– Przez te święta chyba trochę przytyłam ..
– Przecież Ty wyglądasz tak od lipca ..
-
-
Zatłoczona plaża w popularnym kurorcie.
Dzwoni komórka. Facet podnosi telefon i słyszy kobiecy głos:
– Kochanie, to ja. Nie gniewaj się, że ci przeszkadzam, ale właśnie widziałam w salonie pięknego mercedesa. Wyobraź sobie, dzióbku, że w promocji kosztuje raptem dwieście tysięcy złotych. Czy mogę go sobie kupić?
– A kup sobie, kup.- odpowiada mężczyzna.
– I wiesz, Gosia mówiła mi właśnie, że widziała gdzieś zupełnie okazyjnie futro z soboli syberyjskich. Tylko za sto tysięcy. Mogę?
– No, pewnie kochanie. – zgadza się mężczyzna.
– No i jeszcze taka drobna sprawa. Ten słynny reżyser, o którym ci już kiedyś opowiadałam, właśnie sprzedaje swoją willę. I to naprawdę okazyjnie, tylko pięć milionów. Wiem, że to wyczyści twoje konto, no, ale misiu, przecież niedługo się pobierzemy, musimy gdzieś zamieszkać. Czy mogę kupić, kochanie?
– Tak, tak, oczywiście. – odpowiada mężczyzna.
– To kończę, rybko, kończę. Pa! Pa!
Facet odkłada telefon, rozgląda się wokół i krzyczy na całe gardło:
– Czyja to komórka? -
Kochanie, ja dzisiaj idę na wyścigi konne więc wrócę później.
– Nie fatyguj się. Dzwoniłam do tej klaczy. Dzisiaj nie pobiegnie.
-
-
-
Gościu opowiada o polowaniu.
-Ostatnio bylem w Afryce na polowaniu
-I co zes tam upolowal?
-Eee… Same nołplisy…
-Jakie nołplisy?!
-No jak mierzylem do nich to krzyczaly tak: „Noł Plis, Noł Plis” -
Tato, co znaczy słowo ”urlop”?
– Urlop synku, to kilkanaście dni w roku, kiedy przestaje się robić to, co każe szef, a zaczyna robić to, co każe żona.
-
-
– Leokadia, powiedz tylko szczerze!
Przez te 20 lat zdradziłaś mnie choć raz, nawet w myślach?
– Jak szczerze, to w myślach ani razu… -
-
Jest napad na bank.
Rabusiowi zsunęła się maska. Szykując się do ucieczki pyta kasjera.
– Czy widział pan moją twarz?
– Tak. – więc kasjer został zastrzelony.
– A pan? – pyta pierwszego klienta. – Czy widzial mnie pan?
– Tak. – więc i ten został zastrzelony.
– A pan? – pyta następnego wpatrzonego w czubki swoich butów.
– Nie. Ale moja żona wszystko widzi. -
-
Czasy głębokiego PRL-u
wieczorna pora, człowiek słyszy pukanie do drzwi:
– Kto tam?!
– Harcerze!
– Nie wierzę!
– Otwieraj chamie, ZOMO nigdy nie kłamie! -
Postanowiłem pójść na krótki urlop.
Uzmysłowiłem sobie jednak, że przecież wszystko już wykorzystałem. Ba! Chyba nawet zalegam szefowi dzień (lub dwa?). Pomyślałem, że najszybciej zmiękczę bosowe serce, gdy zrobię coś tak głupiego, że ten zacznie się nade mną litować! No, bo przecież przemęczony jestem, przepracowany i… zaczyna mi odbijać.
Samo życie…
Następnego dnia przyszedłem trochę wcześniej do pracy. Rozejrzałem się dookoła i… Mam! Odbiłem się od podłogi i poszybowałem w kierunku żyrandola, złapałem go mocno i wiszę! Wchodzi kolega zza biurka obok i rozdziawia gębę patrząc na mnie (drewniany wzrok ma koleś, czy co?).
– Ciiiii – szepczę konspiracyjnie. – Udaję psychola, bo chcę kilka dni wolnego. Gram żarówę, rozumiesz?
Kilka sekund później wchodzi szef. Już od progu huczy basem, co ja tam robię u góry.
– Ja jestem żarówka! – wypiszczałem.
– No co ty? Pogrzało cię! Weź lepiej kilka dni wolnego, niech Ci główka odpocznie!
Wdzięcznie sfrunąłem na podłogę i zaczynam się pakować. Kątem oka widzę, że kolega też zaczyna się pakować! Szef zainteresowany pyta go:
– A pan dokąd?
Kolega odpowiada:
– No do domu… Przecież po ciemku nie będę pracował. -
Wybory w latach 50-tych.
Na ścianie wisi portret Stalina. Przyciąga uwagę starszej, niedowidzącej babci.
– O! Piłsudski.
– Nie Piłsudski towarzyszko tylko Josef Wisarionowicz Stalin.
– A co on takiego zrobił ten Stalin?
– On wygnał Niemców z Polski.
– Dałby Bóg, pogoniłby i Ruskich.