– Chciałbym zmienić nazwisko.
Urzędnik pyta:
– A jak się pan nazywa?
Indianin odpowiada:
– Spadający Orzeł z nieba i Uderzający Wrogów Z Nienacka.
Urzędnik pyta:
– A jak chce się pan nazywać?
Indianin odpowiada:
– Łuuuuuuuubudu!
-
-
Na prerii Indianie złapali łysego kowboja.
Ponieważ nie mogli go oskalpować, zwołali radę starszych i przy ognisku zastanawiają się co z nim zrobić. W pewnej chwili wojownik Bycze Jajo wstaje i mówi:
– Wodzu Orle Pióro! Zróbmy z niego pisankę! -
Studentka przychodzi do sali profesora
Nikogo poza nią i psorem nie ma, zamyka drzwi za sobą, przysuwa się do niego i słodkim głosikiem tak rzecze:
– Zrobiłabym wszyyystko, żeby zdać ten egzamin… – i przysuwa się jeszcze bliżej do profesora i tym razem szepcze mu do ucha:
– Zrobiłabym wszszszyyystko…
Na to profesor pobudzony:
– Naprawdę wszystko?
Ona mruga słodkimi oczkami, kokieteryjnie poprawia włosy i mruczy:
– Tak, wszyystkooo…
Na to psorek równie słodko na uszko do niej mówi:
– Aaa… pouczyłabyś się może troszkę? -
-
Brunetka mówi do blondynki:
– Ostatnio znowu podrożała benzyna.
– Nic nie szkodzi ja i tak zawsze tankuję za 50 zł. -
Mały Jasio podaje sprzedawczyni na targu słoiczek i prosi o nalanie śmietany.
– Płacisz złotówkę – mówi sprzedawczyni, podając pełny słoik.
– Mamusia położyła pieniążki na dnie słoika… -
Zdenerwowana blondynka krzyczy do boya hotelowego:
– Pan sobie myśli, że jak jestem ze wsi, to może mnie pan wsadzić do tak małego pokoju?!
– Ależ proszę pani, jedziemy na razie windą. -
-
-
Do księgarni wchodzi kobieta w żałobie, trzymając w ręku książkę:
„Grzyby jadalne i trujące”
Księgarz ściska jej rękę:
– Szczere wyrazy współczucia, wydawnictwo już poprawiło te błędy! -
-
-
W całej Europie przeprowadzono prosty test.
Było tylko jedno pytanie:
Ile to jest 10 x 100 gramów?
Prawie we wszystkich krajach dziewięćdziesiąt dziewięć procent ankietowanych odpowiedziało, że jest to jeden kilogram.
Jedynie w Polsce i w Rosji ponad dziewięćdziesiąt pięć procent odpowiedzi brzmiało – jeden litr. -
Jaś wraca do domu cały zmoczony.
– Co się stało? – pyta się matka.
– Bawiliśmy się w pieski.
– No i co?
– Ja byłem latarnią… -
Starsi państwo w dziewiczym kursie nowo nabytym maluchem zjeżdżają pod stację benzynową.
– Proszę wyłączyć silnik. – mówi obsługujący do żony.
– Wyłączyłam.
– Co też pani mówi przecież cały samochód aż chodzi.
– To nie silnik, to tylko mąż się jeszcze nie uspokoił.