Przychodzi baba do lekarza i mówi:

– Panie doktorze, z moim mężem jest coś nie w porządku. Ubzdurał sobie, że jest śnieżnym bałwanem. Stoi na podwórku z garnkiem na głowie, z miotłą w ręku.
– Proszę go do mnie przyprowadzić.
Po godzinie baba wraca i mówi:
– Panie doktorze, nic z tego. Została z niego tylko kałuża wody, garnek i miotła!

Co myślisz?

Siedzi Łotysz z synem na altance i jedzą ciepły, syty obiad.

Panie doktorze, zostałam pogryziona przez psa.