– A ile pani ważyła najmniej ?
– 2 kg 80 dkg panie doktorze.
-
-
-
Przychodzi baba do lekarza i mówi:
– Panie doktorze, mój mąż ma granatowego malucha.
– Kupił?
– Nie, przytrzasnął drzwiami. -
Na rozmowie rekrutacyjnej pada pytanie:
– Proszę opowiedzieć coś o sobie.
– Lepiej nie. Chcę dostać tę pracę. -
Kiedy babcia energicznie zdmuchnęła za jednym razem wszystkie 90 świeczek z urodzinowego tortu,
wnuki zdały sobie sprawę, że mieszkanie w centrum Warszawy nieprędko się zwolni.
-
-
Rozmowa w gabinecie:
– Czy ktoś w pani rodzinie cierpiał na zaburzenia psychiczne?
– Nikt nie cierpiał, wszyscy dobrze się bawili… -
Początkujący myśliwy przed swoim pierwszym polowaniem pyta gajowego:
– Dlaczego naszych naganiaczy nie ma tak długo?
– Żegnają się ze swoimi rodzinami! -
Pewnego razu rolnik dokupił do swojego gospodarstwa zebrę.
Ta nie wiedziała z początku, co ma robić, więc zapytała się krowy:
– Krowo, a co ty tutaj robisz?
– Rano wyprowadzają mnie na pole, tam pasę się cały dzień, potem przyprowadzają mnie do zagrody i doją.
Zebra pomyślała, że fajnie by było dostać taką robotę. Ale zapytała się jeszcze konia:
– Koniu, a co ty tutaj robisz?
– Czasem pociągnę jakiś wóz, ale najczęściej pasę się na polu.
Zebra pomyślała, że koń też ma fajną pracę. Ale zapytała się jeszcze byka:
– Byku, a co ty tutaj robisz?
– Mała, ściągnij piżamkę, to zobaczysz!!! -
-
Dwie blondynki chciały trafić do księgi Guinessa
Jedna wpadła na genialny pomysł:
– Może polecimy na Słońce?
Druga odpowiada:
– No coś ty, spalimy się.
– To polecimy w nocy! -
Pewna wytwórnia gdzieś w Kolumbii.
– Wyjątkowo dobra wyszła mi ostatnia partia – mówi młody chemik.
– Niby dlaczego? – pyta boss.
– Nieco towaru spadło mi na podłogę, na której był ślimak – wyjaśnia chemik.
– No i co? – dopytuje boss.
– No i do tej pory gdzieś tu biega – odpowiada chemik. -
-
-
Pewne plemię afrykańskie nawiedziła okrutna susza.
Padając z pragnienia udali się do plemiennego szamana z prośbą o pomoc. Szaman ów wyszedł z lepianki i patrząc po tłumie współplemieńców pyta:
– Kto ma wodę?
Nikt się nie zgłasza to powtarza:
– Kto ma trochę wody?
Nieśmiało zgłasza się jeden z członków plemienia i podając bukłak wody mówi:
– Ja mam jeszcze trochę.
Szaman niewiele myśląc wylał wodę do miseczki, ściągnął koszulę i zaczął ją prać. Mieszkańcy wioski patrzyli ze zgrozą. Wyjął koszulę z wody, wykręcił i wodę wylał w krzaki. Znowu pyta:
– Kto ma jeszcze jakąś wodę?
Kolejny osobnik podając mu bukłak mówi:
– Mnie zostało jeszcze pół…
Szaman wziął wodę, wlał do miski i wypłukał koszulę. Wodę wylał, a koszulę powiesił na sznurku.
Kiedy mieszkańcy wioski chcieli się na niego rzucić zaczęły napływać ciężkie chmury i rozpadał się deszcz.
Szaman na to:
– Zawsze ku*wa pada jak pranie zrobię…