– Na drugie?
– Iwona.
-
-
Dziki Zachód. W samo południe.
Żar leje się z nieba, wszędzie kurz z pustynnej prerii. Kowboj wjeżdża do niedużego miasteczka. Zeskoczywszy z konia przed salonem, podchodzi do szkapy, podnosi ogon i całuje w to miejsce, dokąd nigdy nie przedostaje się słońce. Staruszek, siedzący przed zakładem fryzjerskim, krzyczy w szoku:
– Po co pocałowałeś konia w dupę?!
– Usta mi popękały. – odpowiada kowboj.
– Taki całus nawilża usta?
– Nie, powstrzymuje od ich oblizywania. -
-
Idzie facet przez pustynie i nagle na horyzoncie ukazuje mu się wielki kort tenisowy.
Podchodzi bliżej i widzi zrezygnowanego faceta z rakietą tenisową z mnóstwem piłek do gry.
Zdziwiony pyta:
-Panie, skąd Ty żeś kurwa taki wielki kort na środku pustyni wytrzasnął?
-A od złotej rybki- mówi poirytowany-sto metrów dalej jest sadzawka.
Facet bez namysłu poszedł w strone sadzawki. Podchodzi i rzeczywiście widzi złotą rybke.
-Złota rybko, złota rybko, proszę tu o góre złota…!
Coś słyszy za plecami, odwraca się i widzi zaschniętą góre błota.
Wraca na kort i mówi:
-Coś ta rybka kurwa głuchawa…
A facet:
-A ja myślisz prosiłem o wielki tenis? -
Spotkali się dwaj koledzy i jeden drugiemu się chwali:
– Ja wczoraj złowiłem stary motor i światło się paliło.
– A ja karpia, któremu zrobiłem zdjęcie … To samo zdjęcie ważyło pięć kilo. -
Synek mówi do tatusia:
– Całowałem się z dziewczyną!
– I co mówiła?
– Nie słyszałem bo uszy mi zatkała udami. -
-
Wpadł koleś w przepaść.
Ciemno nic nie widać,jago kompan przerażony.
– Janek, żyjesz?
– Żyje.
– Nic ci nie jest?
– Nie. – wszystko ok!
– To wyłaź!
– Nie mogę, jeszcze lecę! -
Czym się różni mieszkaniec starożytnej Sparty od Polaka?
– Ten pierwszy myślał: „Z tarczą czy na tarczy?”
– Drugi kombinuje: „Starczy czy nie starczy?” -
Dyrektor przychodzi do pracy po urlopie.
–Panie dyrektorze – wita go uśmiechnięta sekretarka – mam dla pana dwie wiadomości: jedną złą, drugą dobrą.
–To najpierw ta zła.
–Niestety, od tygodnia nie jest pan już dyrektorem.
–A ta dobra wiadomość?
–Będziemy mieli dziecko!!! -
-
Do miasta przyjechał kowboj i wszedł do salonu na drinka
Niestety, miejscowi mieli brzydki zwyczaj ograbiania przyjezdnych. Kiedy skończył swojego drinka, zauważył, że zniknął jego koń. Wrócił do baru, rzucił broń do góry, złapał nad głową bez patrzenia i strzelił w sufit:
– Który z Was, popaprańców, ukradł mi konia?
Nikt nie odpowiedział.
– Dobra, teraz zamówię kolejne piwo i jeśli mój koń się nie pojawi z powrotem, zanim je skończę będę musiał zrobić to, co zrobiłem w Teksasie!
Kilku miejscowych poruszyło się niespokojnie.
Kowboj, jak powiedział, tak zrobił – zamówił kolejne piwo, wypił je, wyszedł przed lokal, a jego koń stał na postoju.
Osiodłał go i zamierzał odjechać, kiedy na werandzie pojawił się barman i zapytał:
– Powiedz stary, zanim odjedziesz… Co się stało w Teksasie?
Kowboj odwrócił się i powiedziaał:
– Musiałem wracać pieszo. -
-
Dyrektor przyjmuje do pracy nową sekretarkę:
– I twierdzi pani, że nie odstraszyła pani informacja w ogłoszeniu, że mam długi?
– Prawdę mówiąc – odpowiada lekko się rumieniąc – właściwie mnie to zachęciło. -