– Proszę Pani! Proszę pozwolić sobie pomóc…
– Dziękuję, ale te siatki nie są wcale takie ciężkie.
– Mi nie o siatki chodzi… Jestem chirurgiem plastycznym…
-
-
W pewnej popegeerowskiej wsi mieszkał stary Mateusz.
Pewnego letniego dnia siedział sobie przed domem i spoglądał na świat. Około południa żar lał już się z nieba niesamowity i Mateusz podjął decyzję. Wyjął ze skrzyni ostatnie pieniądze, które zostały mu z emerytury, poszedł do obory i odnalazł stary jeszcze przedwojenny, solidny kanister i poczłapał z tym wszystkim do gospody w oddalonym o trzy kilometry miasteczku. Tam kazał sobie nalać pełny kanister złotego, pysznego piwa, zapłacił ostatnimi pieniędzmi i mimo ciężaru i ogromnej spiekoty wesoło podreptał w stronę domu, myśląc już o tym jak wpuści kanister do studni, a potem będzie popijał super schłodzone piweczko. Gdy był już niedaleko chałupy zobaczył leżącą przy drodze zakorkowaną butelkę. Podniósł ją i wyciągnął korek. Wtedy z butelki wyleciał Dżin i odezwał się w te słowa:
– Za to, że mnie uwolniłeś z niewoli spełnię twoje jedno życzenie.
Żar już wręcz kapał z nieba. Mateusz Kita zastanowił się, uśmiechnął się do siebie i powiedział:
– Chciałbym aby ten kanister był zawsze pełny piwa tak jak teraz.
– OK, zrobione – powiedział Dżin i zniknął.
Właśnie mija siedem lat jak stary Kita wszystkimi możliwymi narzędziami próbuje otworzyć ten kanister. -
-
W trakcie egzaminu jeden ze studentów poprosił o otwarcie okna (upał).
Profesor stwierdził:
– Okno można otworzyć, orłów tu nie ma, nie wyfruną (właśnie złapał kilku
na ściąganiu).
Po egzaminie, gdy już wszyscy wychodzili, ten sam student spytał:
– Ooo, pan profesor też drzwiami?! -
Wsiada baba do autobusu i pyta kierowcy:
– Lubicie orzechy?
– Tak – odpowiada kierowca.
Baba daje cały woreczek orzechów.
Następnego dnia znów wsiada i daje mu cały woreczek.
Kierowca pyta:
– A skąd je macie?
– Z toffifi, synku. -
Kolega Jasia sprzedał mu patent na dobry zarobek.
Ma mówić wszystkim dorosłym: ”znam całą prawdę”. Jasiu poszedł wypróbować patent na matce i mówi do niej:
– Znam całą prawdę …
Na co matka:
– Masz tu pięćdziesiąt złotych tylko nic nie mów ojcu.
Jasiu się rozkręcił, poszedł do ojca i mówi:
– Tato, znam całą prawdę …
Ojciec dał mu stówę i zastrzegł, żeby nic nie mówił matce. Jasiu taki szczęśliwy i gdy przyszedł listonosz mówi:
– Znam całą prawdę …
Na co listonosz najpierw zbladł potem pozieleniał i na końcu odrzucił torbę i ze łzami w oczach mówi wzruszony:
– W takim razie chodź, uściskaj ojca. -
-
Do rodziców dzwoni nauczycielka skarżąca się, że ich córka Małgosia wciąż kłamie.
– Ale musi pani przyznać, że jest w tym naprawdę dobra.
– Ale jak to?
– My nie mamy córki, tylko dwóch synów. -
Na ćwiczeniach z angielskiego asystentka usiłuje dowiedzieć się od studenta jak po angielsku jest zamrażarka (freezer).
Student nie wie, więc pani asystent go naprowadza:
– A wiesz, jak jest prowadzić samochód?
– ”Drive” – odpowiada student.
– No właśnie, a jak jest kierowca samochodu?
– ”Driver”
– Świetnie, a wiesz jak jest zamrażać?
– Tak: ”to freez”
– No to jak będzie zamrażarka?
– Freez – driver! – odpowiada zadowolony z siebie student. -
Rozmawiają dwaj koledzy:
– Kupiłem córce skrzypce z nadzieją, że przekonam ją to do muzyki. Ale nic z tego nie wyszło.
– Tak samo było u mnie, kiedy kupiłem teściowej walizkę. -
-
Dwaj kibice wracają z meczu, dzieląc się swoimi wrażeniami:
– Co sądzisz o facecie, który sędziował dzisiejszy mecz?
– Jest dokładnie taki, jak moja żona: działa ludziom na nerwy, a nic nie można mu zrobić! -
-
Koleżanka do koleżanki:
– Wiesz, na urodzinach u Jolki zjadłam sto ciasteczek!
– I nie miałaś żadnych problemów?!
– Wtedy nie, ale teraz mam. Nikt mnie już nie zaprasza. -