– Panie doktorze jestem chora na dwie zwierzęce choroby, co mnie niepokoi.
– Jakie to choroby? – pyta lekarz.
– Jestem ciągle głodna jak wilk i wściekła jak pies.
Lekarz mówi:
– Proszę się rozebrać zaraz Panią zbadam.
Po badaniu pacjentki stwierdza.
– Na te dwie choroby, o których Pani mówi mam lekarstwo, ale stwierdziłem u Pani jeszcze jedną groźną chorobę zwierzęcą.
– Jest Pani brudna jak świnia.
-
-
Żona do męża przed wyjściem na plażę:
– Chiałabym założyć coś, co zadziwi wszystkich!
– To załóż łyżwy… -
Rolnik rozmawia z rolnikiem.
– Wiesz, u mnie po dzisiejszym przymrozku zaczęły rosnąć pomidory.
– Tak?!? A u mnie po tym wczorajszym kwaśnym deszczu to wyrosły kwaszone ogórki. -
-
Rybak złapał złotą rybkę. Rybka prosi:
– Puść mnie, a spełnię Twoje trzy życzenia.
– W porządku. Chcę mieć piękny pałac, księżniczkę za żonę i przejść do historii.
Zagrzmiało, zahuczało. Rybak ocknął się w atłasowej pościeli. Przy łóżku stoi służący i mówi:
– Acryksiążę Ferdynandzie, proszę wstać. Pora jechać do Sarajewa. -
Rybak wyłowił z morza butelkę.
– To na pewno dżin – myśli.
I dawaj pocierać… Trze godzinę, dwie, trzy, w końcu się zasapał i zrobił przerwę. I słyszy ze środka słaby głosik:
– Może byś tak korek wyjął, durniu? -
Matematyk zorganizował loterię i zapowiedział, że wygrana będzie nieskończona.
Kiedy sprzedał wszystkie kupony i zwycięzca zjawił się po odbiór nagrody, matematyk wyjaśnił sposób jej wypłaty:
– Jeden dolar teraz, pół dolara w następnym tygodniu, ćwierć dolara za dwa tygodnie. -
-
Wzdycha starszy pan siedzący w tramwaju:
– Zero kultury, straszne chamstwo, brak żadnych wartości, zero szacunku dla starszych osób.
– Ale o co panu chodzi?! Przecież ustąpiliśmy panu miejsca!
– No tak, ale żona nadal stoi. -
Szef krzyczy na pracownika:
– Spać to pan może u siebie w domu, a nie w firmie!
– Dzięki szefie, już się zbieram. -
Generał wizytuje dywizje Czerwonych Beretów.
Przechadza się przed najlepszym batalionem, wymachując szpicruta. Widząc u jednego z żołnierzy niedopięty guzik, uderza go w brzuch i pyta:
– Bolało?
– Nie
– Dlaczego?
– Bo jestem z Czerwonych Beretów!
Zadowolony z odpowiedzi generał daje żołnierzowi tydzień urlopu. Idąc dalej zauważa żołnierza z rozwiązanym butem. Uderza go w brzuch i pyta:
– Bolało?
– Nie
– Dlaczego?
– Bo jestem z Czerwonych Beretów.
– Dać mu odznakę wzorowego żołnierza! – rozkazuje generał.
Dochodząc do końca szeregu generał spostrzega w rozporku żołnierza wystającego ch*jka. Uderza w niego szpicruta i pyta:
– Bolało?
– Nie
– Dlaczego?
– Bo to nie mój, tylko kolegi z drugiego szeregu! -
-
Młody piłkarz stara się o przyjęcie do klubu.
Prezes mówi:
– Nadajesz się, masz wielką klatę.
– Ale ja wolałbym gdyby moje zdolności decydowały o wstąpieniu.
– Nie liczą się zdolności tylko miejsce na planszę reklamową. -
Wchodzi facet na dyskotekę w Wąchocku.
Przy wejściu zatrzymuje go ochroniarz i pyta:
– Ma pan pistolet?
– Nie.
– A może ma pan nóż?
– Nie.
– Siekierę?
– Nie.
– Kastecik?
– Nie, nie mam nic.
Ochroniarz rozbija o schodek butelkę, daje mu ją i mówi:
– Ja pierdziele, to niech chociaż to pan weźmie … -
Jasiu zawsze przeklinał i rzucał niedwuznaczne uwagi wszystkim wokoło.
Za karę miał napisać wypracowanie, w którym nie będzie niczego niestosownego. Pani prosi, by głośno je przeczytał.
Jaś czyta: ? Choć była zima, niebo było bezchmurne. Przez gąszcz drzew przebijało się słońce.
– Bardzo ładnie Jasiu. Czytaj dalej ? chwali go pani.
– W środku lasu, tam gdzie było jezioro, powstało błyszczące w słońcu lodowisko.
– Brawo Jasiu, wiedziałam, że potrafisz- cieszy się pani. ? Czytaj dalej.
– Na powstałym lodowisku w blasku słońca bzykały się dwa wilki.
– Oj Jasiu, niedobrze!
– Pewnie, że niedobrze, bo im się łapy ślizgały!