Jeden z nich strzela. Po chwili kaczka z hałasem spada na ziemię.
– Piękny strzał! – mówi drugi.
– Ale całkiem niepotrzebny. Upadając z tej wysokości kaczka i tak by się zabiła.
-
-
-
Podczas sprzątania na strychu, gość znalazł bardzo stary obraz.
Postanowił sprawdzić, czy jest coś warty i zaniósł go do wyceny. Specjalista ogląda, zastanawia się i pyta:
– Słyszał pan o Vincencie van Goghu?
– Oczywiście! Któż by nie słyszał? – odpowiada podjarany koleś.
– No… On by tym nawet tyłka nie podtarł. -
Ach, przychodzi baba do lekarza i mówi:
– Panie doktorze, wszyscy mówią mi, że ja jestem nienormalna bo lubię naleśniki.
– Ależ skąd, ja też lubię naleśniki – odpowiada lekarz.
– Och, to ja pana bardzo zapraszam, mam cała szafę naleśników. -
-
-
Przychodzi polityk do wróżki i mówi:
– Opowiedz mi o mojej przyszłości.
– Widzę, że jedziesz odkrytym, długim samochodem, a wokół samochodu setki tysięcy Polaków.
Donald się uśmiecha. Wróżka komentuje:
– Widzę, że ludzie są bardzo zadowoleni, stoją z flagami, krzyczą radośnie i mają szczęśliwe twarze.
– Kochają mnie … A czy ściskam im ręce?
– Nie.
– A dlaczego?
– Trumna jest zamknięta. -
Do gabinetu dyrektora wchodzi sekretarka:
– Panie dyrektorze, jest tutaj inżynier Kowalski i mówi, że ma mały interes… – A czy to moja wina? Niech idzie do seksuologa.
-
Gdzie śpią wasi rodzice? – pyta się pani dzieci w szkole.
– Na łóżku. – mówi Małgosia.
– Na kanapie – krzyczy Staś.
– Na sofie – powiedziała Ola.
– Jasiu, a twoi rodzice gdzie śpią?
– Moi to śpią na linie.
– Jak to na linie?
– No bo mama rano mówiła do taty: „Spu**czaj się szybciej, bo do roboty nie zdążysz!” -
-
Dresiarz z bejsbolem wchodzi do pralni.
– Czy jest chleb wiejski?
– Przecież to jest pralnia.
Dresiarz wziął i wpieprzył pracownikowi pralni. Następnego dnia znów wchodzi do pralni.
– Bagietkę poproszę!
– Chłopie zrozum to jest pralnia.
– Bagietkę poproszę!
– Spadaj!
Dresiarz znów pobił pracownika pralni. Trzeciego dnia facet pracujący w pralni kupił dziesięć gatunków chleba. Znów wchodzi dres.
– Czy macie banany?
– Przecież wczoraj i przedwczoraj chleb chciałeś?
– Cóż… Chleb teraz nawet w aptece kupić można. -
Turyści zatrzymują Bacę i pytają:
– Baco, zajdziemy za godzinę do Poronina?
– Nie zajdziecie.
– A za dwie godziny?
– Nie zajdziecie.
– A za ile zajdziemy?
– Nigdy nie zajdziecie.
– A to dlaczego?
– Bo idziecie w przeciwną stronę. -
Uczeń pyta sołtysa Wąchocka:
– A co to jest czasoprzestrzeń?
Sołtys wskazuje na drzewo:
– To jakbym Ci kazał kopać od tego drzewa, do piątej rano. -
-
Trójka dzieci przechwala się które z nich ma ważniejszą mamę:
– Moja mama jest historykiem w IPN, ona to ma władzę!
– A tam, historykiem, moja obsługuje w IPN niszczarkę
– To jeszcze nic… moja obsługuje ksero.