Ogrodnicy przechwalają się kto wyhodował większy okaz:
– My to przywieźliśmy takie jabłko ze we dwoch musielismy je na pake wrzucic.
– My wyhodowalismy takie ze jak dojrzalo to cale drzewo sie polamalo.
– A my wyhodowalismy takie ze jak je wiezlismy wozem na targ to przy postoju wyszedl z niego robak i zezarl konia!!!!
-
-
W barze:
Klient zamawia ”Manhattan”. Barman podaje drinka, ale w kieliszku pływają jakieś zielone farfocle – pietruszka czy inny szczypiorek.
– A to co?!
A barman:
– Aaa… To? Central Park! -
-
U dentysty:
– Teraz pora na coś co może pana zaboleć.
– Ok, jestem gotowy…
– Od roku spotykam się z pana żoną. -
Kowalski poszedł do wojska.
Nadszedł dzień skakania ze spadochronem.
– Panie sierżancie. – mówi przerażony Kowalski. – Co mam zrobić, jeśli pierwsza linka, za którą pociągnę nie otworzy spadochronu?
– To ciągnijcie, Kowalski za drugą.
– A jak druga się nie otworzy?
– To machajcie rękami i krzyczcie: ”Pegazie przybądź!”.
Kowalski skoczył. Piętnaście minut później puka do drzwi samolotu.
– Jak ten koń ze skrzydłami miał na imię? -
-
-
Kobitka goli w łazience strefę bikini.
Męczy się strasznie, za cholerę jej to nie chce wyjść. Wreszcie woła do męża przez drzwi:
– Słuchaj, jak ty to robisz, że jak się ogolisz, to masz tak gładko wygolone policzki?
– Wypycham je przy goleniu od środka językiem.
– No to mi będziesz musiał pomóc… -
Stary, wracam wczoraj wcześniej z pracy.
Wpadam do domu. Otwieram szafę – pusto. Otwieram lodówkę – pusto. Sprawdzam pod łóżkiem – pusto!
– A co na to żona?
– Jaka żona? Kawalerem jestem. Okradli mnie! -
Przychodzi dwóch facetów obok Sejmu i słyszą jak krzyczą wszyscy:
– Sto Lat! Sto lat!
Jeden do drugiego:
– Ktoś tam ma chyba urodziny.
– Nie. Wiek emerytalny ustalają. -
-
Do szpitala psychiatrycznego przyjeżdża nowy pacjent.
Kaftan bezpieczeństwa, ślini się, coś majaczy kiwając się przy tym. Lekarz pyta:
– A co mu?
Na to drugi lekarz:
– Nauczyciel, matury sprawdzał. -
Marycha zaszła w ciążę i szczęśliwie urodziła.
Ponieważ je***wa była
kobitka, miała trudności w wskazaniu ojca dziecka, więc na wszelki
wypadek w pozwie do sądu o ustalenie ojcostwa wskazała wszystkich
chłopów ze wsi z sołtysem włącznie. Sąd nakazał więc pobranie krwi
wszystkim panom. Na pierwszy ogień poszedł sołtys. Sołtys w
ambulatorium, a pozostali nerwowo i z niepokojem oczekują swojej
kolejki. Po chwili wychodzi wesoły i uśmiechnięty sołtys i radośnie
już w drzwiach głośno krzyczy;
– Chłopy! Nie bójta się! Nie dojdą, z palca biorą! -
-