– Znamy się już tak długo. Czy nie powinieneś przedstawić mnie swojej rodzinie?
– Jak sobie życzysz. Ale w tym tygodniu to jest niemożliwe. Żona z dziećmi wyjechała do teściów.
-
-
Pani woła Jasia do siebie i mówi:
– Jutro mama ma przyjść do szkoły.
Po czym Jasiu:
– Nie mam Mamy.
– A co jej się stało?
– Walec ją rozjechał.
Po czym pani nauczycielka:
– To niech tata lub dziadkowie przyjdą do szkoły.
Jasiu znów:
– Nie ma ich już z nami.
– A co im się stało?
– Walec ich rozjechał.
– To niech przyjdzie ktoś z rodziny.
– Ale nie mam już nikogo.
– A co im się znów stało?
– Walec ich rozjechał.
– To co ty teraz zrobisz Jasiu?
– No chyba znowu będę jeździł walcem. -
-
-
Trzy największe kłamstwa kobiet:
1. Po ślubie się nie zmienię.
2. Wybaczam ci.
3. Dobra znajomość pakietu Office -
Żona do męża:
-Czy naprawdę musiałeś znowu wypić całą butelkę wódki?
-Kochanie, tym razem zostałem zmuszony.
-Przez kogo?
-Przez przypadek. Zgubiłem nakrętkę od butelki. -
Facet postanowił wybrać się z żółwiem do kina.
Trzyma zwierzątko pod pachą, podchodzi do kasjerki i prosi o bilet:
– Poproszę jeden normalny i jeden ulgowy, dla żółwia.
– Przykro mi, ale to nie jest zoo, nie może pan wejść z żółwiem!
– Ależ to mały żółw, zachowuje się cichutko, przecież nikomu nie będzie przeszkadzał.
– To porządne kino, proszę nie blokować kolejki!
– Ależ proszę pani, kupię dwa normalne.
– Nie i już. Następny!
Facet odszedł jak niepyszny, za zakrętem wsadził sobie żółwia w spodnie i po chwili wrócił do kasy – pod pachą miał już tylko pudełko z popcornem, w ręce kolę.
Tym razem dostał normalny bilet bez większych problemów.
W środku seansu postanowił pozwolić biednemu zwierzęciu pooddychać trochę świeżym powietrzem.
Rozpiął więc rozporek aby żółw mógł w końcu wychylić szyję.
Kilka siedzeń dalej w tym rzędzie dwóch gości rozmawia:
– Stary – widziałeś?
– Co?
– Ten facet tam – ma f*uta na wierzchu!
– No i co z tego? To e*otyczny film – ty też prawie masz.
– No… ale mój nie wpieprza popcornu! -
-
Mąż wraca do domu zmęczony jak wół i od razu siada do stołu i czeka na obiad.
Żona przynosi mu talerz zupy pomidorowej, której mąż wręcz nie znosi.
Zdenerwowany otwiera okno i wyrzuca talerz na podwórko.
Żona patrzy, obraca się i idzie do kuchni.
Po chwili przynosi mężowi drugie danie: kluseczki polane sosem, golonko i sałatkę z kapusty.
Mężowi aż na ten widok ślinka cieknie.
Już zabiera się za sztućce gdy żona łapie talerz i wyrzuca go za okno.
– O w mordę, co Ty robisz do jasnej cholery?
Na co żona spokojnie odpowiada:
– No myślałam, że drugie danie też zjesz w ogrodzie. -
Turystce pod Nowym Targiem zepsuł się samochód.
Młody baca pomógł jej naprawić. Po naprawie zaproponowała zapłatę w naturze. Po fakcie rozmarzona turystka mówi do bacy:
– Baco! Wy chyba jesteście najlepszym kochankiem w okolicy!
– Eee, nie. Mój szwagier lepszy
– Dlaczego?
– Za młodych lat oblecielim wszystkie baby we wsi, a jak brakło to złapalim niedźwiedzicę w lesie i też żeśmy ją załatwili na cacy.
– No i co?
– Potem przez rok szwagrowi miód przynosiła. -
W szpitalnej poczekalni siedzi facet i głośno płacze. Inny postanowił go pocieszyć:
– Niech pan nie płacze. Wszystko będzie dobrze.
– Łatwo panu powiedzieć. Przyszedłem oddać krew, a oni przez pomyłkę amputowali mi palec!
Na te słowa niedoszły pocieszyciel zaczął płakać trzy razy głośniej niż jego poprzednik.
– Co się panu stało? Czemu pan teraz płacze? – pyta pacjent bez palca.
– Bo wie pan, ja tu przyszedłem oddać mocz do analizy. -
-
Szalejący kryzys finansowy.
Dzwoni bankier do bankiera:
– Cześć stary… Jak sypiasz?
– Jak niemowlę…
– Żartujesz?!
– Nie. Wczoraj całą noc płakałem i dwa razy się zesrałem. -
Pojechał myśliwy na polowanie do Afryki.
Na miejscu dowiedział się, że przysmakiem regionalnym jest zupa z ogonów szympansa. Postanowił zapolować, rankiem przychodzi podprowadzający, wręcza myśliwemu broń i określa zasady polowania:
– wchodę na drzewo gdzie są szympansy i trzęsę, jak spadają pies jest tak wyszkolony, że podbiega i odgyza ogony.
– a po co mi ta broń ? pyta myśliwy
– strzelaj do psa jak ja spadnę. -
Baba wchodzi do pociągu, idzie do pierwszego wagonu, a tam facet cały czas trze palce.
Baba w końcu nie wytrzymuje i pyta się:
– Co panu się stało?
Facet odpowiada:
– A wie Pani bo ja byłem w wojsku i mi tak zostało.
Więc baba idzie do drugiego wagonu, a tam facet znowu trze palce i mówi, że był w wojsku. Więc idzie do następnego i tam facet robi to samo, więc idzie do następnego i w końcu po dwudziestu czterech wagonach ma już dość i znów się pyta:
– Panie czy to z wojny?
– Nie z nosa.