Kobieta pyta się męża.
– Kochanie jak mam się ubrać?
A na to mąż:
– Szybko.
-
-
Żona uradowana wybiega z łazienki:
– Zenek, zrzuciłam dwa kilogramy!
– Tylko nie zapomnij spuścić wody. -
Złodziej włamał się do cudzego domu i szpera w poszukiwaniu łupu.
Nagle odzywa się głos:
– Paweł cię widzi…
Złodziej zbladł, choć nie widział w ciemnościach, kto mówi.
– Przecież dom miał być pusty do końca tygodnia – pomyślał sobie.
– Paweł cię widzi… – odzywa się znowu. Złodziej zaświecił w końcu latarką w kierunku głosu. Na drążku siedziała papuga. Odetchnął z ulgą.
– Cześć, jestem Maria – powiedziała papuga.
– Maria? To to głupie imię dla ptaka – zaśmiał się złodziej.
– Może i tak, ale jeszcze głupsze jest Paweł dla dobermana. -
-
Do baru wchodzi roztrzęsiony facet i cały czas powtarza:
– Tego się nie da wytłumaczyć, tego się nie da wytłumaczyć, … itd
W końcu zainteresował się tym barman i zapytał:
– Panie, czego się nie da wytłumaczyć?
– Jak Pan postawisz drinka to powiem!
Barman zaciekawiony zgodził się i postawił facetowi drinka, ten zaczął opowiadać:
– Słuchaj Pan, jak zwykle rano poszedłem do obory wydoić moją krowę. Doję ją i doję a ona w pewnym momencie mnie kopnęła! No to się wkurzyłem wziąłem młotek, gwoździe i przybiłem tę nogę do podłogi. Doję ją dalej a ta nagle drugą nogą mnie kopnęła!! Znowu się wkurzyłem, wziąłem młotek, gwoździe i drugą nogę przybiłem do podłogi. Doję ją dalej a ta mnie tym razem ogonem trzasnęła. Teraz to się ostro wkur..em wziąłem młotek, gwoździe i przybiłem ogon do sufitu. Myślałem, że to koniec już moich problemów i doję sobie krowę dalej, a ta mnie osrała!
No, tego to już było dla mnie za wiele! Ściągam pasek, bo chciałem jej ostro wlać a tutaj mi spodnie spadają! Na to wchodzi do obory moja żona!
– Panie, tego się nie da wytłumaczyć !!! -
Czerwony kapturek dostała zajebisty czerwony rowerek
Naprawdę zajebisty, postanowiła, że pojedzie na tym rowerku do babuni. Po drodze jednak spotkał ją paskudny i złośliwy wilk, który zepsuł rowerek w drobny mak. Zadowolony z siebie wilk spluwa przez ramię, gdy nagle dostrzegł niedźwiedzia okrutnie wkurzonego.
– Kto zepsuł rowerek?! – zagadnął misio.
– No… niby ja – odpowiedział wystraszony wilk.
– To teraz spawaj go.
Biedny wilk chcąc nie chcąc wziął się za spawanie. Lecz już następnego dnia, gdy dziewczynka jedzie na swoim czerwonym rowerku do babuni, niedobry wilk z nim to co poprzednio. Spluwa zadowolony przez ramię gdy znów zauważył niedźwiedzia.
– Kto zepsuł rowerek?! – zagadnął misio.
– No… niby ja – odpowiedział wystraszony wilk.
– To teraz spawaj .
Sytuacja powtarzała się przez miesiąc cały, wilk doszedł do perfekcji w spawaniu ale wkurzał się, że wciąż wychodził na durnia, postanowił zmienić plan działania. Uznał, że pójdzie do domku babci, zje staruszkę i zaczai się na czerwonego kapturka. Jak pomyślał tak zrobił. Nagle do domku wchodzi dziewczynka, podchodzi do łóżka babci, przypatruje się jej i widzi że coś nie gra, pyta więc:
– Babciu, a dlaczego ty masz takie duże uszy?
– Żebym cię mogła lepiej słyszeć kochanie – odpowiada wilk przebrany za babcię.
– A dlaczego masz takie długie ręce?
– Żebym cię mogła lepiej objąć kochanie.
– Babciu, a dlaczego masz takie duże przekrwione oczy?
– Od spawania!!! -
Blondynka dzwoni do swojego chłopaka i mówi:
– Mógłbyś do mnie wpaść? Mam tu strasznie trudne puzzle i nie wiem, od czego zacząć.
– A co powinno z nich wyjść według rysunku na pudełku? – pyta chłopak.
– Wygląda na to, że tygrys.
Chłopak decyduje się przyjechać. Blondynka wpuszcza go i prowadzi do pokoju, gdzie na stoliku porozsypywane są puzzle.
Chłopak przez chwilę przygląda się kawałkom, po czym odwraca się i mówi:
– Kochanie, po pierwsze nie wydaje mi się, żebyśmy ułożyli z tych kawałków cokolwiek przypominającego tygrysa. Po drugie: zrelaksuj się, napijmy się kawy, a potem pomogę ci powrzucać wszystkie te płatki kukurydziane z powrotem do pudełka. -
-
Słuchaj, jak nazywa się zupa z wielu kur?
– Nie mam pojęcia.
– Rosół, z kur wielu.
– Dobre! Dobre! Musze opowiedzieć szefowi.
Facet idzie do pracy, spotyka szefa i mówi:
– Szefie, jak się nazywa zupa z wielu kur?
– Nie wiem.
– Rosół, Ty ch*ju. -
Facet wybrał się na ryby.
– Powiedz rybko, jesteś może ze złota?
– Nie. Z PIS.
– Eee, to ty pewnie nie spełniasz życzeń?
– Nie, ja tylko obiecuję. -
Komendant pyta się policjanta:
– Co jest na samym szczycie tej choinki?
– Czubek, panie komendancie! – odpowiada policjant.
– A co będzie jak ja tam wejdę? – pyta ponownie. Policjant myśli, myśli i mówi:
– To będą dwa czubki. -
-
Premier Morawiecki pociesza Polaka:
– Gdybym nie był premierem to byłbym przedsiębiorcą.
– Gdyby pan nie był premierem też byłbym dalej przedsiębiorcą. -
Czy to prawda, że po katastrofie w Czarnobylu nie można jeść jabłek?
– Nieprawda. Jabłka można jeść ile się chce, natomiast ogryzki należy zakopywać w ziemi na głębokość co najmniej dwóch metrów.
-
Jaka rozpiętość skrzydeł ma bocian?
– 3 m.
– A jaka rozpiętość skrzydeł ma bocian jak leci nad Wąchockiem?
– 1,5 m, bo jednym skrzydłem zakrywa sobie oczy.