– Panie doktorze, wie pan co, jestem jakoś dziwnie chora. Jakbym się położyła to bym leżała, leżała… Jakbym szła to bym szła, szła…
A doktor:
– A jakbym cię w dupę kopną to byś leciała, leciała i leciała…
-
-
-
Orkiestra kościelna na Górnym Śląsku:
– trumpen fertig?
– ja, fertig.
– puzonen fertig?
– jahwol!
– zymbalisten fertig?
– naturlich, fertig!
– also… ein, zwei, drei… Boże, coś Polskę… -
Postanowiłem pójść na krótki urlop.
Uzmysłowiłem sobie jednak, że przecież wszystko już wykorzystałem. Ba! Chyba nawet zalegam szefowi dzień (lub dwa?). Pomyślałem, że najszybciej zmiękczę bosowe serce, gdy zrobię coś tak głupiego, że ten zacznie się nade mną litować! No, bo przecież przemęczony jestem, przepracowany i… zaczyna mi odbijać.
Samo życie…
Następnego dnia przyszedłem trochę wcześniej do pracy. Rozejrzałem się dookoła i… Mam! Odbiłem się od podłogi i poszybowałem w kierunku żyrandola, złapałem go mocno i wiszę! Wchodzi kolega zza biurka obok i rozdziawia gębę patrząc na mnie (drewniany wzrok ma koleś, czy co?).
– Ciiiii – szepczę konspiracyjnie. – Udaję psychola, bo chcę kilka dni wolnego. Gram żarówę, rozumiesz?
Kilka sekund później wchodzi szef. Już od progu huczy basem, co ja tam robię u góry.
– Ja jestem żarówka! – wypiszczałem.
– No co ty? Pogrzało cię! Weź lepiej kilka dni wolnego, niech Ci główka odpocznie!
Wdzięcznie sfrunąłem na podłogę i zaczynam się pakować. Kątem oka widzę, że kolega też zaczyna się pakować! Szef zainteresowany pyta go:
– A pan dokąd?
Kolega odpowiada:
– No do domu… Przecież po ciemku nie będę pracował. -
-
-
Dyrektor do sekretarki:
– Czy dała pani ogłoszenie, że szukamy nocnego stróża?
– Dałam.
– I jaki efekt?
– Natychmiastowy… Ostatniej nocy okradziono nasz magazyn -
Żona do męża leżącego w łóżku :
– Chyba wiesz, że najlepszy dla człowieka jest ruch…
– Dobrze. Jajeczko na śniadanie sam sobie dzisiaj obiorę! -
-
Ciocia Eliza wpadła do studni,
I leży tam chyba od stu dni,
Więc nie pytajcie się drogie dzieci,
Dlaczego woda zielona leci. -
Gdzieś był? – pyta żona męża.
– Na weselu kumpla, schlaliśmy się jak bąki, nie wyobrażasz sobie nawet
jak popiliśmy.
– Czemu sobie nie wyobrażam?
– A wyobrażasz sobie?
– Widząc cię w tej sukni ślubnej? Taaak… -
Jednostka wojsk pancernych.
Młodzi żołnierze stoją przy czołgu. Podchodzi do nich dowódca.
– Nazywam się kapitan Dyszel. Od dzisiaj jestem waszym dowódcą.
– Tak jest panie kapitanie!
– Żeby nie było niejasności – co jest najważniejsze w czołgu?
– Działo – mówi jeden.
– Nie, najważniejszy jest pancerz – rzuca drugi.
– Radiostacja jest najważniejsza – krzyczy trzeci.
– Bzdura, głupoty gadacie! Zapamiętajcie! Najważniejsze w czołgu, to nie pierdzieć! -
-
Sierżant uczy żołnierzy młodego rocznika topografii:
– Rozróżniamy cztery części świata: wschód, zachód, północ i południe.
– To nie części a strony! – protestuje jeden z żołnierzy.
– Głupstwa gadacie! Strony są w gitarze! -