więc właściciel wymyślił konkurs by ewentualnie zdrowego”wariata” wypuścić. Kucharka podała wszystkim puste talerze. Właściciel patrzy, a tu wszyscy jedzą oprócz jednego wariata. Postanowił więc wypuścić go do domu. Podchodzi i mówi do niego:
– Proszę pana widzę, że pan nie je więc jest pan całkiem zdrowy. Postanowiłem pana wypuścić, ale jeszcze rutynowe pytanie: dlaczego pan nie je?
Na to wariat odpowiada:
– Czekam, aż wystygnie bo nie chcę gardełka poparzyć.
-
-
-
Tata królik uczy syna jak się bzyka:
– Widzisz synku, jesteśmy małe zwierzątka, wszyscy nas chcą zjeść, dlatego musimy wszystko robić szybko. Oto cztery królicze dziewczynki. To się robi tak, przyglądaj się:
– Razdwatrzycztery! Zrozumiałeś? To powtórz!
– Raz, dwa, trzy, cztery!
– Nie! Razdwatrzycztery! Powtórz!
– Raz, dwa, trzy, cztery.
– NIE! Patrz uważnie: razdwatrzycztery. Powtórz!
– Razdwatrzyczterypięć. Oj, przepraszam tato! -
Do lekarza przychodzi młody rolnik:
– Panie doktorze, moje małżeństwo się rozpada, moja żona ma za duży temperament.
– No to musi pan się bardziej starać, pieścić ją, całować… Kobieta wymaga zaspokojenia, bo inaczej rzeczywiście wasze małżeństwo może się znaleźć w opałach.
– Kiedy nie mam na to czasu. Od świtu do nocy w polu, a jak mi nawet przyjdzie tam ochota, to żony nie ma pod ręką.
– Na to jest prosty sposób. Niech pan zabiera w pole strzelbę. Jak pan będzie miał czas i ochotę wypali pan w powietrze, to żona będzie wiedziała, że ma przyjść.
Po paru tygodniach chłop z niewyraźną miną znów zjawia się u lekarza.
– No i co? Poskutkowała moja rada?
– Na początku to i owszem, ale tydzień temu zaczął się sezon łowiecki i to był ostatni raz kiedy ją widziałem… -
Po latach spotykają się koledzy z klasy:
– Hej, Heniek, jak ci się powodzi?
– Bardzo w porządku, mam sieć sklepów i nieźle zarabiam.
– Jak tego dokonałeś? Przecież przez matmę siedziałeś parę razy w tej samej klasie.
– Wiesz, kupuję w Chinach duperele po złotówce i sprzedaję tutaj po cztery złote. No i z tych trzech procent jakoś żyję. -
-
Do przedziału wagonu sypialnego przez pomyłkę sprzedano bilet mężczyźnie i kobiecie.
Lekko zażenowani kładą się spać, mężczyzna na górnej koi. Zanim zasnęli, kobieta widzi spuszczoną na sznureczku kartkę, a tam napisane: ”Jeśli chce pani spędzić ze mną tę noc, proszę delikatnie pociągnąć za sznurek. Jeśli nie, proszę pociągnąć sto razy, z tym że ostatnie dwadzieścia bardzo szybko”.
-
Amerykanin po wyjściu z włoskiego domu publicznego macha dłonią na pożegnanie panienkom w oknie i woła:
– Dolares falsyfikato!
Na co dziewczęta odpowiadają:
– Ale syf*lis authentico! -
Mówi blondynka do lekarza:
– Więc mówi Pan doktorze, że to jest dwudziesty trzeci tydzień ciąży?
– Tak, absolutnie.
– Dokładnie dwudziesty trzeci, a nie dwudziesty siódmy?
– Żadnych wątpliwości, dwudziesty trzeci tydzień.
– Boże… Nie za tego za mąż wyszłam… -
-
Pani w szkole kazała narysować dzieciom coś, co kojarzy im się z jakimś utworem Beethovena.
Ania narysowała księżyc.
– A z czym Ci się kojarzy ten księżyc? Pyta nauczycielka.
– Z Sonatą Księżycową proszę Pani. – Odpowiada Ania.
Kasia narysowała kwiatki i słoneczko.
– A to z czym Ci się kojarzy Kasiu?
– Z Sonatą Wiosenną proszę Pani.
– Bardzo dobrze Kasiu, mówi Pani nauczycielka. A Ty Jasiu, pokaż co narysowałeś.
Pani patrzy na kartkę Jasia a tam narysowany wielki ku*as.
– Co to ma być? Pyta oburzona nauczycielka. To Ci się kojarzy z utworem Beethovena?
– Tak. Odpowiada zadowolony Jaś.
– Niby z jakim? – Pyta nauczycielka.
– Dla Elizy proszę Pani. Dla Elizy. -
Pierwszy dzień jesieni – 23 września
Idzie jesień, pewna babcia zaczyna przygotowania:
-Co tam dziergasz babciu?
-Sweterek
-A dlaczego robisz to tak szybko?
-Bo chcę skończyć, zanim zabraknie mi wełny! -
Kobieta słyszy dzwonek do drzwi.
Po chwili otwiera je i widzi kolegę męża, który pracuje z mężem w browarze.
– Mam dla pani złą wiadomość. W browarze był wypadek i pani mąż zginął.
– O Boże! Jak to się stało?
– Wpadł do kadzi z piwem i się utopił.
Kobieta pyta przez łzy:
– Ale czy przynajmniej miał szybką śmierć?
– Obawiam się, że nie. Zanim utonął, wyłaził z kadzi pięć razy, żeby się odlać… -
-
Idzie sobie chłopak ulicą w Nowej Hucie.
Podchodzi do niego kilku gości w dresach i pyta:
– Wisła czy Cracovia?
– Spokojnie panowie, ja z Warszawy jestem.