– Gdy drzewa za psami biegają.
-
-
Baba wchodzi do pociągu, idzie do pierwszego wagonu, a tam facet cały czas trze palce.
Baba w końcu nie wytrzymuje i pyta się:
– Co panu się stało?
Facet odpowiada:
– A wie Pani bo ja byłem w wojsku i mi tak zostało.
Więc baba idzie do drugiego wagonu, a tam facet znowu trze palce i mówi, że był w wojsku. Więc idzie do następnego i tam facet robi to samo, więc idzie do następnego i w końcu po dwudziestu czterech wagonach ma już dość i znów się pyta:
– Panie czy to z wojny?
– Nie z nosa. -
-
Mąż wraca do domu i mówi do żony:
– Dzisiaj nie rób mi obiadu, bo kupiłem na wynos obiad z siedmiu dań.
– Co przyniosłeś kochanie?
– Hot doga i sześciopak… -
Młode małżeństwo.
Każdego dnia ona spędza co najmniej dwie godziny plotkując przez telefon z jedną ze swoich psiapsiółek. Pewnego razu rozmowa telefoniczna kończy się po dwudziestu minutach. Mąż, z niedowierzaniem oraz przekąsem stosownym, pyta:
– Co tak krótko? Coś Ci się stało?
– Nie kochanie, to była pomyłka. -
Pani Gienia pyta się lustereczka
– Lustereczko powiedz przecie kto jest najpiekniejszy na świecie?
Lustereczko mówi:
– Odsuń się bo nie widzę!!!!! -
-
Przychodzi dwóch facetów obok Sejmu i słyszą jak krzyczą wszyscy:
– Sto Lat! Sto lat!
Jeden do drugiego:
– Ktoś tam ma chyba urodziny.
– Nie. Wiek emerytalny ustalają. -
Siedzi dwóch facetów w knajpie, rozmawiają i piją piwo, w pewnej chwili jeden pyta:
– Powiedz mi Zygmunt, czy ty to robisz z żoną czasami w tą drugą dziurkę?
– Coś ty, żeby w ciążę zaszła?! -
Jasiu pyta brata:
– Kto najdalej rzuca tarczą?
A na to starszy brat:
– Nie wiem … A ty wiesz?
– Tak wiem.
– Kto?.
– Kelner jak się mu podstawi nogę. -
-
Idzie trzech wariatów po torach kolejowych.
– O, jakie te schody płaskie!
– O, jaka ta poręcz niska!
– Nie przejmujcie się, winda już jedzie! -
Białostoccy policjanci byli w szoku po zobaczeniu arsenału ukrytego na zapleczach biblioteki publicznej na osiedlu Dziesięciny.
Siekiery, maczety, topory, tasaki, kastety, pałki i inne przedmioty wykorzystywane przy porachunkach lokalnych gangów i kibolskich ustawek. Mieszkańcy osiedla również w szoku – nie wiedzieli, że w okolicy jest biblioteka publiczna.
-
Z egzaminu wychodzi wymaglowany student.
Cały tłum giełdy rzuca się na niego:
– No i jak było, jak było?
– Jak w kościele. Profesor zadał pytanie, ja się przeżegnałem. Ja odpowiedziałem, profesor się przeżegnał… -