Idą dwie blondynki przez pustynię i nagle zza hałdy lew wyskakuje.

Jedna bierze piach do ręki i sru po oczach. Idą dalej. Znowu zza hałdy lew wyskoczył i ta sama piach w rękę i sru po oczach. Sytuacja powtarza się parę razy. Dochodzą blondyny do wzgórza, a za nim stado lwów. No może ze trzysta sztuk. Odwraca się jedna i ucieka, a druga jak wryta stoi. Ta co ucieka, wrzeszczy:
– Hela dawaj! Co z Tobą?
– Ja piachem nie rzucałam.

Co myślisz?

Szukanie wspólnego mianownika

Szukanie wspólnego mianownika

Nie cierpię oglądać kłótni małżeńskich…