Anglik, Francuz i Polak. Św. Piotr, aby móc ich przyjąć do nieba, dał im zadanie:
– Zamykam każdego z was z psem i kiełbasą na tydzień, każdy z was ma nauczyć psa jakiejś sztuki, która mnie zaskoczy. Jeśli się to uda to was przyjmę.
Po tygodniu Św. Piotr idzie sprawdzić wyniki. Wchodzi do pokoju Francuza. Francuz wychudzony, pies w doskonałej kondycji. Francuz gwiżdże – pies tańczy: na tylnych nogach, na przednich, na głowie, na ogonie. Św. Piotr:
– Nie takie rzeczy już widywałem. Przykro mi, nie ma tu miejsca dla ciebie.
Idzie do pokoju Anglika. Anglik wychudzony, oczy podkrążone, za to pies w doskonałej formie. Anglik gwiżdże – pies odbija się od podłogi, od ściany, przebiega po suficie i ląduje Anglikowi na rękach. Św. Piotr:
– No cóż, nie takie rzeczy już widywałem. Przykro mi, nie ma tu miejsca dla ciebie.
Idzie do pokoju Polaka. Pies wychudzony, oczy podkrążone, leży w rogu pokoju… Za to Polak w doskonałej formie, uśmiechnięty i zaokrąglony. Św. Piotr:
– No, pokaż czego ty dokonałeś.
Polak uśmiecha się, gryzie kawał kiełbasy, a pies z rogu pokoju proszącym tonem:
– Janek, daj kawałek.
-
-
-
Leży facet na łożu śmierci, przy nim żona.
Facet słabnącym głosem:
– Czy możesz mi coś obiecać?
– Ależ oczywiście, cokolwiek zechcesz!
– Jak umrę, wyjdź za Mariana.
– Za Mariana?! Przecież go nienawidzisz!
– Właśnie dlatego… -
Profesor egzaminuje blondynkę.
Kiedy na kolejne pytanie nie otrzymuje żadnej odpowiedzi zaczyna przeglądać jej indeks:
– Widzę, że z innych egzaminów też ma pani same niedostateczne. Jaki jest właściwie pani ulubiony przedmiot?
– Lokówka. -
Jasiu mówi do mamusi:
– Mamo, ja chcę kotka na wigilię!
– Nie wydziwiaj, jak zwykle będą dzwonki z karpia w galarecie. -
-
Bóg powiedział:
– Zejdź do tamtej doliny.
A Adam zapytał:
– Czym jest dolina?
I Bóg mu wyjaśnił. Bóg powiedział:
– Przejdź przez rzekę.
A Adam zapytał:
– A czym jest rzeka?
I Bóg mu wytłumaczył. Potem powiedział:
– Idź po wzgórzu.
A Adam spytał:
– Co to wzgórze?
A Bóg mu wyjaśnił. Potem powiedział Adamowi:
– Po drugiej stronie wzgórza znajdziesz jaskinię.
A Adam spytał:
– Co to jaskinia?
A Bóg mu to wyjaśnił i powiedział:
– W jaskini znajdziesz Kobietę.
A Adam spytał:
– Co to Kobieta?
Więc Bóg mu wytłumaczył i powiedział:
– Chcę żebyście się rozmnażali.
Adam zapytał:
– Jak mam to zrobić?
Więc Bóg mu to wyjaśnił. Więc poszedł Adam w dół doliny, przeszedł przez rzekę, poszedł po wzgórzu, wszedł do jaskini i znalazł kobietę. Bóg gniewnie spytał:
– Co się znowu stało?
A Adam spytał:
– Co to jest ból głowy? -
Do właściciela klubu Go – Go przychodzi dziewczyna:
– Ja w sprawie ogłoszenia, chciałabym się zatrudnić.
– Tańczyłaś już?
– Trochę w szkole.
– Rozbierz się do naga.
Dziewczyna bez zbędnych ceregieli rozbiera się.
– Dobra, wejdź na podest i zatańcz przy rurce.
Po czterdziestu minutach wygibasów:
– Nie nadasz się, za mało wyrazu.
– A ja jeszcze na komputerze umiem.
– Co tu ma komputer do rzeczy?
– Bo ja bym chciała w księgowości pracować. -
Klientka w sklepie pyta sprzedawczynię blondynkę:
– Przepraszam, czy mogę przymierzyć tę sukienkę na wystawie?
Na to sprzedawczyni:
– Bardzo proszę, ale mamy też przymierzalnię. -
-
Jedzie mężczyzna autobusem.
Za nim stanął inny mężczyzna i szepcze mu do ucha:
– Ti, ti, rogaczu…
Po powrocie do domu wyjaśnia incydent z żoną.
– To na pewno jakiś głupi żart, nie zwracaj na to uwagi – odpowiada żona.
Następnego dnia w autobusie mężczyzna słyszy znajomy szept:
– Rogacz, rogacz, i w dodatku kablarz! -
Na wykładzie w akademii medycznej.
– Sperma oprócz innych związków zawiera również glukozę konieczną plemnikom do życia.
Studentka:
– Panie profesorze, glukozę taką jak owoce?
– Jak najbardziej!
Studentka:
– To dlaczego nie czuć iż jest ona słodka?
– Albowiem receptory smaku znajdują się na czubku języka, a nie na migdałach! -
Przychodzi facet do baru i mówi do barmana:
– Poproszę piwo bez soku.
– Bez jakiego soku?
– Może być bez malinowego. -
-
Wraca chłop do domu z delegacji, wita się, wręcza prezenty.
W końcu zasiada przed michą i telewizorem. Patrzy dookoła i woła do pięcioletniej córeczki:
– Dziubasku, czy widziałaś gdzieś pilota?
– Pilota? Nie widziałam… Ale był listonosz, hydraulik i kilka razy sąsiad z naprzeciwka…