. Wyobraź sobie, dzióbku, że w promocji kosztuje raptem dwieście tysięcy złotych. Czy mogę go sobie kupić?
– A kup sobie, kup.- odpowiada mężczyzna.
– I wiesz, Gosia mówiła mi właśnie, że widziała gdzieś zupełnie okazyjnie futro z soboli syberyjskich. Tylko za sto tysięcy. Mogę?
– No, pewnie kochanie. – zgadza się mężczyzna.
– No i jeszcze taka drobna sprawa. Ten słynny reżyser, o którym ci już kiedyś opowiadałam, właśnie sprzedaje swoją willę. I to naprawdę okazyjnie, tylko pięć milionów. Wiem, że to wyczyści twoje konto, no, ale misiu, przecież niedługo się pobierzemy, musimy gdzieś zamieszkać. Czy mogę kupić, kochanie?
– Tak, tak, oczywiście. – odpowiada mężczyzna.
– To kończę, rybko, kończę. Pa! Pa!
Facet odkłada telefon, rozgląda się wokół i krzyczy na całe gardło:
– Czyja to komórka? -
Rozmawia dwóch kolegów i jeden mówi do drugiego:
– Co będziesz robił w weekend?
– Wpierw to idę kupić sobie okulary.
– A później?
– Zobaczę. -
Przychodzi baba do lekarza.
– Przy takim schorzeniu powinna pani pojechać nad morze i dużo oddychać świeżym morskim powietrzem.
– Ale tam! Nie stać mnie na taki wyjazd.
– To niech pani kupi sobie dorsza i położy go przy wentylatorze. -
-
Mąż do żony:
– Wiesz Zocha, przy Tobie czuję się jak bigamista.
– No co Ty. Przecież bigamia jest wtedy gdy ma się o jedną żonę za dużo.
– No właśnie… -
Blondynka, która pojechała na wczasy, zwraca się do kioskarza:
– Poproszę o pocztówkę przedstawiającą mysz.
– A nie może być zwyczajna, z kwiatkiem?
– Nie, koniecznie musi być z myszą, bo chcę napisać do mojego kotka. -
Pewien wędkarz wybrał się na ryby.
Siedzi cały dzień nad wodą, już go tyłek boli od stołeczka, cały przemarzł i jest głodny… wciąż nic nie złowił, aż tu złapał złotą rybkę… to znaczy taką jakby złotą, bo to złoto jakby z niej oblazło… Patrzy więc z podejrzliwością… w końcu pyta:
– Rybko…?
– Co? – pyta go rybka.
Wędkarz słyszy, że rybka gada, więc może jednak złota, ale trzeba się upewnić.
– Ty jesteś rybka ze złota?
– Nie, ja jestem rybką z SLD.
– Hmmm… to pewnie nie spełniasz życzeń?
– Nie, ja tylko obiecuję… -
-
Żona do męża:
– A pamiętasz ten film: Nagi instynkt? Tę scenę, w której Sharon Stone rozkłada nogi?
– Oczywiście, że pamiętam.
– A o rocznicy naszego ślubu to zapomniałeś… -
Profesor filologii polskiej na wykładzie:
– Jak Państwo wiecie, w językach słowiańskich jest nie tylko pojedyncze zaprzeczenie. Jest też podwójne zaprzeczenie. A nawet podwójne zaprzeczenie jako potwierdzenie. Nie ma natomiast podwójnego potwierdzenia jako zaprzeczenia. Na to student z ostatniej ławki:
– Doobra, doobra…