Nagle za plecami słyszy:
– Masz przechlapane u Świętego Antoniego.
Odwraca się, patrzy, a tam papuga w klatce.
– Aleś mnie przestraszyła! – mówi złodziej. – To ty mówisz?
– Mówię.
– A jak się nazywasz?
– Maria Magdalena.
– He, he! Trzeba być idiotą, żeby nazwać papugę Maria Magdalena!
– Niekoniecznie – mówi papuga. – Pomysłowym to trzeba być, żeby rottweilera nazwać Święty Antoni.
-
-
Ojciec mówi do Jasia:
– Jasiu?! Dlaczego nie oddałeś tego pierścionka, którego znalazłeś na ulicy?
– Tato przecież jest na nim napisane ”Na zawsze Twój”! -
-
Przychodzi zięć do apteki i pyta:
– Czy jest może trucizna na teściową?
Pani magister na to:
A ma pan receptę?
Zięć odpowiada:
– A samo zdjęcie nie wystarczy? -
Jasiu do taty:
– Czy to prawda, że w niektórych częściach Afryki mężczyzna nie zna swojej żony do momentu, aż się z nią ożeni?
– To się dzieje w każdym kraju, synu – odpowiada tata. -
Idzie facet brzegiem Wisły.
Widzi innego faceta klęczącego i pijącego wodę z rzeki.
Spacerowicz woła:
– Co pan robi? Niech pan nie pije! Otruje się pan, tu same chemikalia i odpadki!!
– Was? Ich verstehe nicht!
– Pij powoli, bo zimna… -
-
Do urzędu patentowego wchodzi wariat.
– Chciałbym opatentować pułapkę na muchy.
– Spóźnił się pan, już dawno opatentowano tysiąc modeli.
– Ale moja jest inna – upiera się petent – jest z betonu i stoi w moim ogrodzie.
Urzędnik trochę zaciekawiony, trochę rozbawiony pyta jak ona działa.
– Mucha, proszę pana, wlatuje do środka, tam są długie, kręte schody, potem zakręt w lewo, korytarz prosto, potem są długie kręte schody, potem zakręt w lewo, korytarz prosto, potem są długie kręte schody, potem zakręt w lewo, korytarz prosto, potem…
– Dobra, wiem – przerywa urzędnik – są długie kręte schody, potem zakręt w lewo…
– A widzi pan! – uśmiechnął się chytrze wariat – i mucha też tak myśli, ale tam właśnie jest ogromna przepaść, mucha spada i zabija się na dnie. -
Lekarz zwraca się do blondynki, która chce poddać się kuracji odchudzającej:
– A ile pani ważyła najmniej ?
– 2 kg 80 dkg panie doktorze. -
Pogrzeb w małym miasteczku, chowany jest sklepikarz, wyjątkowo nieprzyjemny typ.
Ksiądz zagaduje:
– Może ktoś z obecnych powie kilka ciepłych słów o zmarłym?
Zapada długa cisza, zebrani drapią się po głowach, patrzą jedni na drogich i kręcą z rezygnacją głowami. Cisza robi się doprawdy niezręczna. Na szczęście gdzieś z tyłu słychać stukanie laski, podchodzi do trumny starowinka, na oko 100 lat. Patrzy na zebranych, nabiera powietrza i mówi zdecydowanym głosem:
– Jego brat był jeszcze gorszy! -
-
Blondynka wchodzi do sklepu RTV:
– Poproszę telewizor z lotnikiem.
Sprzedawca poprawia:
– Chyba z pilotem?
– Wie pan, w technice jestem zupełnym lajkonikiem. -
Lekcja w szkole w czasach paleozoiku.
Nauczycielka wykuwa na kamiennej tablicy pytanie: Ile to jest 2+2? Wzywa do odpowiedzi Jasia. Ten nie zna odpowiedzi i zastanawia się. Nagle słychać straszny huk i unoszą się tumany kurzu. Nauczycielka pyta surowo:
– Dzieci! Kto rzucił ściągę?! -
Spotyka się dwóch kolegów.
Pierwszy z nich zagaduje:
– Wyglądasz na wypoczętego i zadowolonego z życia. Jesteś na urlopie?
– Ja nie tylko mój szef … -