– Czy dostanę u pana serek Valbon?
Ekspedient za ladą patrzy na niego jak na kosmitę i odpowiada jak na chłopa przystało:
– Nie ma.
– Dziękuję, do widzenia.
– Panie poczekaj pan. Nie mamy sera Valbon, ale mamy żółty ser i biały ser.
– Nie dziękuję. Chciałem ser Valbon. Do widzenia.
– Panie poczekaj pan. A co to jest ten ser Valbon?
– Serek Valbon to jest taki mięciutki serek pokryty cieniutką warstwą jadalnej pleśni…
– A to nie mamy takiego sera…
– Nic nie szkodzi… Do widzenia panu.
– Panie. Poczekaj pan. Sera Valbon to my nie mamy, ale są za to pomidory Valbon i szynka Valbon…
-
-
-
Do szpitala psychiatrycznego przyjeżdża nowy pacjent.
Kaftan bezpieczeństwa, ślini się, coś majaczy kiwając się przy tym. Lekarz pyta:
– A co mu?
Na to drugi lekarz:
– Nauczyciel, matury sprawdzał. -
Jest wielki mróz. Nad przeręblem siedzi dwóch rozgadanych wędkarzy.
W pewnym momencie jeden zamilkł i przyłożył rękę do wielkiego policzka. Drugi patrzy na niego zdziwiony i pyta:
– Hej, co jest? Ząb cię boli?
– Nie, tylko rozmrażam robaki. -
-
Egzamin z anatomii.
Profesor pyta:
– A jaką funkcję pełni musculus cremaster?
– Ten mięsień podnosi mosznę.
– Dobrze, a co jeszcze robi?
– Nie mam pewności, ale przy silnych bodźcach mechanicznych takich jak uderzenie, to powoduje wytrzeszcz oczu, ugięcie kolan, otwarcie ust i artykułowanie wysokich dźwięków! -
Dwie blondynki w ciemnym pokoju. Nagle jedna mówi:
– Popatrz! – i zapala światło, po czym zaraz je wyłącza.
Druga na to:
– Gdzie ono teraz jest?
Pierwsza otwiera lodówkę i mówi:
– Ale ty głupia jesteś, przecież tu się schowało… -
Przychodzi student na stołówkę:
– Poproszę dwie parówki.
Z głębi słychać głosy:
– Bogaty, nadziany.
– I osiem widelców. – dodaje. -
-
Przychodzi zmęczony pracownik i mówi do szefa:
-Szefie, mamy wiosnę i żona strasznie mi marudzi, że powinienem wziąć dwa dni wolnego i pomóc jej posprzątać i odświeżyć całą chałupę? W żadnym wypadku, Kowalski!
-Nie ma mowy o urlopie, chcę Cię codziennie widzieć w pracy od rana do wieczora!
-Dzięki szefie, na Pana to zawsze można liczyć!
-
Dresiarz wyrywa blondynkę.
Na siłowni pokazuje jej bicepsy i widząc wrażenie, jakie zrobił dodaje:
– Te mięśnie to sto kilo dynamitu!
W domu zdejmuje spodnie. Blondynka podziwia mięśnie na jego nogach. Dresiarz komentuje:
– Te mięśnie to sto kilo dynamitu!
W końcu zdejmuje spodnie. Blondynka patrzy przez chwilę na jego diamenty i nagle zrywa się do panicznej ucieczki.
– Te, szmula, co się stało?
– Jak to co? Dwieście kilo dynamitu i dwa centymetry lontu!? -
Przychodzi pracownik do swojego przełożonego na kwadrans przed fajrantem…
– Szefji daj mnie pan, choljiera, jaką robotę w nadgodzinach bo nie chcy dziś wracać za szybko do chałupy…
– A to czego panie Nowak?
– Bo moja żona dzisiaj w domu maluji…
– Aha… To ile godzin panu potrzeba, żeby zdążyła załatwić tych luji? -
-
Dwóch policjantów na patrolu obserwuje turystę jedzącego jabłka.
Patrzą i zastanawiają się dlaczego tamten wkłada ogryzki do kieszeni. Zniecierpliwieni podchodzą i pytają:
– „Dlaczego chowa pan te ogryzki?”
– „Wiecie panowie policjanci: jak mi się nudzi to wydłubuje pestki z ogryzek, zjadam je i jestem mądrzejszy.”
Policjanci do bystrych nie należeli, więc postanowili odkupić od turysty wszystkie ogryzki.
– „Sprzeda nam pan te ogryzki?” – pytają.
– „To będzie kosztowało dużo hajsu”- odparł.
– „Damy panu po 50 zł, może być?”
– „ZGODA!” – odparł turysta.
Po dokonaniu transakcji policjanci zaczęli zajadać pestki… Nagle jeden mówi:
– „kurwa Roman za te 100 złotych to 100kg jabłek byśmy mieli…”
Na to turysta:
– „Panowie, zaczęło działać!!!” -
Czym się różni mieszkaniec starożytnej Sparty od Polaka?
– Ten pierwszy myślał: Z tarczą czy na tarczy?
– Drugi kombinuje: Starczy czy nie starczy?